IPN odnalazł w piątek pierwsze szczątki ofiar zbrodni totalitaryzmu na terenie dawnego więzienia przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Było to jedno z najcięższych więzień Urzędu Bezpieczeństwa - przypomina w rozmowie z PAP wiceprezes IPN Krzysztof Szwagrzyk.
"To ostatecznie potwierdza informacje, że na terenie mokotowskiego więzienia grzebano ofiary zbrodni" - powiedział prof. Szwagrzyk. Nie jest jeszcze jasne, czy szczątki należały do ofiar zbrodni komunistycznych, czy zbrodni niemieckich okupantów; ustalenie tego wymaga dalszych badań.
Prof. Krzysztof Szwagrzyk: Więzienie mokotowskie było jednym z najcięższych więzień Urzędu Bezpieczeństwa. W tym miejscu kary więzienia odbywało kilka tysięcy ludzi, wykonano tutaj również ok. 300 egzekucji. Pierwsze prace poszukiwawcze przy ul. Rakowieckiej odbyły się w lipcu 2016 r. Poza ofiarami zbrodni okupantów niemieckich (w pierwszych dniach powstania warszawskiego poza więźniami Niemcy zamordowali również polskich strażników) na terenie więzienia mogły być grzebane ofiary zbrodni komunistycznych.
Wśród odnalezionych kilkunastu szczątków ludzkich są fragmenty kości czaszki, także żuchwa. Zostaną one poddane oględzinom, a następnie badaniom specjalistycznym, m.in. DNA.
"W tej chwili został otwarty pierwszy wykop i już odnajdywane są ludzkie szczątki. W tym miejscu, gdzie trwają prace poszukiwawcze, w okresie od 2 do 5 sierpnia 1944 roku niemieccy bandyci, którzy weszli na teren aresztu, dokonali masakry więźniów, tutaj przetrzymywanych. Zostali zamordowani prawie wszyscy więźniowie Mokotowa z wyjątkiem małej grupy, której udało się - po wywołaniu buntu - przez dachy Mokotowa uciec na teren zajęty przez powstańców" - powiedział PAP Jacek Pawłowicz, dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, mieszczącego się na terenie dawnego więzienia.
Jak zaznaczył wiceprezes IPN, więzienie mokotowskie było jednym z najcięższych więzień Urzędu Bezpieczeństwa. "W tym miejscu kary więzienia odbywało kilka tysięcy ludzi, wykonano tutaj również ok. 300 egzekucji" - powiedział PAP Szwagrzyk, który w IPN kieruje Biurem Poszukiwań i Identyfikacji. Przypomniał on, że pierwsze prace poszukiwawcze przy ul. Rakowieckiej odbyły się w lipcu 2016 r. Wiceprezes IPN podkreślił, że poza ofiarami zbrodni okupantów niemieckich (w pierwszych dniach powstania warszawskiego poza więźniami Niemcy zamordowali również polskich strażników) na terenie więzienia mogły być grzebane ofiary zbrodni komunistycznych.
Poszukiwania kilkunastu specjalistów Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN oraz wolontariuszy odbywają się obecnie w dwóch odsłoniętych miejscach - jedno znajduje się przy murze, gdzie w latach 50. wykonywano egzekucje na więźniach, drugie przy pawilonie "N", w którym przetrzymywano osoby uznane za szczególnie niebezpieczne. Na tym etapie prac wykopy liczące kilkanaście metrów długości nie są głębokie, pracownicy stopniowo odsłaniają przeszukiwany teren za pomocą łopatek.
W dyspozycji badaczy IPN jest kilka relacji, z których wynika, że w latach 1948-1953 zamordowane ofiary nie wywożono poza więzienie, np. na Łączkę Cmentarza Wojskowego na Powązkach, ale grzebano na jego terenie. W tamtym czasie była to częsta procedura funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa w całym kraju. We wcześniejszej rozmowie z PAP wiceszef IPN podkreślił, że gdyby to była tylko jedna relacja, to wówczas można byłoby ją uznać za niewiarygodną.
"W tej chwili został otwarty pierwszy wykop i już odnajdywane są ludzkie szczątki. W tym miejscu, gdzie trwają prace poszukiwawcze, w okresie od 2 do 5 sierpnia 1944 roku niemieccy bandyci, którzy weszli na teren aresztu, dokonali masakry więźniów, tutaj przetrzymywanych. Zostali zamordowani prawie wszyscy więźniowie Mokotowa z wyjątkiem małej grupy, której udało się - po wywołaniu buntu - przez dachy Mokotowa uciec na teren zajęty przez powstańców" - powiedział PAP Jacek Pawłowicz, dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL.
"Relacje te jednak znajdują potwierdzenie w dokumentach - jest dokument z 1974 roku, mówiący o ekshumacji szczątków na terenie więzienia. Także dwaj byli funkcjonariusze służby więziennej anonimowo potwierdzili, że na terenie więzienia chowano ciała ofiar. Kiedy budowano pawilon dla szczególnie niebezpiecznych więźniów, także natrafiono na szczątki ludzkie" - tłumaczył Szwagrzyk.
Wśród wybitnych postaci polskiej historii, których na terenie więzienia pod koniec lata 40. zamordowała komunistyczna bezpieka, był rtm. Witold Pilecki - dobrowolny więzień Auschwitz i autor raportów o Holokauście. Po wyjątkowo ciężkich torturach (w porównaniu z nimi swój pobyt w obozie koncentracyjnym Pilecki nazwał "igraszką") rotmistrz został skazany na karę śmierci i stracony 25 maja 1948 r. Wśród historyków istnieje hipoteza, że jego ciało zostało ukryte przez komunistów na terenie mokotowskiego więzienia.
"Ta teoria wydaje mi się mało prawdopodobna, ale nie mogę jej zdecydowanie wykluczyć. Czas to pokaże i wyniki naszych badań, które będziemy realizowali nie tylko w tym roku" - zapowiedział w piątek Szwagrzyk. Obecne prace archeologiczno-ekshumacyjne potrwają na terenie dawnego więzienia do końca lipca.
Poza Pileckim w więzieniu przy ul. Rakowieckiej komunistyczna bezpieka więziła i zamordowała innych wybitnych dowódców Polskiego Państwa Podziemnego. Byli to m.in. gen. August Emil Fieldorf "Nil", mjr Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka" czy mjr Hieronim Dekutowski "Zapora". Po pokazowym procesie 1 marca 1951 r. zostało tam rozstrzelanych również siedmiu członków niepodległościowego IV Zarządu Głównego Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" na czele z płk. Łukaszem Cieplińskim ps. Pług.
IPN w ostatnich dniach rozpoczął prace poszukiwawcze ofiar zbrodni totalitaryzmu również m.in. na Opolszczyźnie w okolicach Grodkowa (chodzi o żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału Henryka Flamego "Bartka"), na Lubelszczyźnie w okolicach Kąkolewnicy (na przełomie 1944 i 1945 r. sowieckie jednostki specjalne we współpracy z Informacją Wojskową zamordowały tam kilkuset żołnierzy Wojska Polskiego) oraz na Wileńszczyźnie na Litwie, gdzie wśród poszukiwanych jest m.in. legendarny komendant Armii Krajowej Jan Borysewicz "Krysia".
Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ itm/