Od 1 marca będzie można obejrzeć dawną katownię NKWD i UB na Pradze w Warszawie, gdzie IPN otworzy Izbę Pamięci poświęconą ofiarom zbrodni komunistycznych. Instytut przypomina, że w piwnicach budynku przy ul. Strzeleckiej 8 mordowano żołnierzy podziemia antykomunistycznego.
Placówka, której uroczyste otwarcie zaplanowano w piątek, dla zwiedzających będzie dostępna od 1 marca w związku z Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. W budynku przy ul. Strzeleckiej 8 w okresie stalinowskim więziono, brutalnie przesłuchiwano i mordowano żołnierzy podziemia antykomunistycznego. W latach 1944-45 mieściła się tam Kwatera Główna NKWD w Polsce, a w latach 1945–48 areszt Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego.
"To miejsce wyjątkowe i jedyne w Polsce - to dawna siedziba NKWD na warszawskiej Pradze. Miejsce, które od dzisiaj będzie mówić o tym jak wyglądał podbój Polski przez komunistów po 1944 roku. Takich miejsc było więcej - Białystok, Lublin, a wcześniej plac Łukiski w Wilnie i ulica Łąckiego we Lwowie. Tutaj była realizowana polityka podboju niepodległej Polski przez Związek Sowiecki" - powiedział prezes IPN Jarosław Szarek. Podziękował także pracownikom IPN w Warszawie, w tym dr. Tomaszowi Łabuszewskiemu, naczelnikowi stołecznego Biura Badań Historycznych IPN, za to, że borykając się z trudnościami uratowali to miejsce od zniszczenia.
"To miejsce mówi nam wiele, czym był system komunistyczny, bo to nie tylko miejsce represji - NKWD, a później Urzędu Bezpieczeństwa, czego wyrazem i przejmującym świadectwem są te piwnice, które zostały zachowane z tymi przejmującymi inskrypcjami: setki nazwisk, z tym najbardziej przejmującym napisem: +Śmierć naszym wybawieniem+. Jeżeli ktoś więziony w celi napisał te słowa, wyrył je w cegle, to możemy się tylko domyślić, co tu się działo" - mówił Szarek i przywołał słowa z wiersza Józefa Szczepańskiego: "Czekamy ciebie, czerwona zarazo, byś wybawiła nas od czarnej śmierci".
"Czerwona zaraza niosła też śmierć czerwoną" - podkreślił prezes IPN.
Przypomniał też, że w budynku przy ul. Strzeleckiej 8 urzędował Iwan Sierow - generał NKWD, a od 1954 r. szef KGB, który w czasie wojny był współodpowiedzialny m.in. za zbrodnię katyńską i rozbicie Polskiego Państwa Podziemnego. Spośród wielu więźniów, którzy przeszli przez Strzelecką 8, prezes IPN wymienił m.in. Kazimierza Pużaka - wieloletniego członka władz PPS; w II Rzeczypospolitej posła na Sejm; podczas II wojny światowej jednego z przywódców PPS-WRN, komendanta Gwardii Ludowej WRN; przewodniczącego Rady Jedności Narodowej; oskarżonego i skazanego w moskiewskim procesie przywódców Polskiego Państwa Podziemnego.
W nowej Izbie Pamięci IPN przedstawi m.in. skalę komunistycznych represji. Goście tej placówki edukacyjnej przy jej wejściu dowiedzą się na przykład, że w latach 1944-54 komunistyczne represje spowodowały śmierć ok. 50 tys. ludzi. "Około 250 000 zostało skazanych z powodów politycznych, a przez areszty, więzienia i obozy pracy podległe Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego przeszło ponad 1 100 000 obywateli polskich. Znaczny udział w tych represjach miał Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie. W trakcie dziesięciu lat działalności aresztował 17 000 osób, w tym 6084 za udział w konspiracji niepodległościowej, 3859 za współpracę z organizacjami antykomunistycznymi" - głosi wstęp do ekspozycji "Czerwona mapa Warszawy".
Historyk dr Tomasz Łabuszewski, który odpowiada za przygotowanie koncepcji placówki i jej ekspozycję, podkreślił, że żołnierze lub działacze polskiego podziemia niepodległościowego, którzy trafiali do aresztu na Strzeleckiej 8 - mimo że był jednym z najważniejszych miejsc represji nie tylko w Warszawie, ale w tej części Polski - "zapadali w czarną dziurę". "Areszt nie miał żadnego regulaminu, nie prowadzono żadnej ewidencji" - powiedział Łabuszewski omawiając jeden z kilku paradoksów tego miejsca. Zwrócił też uwagę, że takich obiektów jak dawny areszt UB na Pradze jest w całej Polsce ponad 550.
"W każdym z nich dochodziło do zbrodni komunistycznych. I jest to smutna konstatacja, że praktycznie w żadnym z nich nie utworzono żadnej placówki muzealnej, dlatego też ten obiekt traktuję jako miejsce, które woła o pamięć narodową dla miejsc zbrodni komunistycznych, ponieważ zajmują one takie samo miejsce w najnowszej historii Polski jak miejsce związane ze zbrodniami niemieckimi z lat wojny" - podkreślił Łabuszewski.
Budynek przy ul. Strzeleckiej 8 powstał w drugiej połowie lat 30. XX w. "Do 1939 r. nikt w nim jednak nie mieszkał. W czasie drugiej wojny światowej zasiedlili go częściowo tzw. dzicy lokatorzy, których usunęli Sowieci po zdobyciu Pragi we wrześniu 1944 r. Późną jesienią 1944 r. obiekt ten stał się kwaterą główną NKWD na obszarze Polski lubelskiej. Przez kilka tygodni urzędował tu gen. Iwan Sierow, tuż obok zaś płk Michałow (dowódca tzw. warszawskiej grupy operacyjnej). Tu zwożono aresztowanych żołnierzy polskiego ruchu niepodległościowego. W mieszkaniach zamienionych na pokoje przesłuchań prowadzono śledztwa. Przez zaadaptowane na areszt podręczny piwnice przewinęły się setki osób. Stąd ekspediowano je do obozu w Rembertowie" - podał IPN.
Począwszy od lata 1945 r. - jak dodali historycy Instytutu - gmach przy Strzeleckiej stracił stopniowo swoją rangę w hierarchii sowieckich placówek operacyjno-śledczych. "Ostatecznie jesienią 1945 r. przejął go WUBP w Warszawie – wykorzystując jako jeden z aresztów podręcznych. Tę funkcje budynek pełnił najprawdopodobniej do 1948 r., po czym został przekazany resortowemu kwaterunkowi" - podał IPN.
O siedzibie komunistycznych władz przy ul. Strzeleckiej 8 można przeczytać m.in. w wydanym w 2013 r. przez Instytut Pamięci Narodowej albumie "Śladami zbrodni" - pierwszej po II wojnie światowej próbie skatalogowania miejsc zbrodni komunizmu w Polsce.
W albumie znajduje się meldunek jednej z siatek wywiadowczych Delegatury Sił Zbrojnych o kryptonimie "Pralnia II", w którym czytamy: "Dom jest na zewnątrz ogrodzony drutem kolczastym (...). Wieczorem budynek oświetlają cztery silne reflektory oraz strzegą wzmocnione straże zewnętrzne. Mieszkańcy sąsiednich domów opowiadają, że z budynku władz Bezpieczeństwa dochodzą stałe jęki, a nawet podobno odgłosy salw, związanych z wykonywaniem wyroków śmierci".
W zbiorach IPN zachowały się także wspomnienia jednego z więźniów aresztu Jerzego Skorupińskiego "Bema", który opowiadał o przesłuchaniach. "NKWD chciało się dowiedzieć, kim naprawdę jest pan Miński. Katowali go w nieludzki sposób, aby się przyznał, do jakiej należy organizacji i po co przyjechał ze Śląska do Warszawy. Powiedziano mu, że dostanie 200 batów. Wymierzono mu karę wstępną 200 batów, miał sobie wybrać pałkę i tą pałą okładało go leżącego dwu bojców, inni stali mu na rękach i nogach. Dodatkowo nakazano mu liczyć, gdyż jak się pomyli mieli zacząć od nowa" - wspominał Skorupiński.
Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ wj/