Powstanie Warszawskie jest warszawskie wyłącznie z nazwy. Polacy mają świadomość tego, że powstańcy walcząc o stolicę, walczyli o wolną Polskę. 75. rocznica na pewno to pokaże – mówi PAP Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego.
Polska Agencja Prasowa: Na ten rok przypada 75. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Jakie jest jej znaczenie?
Jan Ołdakowski: My, jako Muzeum Powstania Warszawskiego, planując i organizując różne wydarzenia, staramy się przygotować program obchodów tak, aby doszło do spotkania bohaterów oraz ich kontynuatorów, żeby zaistniała swoista sztafeta pokoleń. Powstańcy będą mogli powiedzieć w Muzeum, jakie wartości są dla nich istotne, czym należy się kierować, co jest w życiu najważniejsze. Będą mówić do ludzi, którzy chcą ich słuchać, naśladować i kontynuować ich działania.
PAP: Dzisiaj, w przeciwieństwie do realiów sprzed 75 lat, mamy jednak czasy pokoju…
My, jako Muzeum Powstania Warszawskiego, planując i organizując różne wydarzenia, staramy się przygotować program obchodów tak, aby doszło do spotkania bohaterów oraz ich kontynuatorów, żeby zaistniała swoista sztafeta pokoleń. Powstańcy będą mogli powiedzieć w Muzeum, jakie wartości są dla nich istotne, czym należy się kierować, co jest w życiu najważniejsze. Będą mówić do ludzi, którzy chcą ich słuchać, naśladować i kontynuować ich działania.
Jan Ołdakowski: Żołnierze Armii Krajowej i powstańcy są wyjątkowi, ponieważ nie byli wyłącznie żołnierzami. Błędem jest ograniczanie ich roli jedynie do walki z bronią w ręku. To było pokolenie, które w czasie okupacji przygotowywało się do tego, żeby żyć i działać w wolnej Polsce – chcieli zmieniać i kształtować swój kraj. Reprezentanci tego pokolenia działanie, czyli szeroko rozumiane zaangażowanie, stawiali i stawiają na pierwszym miejscu. Taka filozofia przydaje się zawsze – nie tylko w czasach wojennych, ale również w czasach pokoju. Stale potrzebujemy bohaterów, ludzi, których możemy naśladować i którzy nas inspirują. Także wtedy, gdy nie toczą się żadne wojny. Powstańcy uczą nas odwagi, oddania, poczucia obowiązku, aktywności i zapału.
Podczas obchodów powstańcy spotkają się m.in. z młodzieżą zaangażowaną w budowanie harcerskiego świata, który przecież opiera się na służbie, oraz z wolontariuszami, którzy poświęcają się dla ważnych spraw. Z całego świata przyjadą harcerze na specjalny zlot. To tak, jakby powstańcy mieli spotkać samych siebie sprzed 75 lat.
Z pewnością zarówno podczas oficjalnych wystąpień, jak i nieoficjalnych spotkań powstańcy przekażą tym młodym ludziom to, co jest kluczowe.
PAP: Co jest zatem kluczowe dla współczesnego patriotyzmu?
Przygotowujemy specjalny spot, który swoją premierę będzie miał 22 lipca, a także nowe wystawy, koncert, spektakl teatralny, instalację interaktywną, płytę Michała Urbaniaka, album fotograficzny, spotkanie edukacyjne dla dzieci i fotograficzną grę miejską. Odbędzie się Zlot Harcerski „Dziś jest pojutrze”, rowerzyści przejadą szlakiem Batalionu „Parasol”, a uczestnicy Marszu Pamięci upamiętnią mieszkańców stolicy, którzy zginęli podczas Powstania.
Jan Ołdakowski: Dwa lata temu podczas rocznicowych obchodów, żegnając się z powstańcami i swoimi kolegami, gen. Zbigniew Ścibor-Rylski zwrócił się do zgromadzonych wówczas harcerzy i wolontariuszy. Powiedział tym młodym ludziom, że muszą mieć świadomość, iż niedługo to oni wezmą odpowiedzialność za Polskę, będą ją kształtować. Możliwe, że wśród nich znajduje się przyszły minister, premier, a może nawet prezydent. Generał powiedział, że młodzi muszą się uczyć, zdobywać kompetencje, być dobrym w tym, co robią, bo za jakiś czas będą wpływać na losy Polski.
To najcelniej ujęty testament żołnierzy Armii Krajowej – wezwanie do tego, aby być aktywnym, zaangażowanym w życie społeczne, budowanie organizacji pozarządowych, organizowanie się wokół ważnych spraw. Trzeba być aktywnym, aby mieć wpływ na rzeczywistość i czynić ją lepszą. To wezwanie, które jest aktualne również w dzisiejszych czasach.
PAP: Czy wiadomo, ilu powstańców weźmie udział w tegorocznych obchodach?
Jan Ołdakowski: Będzie ich kilkuset, zobaczymy, ilu zdrowie na to pozwoli. Spoza Warszawy i z zagranicy przyjedzie ponad 200 osób. Tegoroczne obchody będą zapewne ostatnim spotkaniem, na które powstańcy przybędą tak licznie. Każdego, kto chciałby spotkać się z powstańcem, podziękować mu, za to, co zrobił, porozmawiać z nim, zapraszamy do Muzeum Powstania Warszawskiego lub na Powązki, gdzie odbędą się uroczystości powstańcze.
PAP: Co znajdzie się w planie obchodów przygotowywanych przez Muzeum Powstania Warszawskiego?
Jan Ołdakowski: 1 sierpnia w Godzinę „W” – tę najważniejszą godzinę – Warszawa na dźwięk syren zastygnie w bezruchu. Gdy skończy się cisza, wolontariusze i harcerze w ramach akcji „Wolność łączy” w miejscach pamięci Powstania Warszawskiego na terenie całego miasta będą rozdawać pamiątkowe wpinki ze znakiem Polski Walczącej. Wieczorem na placu Piłsudskiego wspólnie zaśpiewamy pieśni i piosenki powstańcze.
Z przeprowadzanych badań wynika, że zrozumienie dla Powstania jest najniższe w przedziale 35–45 lat, czyli zazwyczaj wtedy, kiedy ludzie mają dzieci, rodzinę, zgromadzony jakiś majątek. Im najtrudniej to zrozumieć. Poparcie dla Powstania jako sprzeciwu przeciwko złu jest bardzo wysokie wśród nastolatków oraz wśród ludzi starszych, którzy cenią wartości społeczne, rozumieją, czym jest wolność w życiu społecznym, a nie tylko skupiają się na posiadaniu dóbr materialnych.
Przygotowujemy specjalny spot, który swoją premierę będzie miał 22 lipca, a także nowe wystawy, koncert, spektakl teatralny, instalację interaktywną, płytę Michała Urbaniaka, album fotograficzny, spotkanie edukacyjne dla dzieci i fotograficzną grę miejską. Odbędzie się Zlot Harcerski „Dziś jest pojutrze”, rowerzyści przejadą szlakiem Batalionu „Parasol”, a uczestnicy Marszu Pamięci upamiętnią mieszkańców stolicy, którzy zginęli podczas Powstania.
Odbędą się akcje, które pokażą, że powstańcy są bardzo ważni dla młodych ludzi. W Muzeum odbędzie się spotkanie weteranów z młodzieżą. Dużo będzie się też działo w przestrzeni internetu, ponieważ nie wszyscy mogą do nas przyjechać, a chodzi o to, aby jak najwięcej Polaków było zaangażowanych w przeżywanie 75. rocznicy.
PAP: Można czasem odnieść wrażenie, że Powstanie Warszawskie jest zrywem lokalnym. Jak zatem jest ono postrzegane wśród Polaków w ogóle? Jak wyglądają obchody rocznicy tego wydarzenia poza Warszawą?
Jan Ołdakowski: Wiele miast obchodzi rocznicę wybuchu Powstania – podobnie jak w Warszawie 1 sierpnia wyją tam syreny, są organizowane oficjalne uroczystości. Dzieje się to nie tylko w dużych miastach, takich jak Wrocław czy Trójmiasto, ale także w małych miastach Mazowsza, chociażby w Piasecznie czy Ostrowi Mazowieckiej. Takich miast, w których 1 sierpnia obędą się uroczystości czy wydarzenia upamiętniające, jest wiele.
To dowód na to, że Powstanie Warszawskie jest warszawskie wyłącznie z nazwy. Polacy mają świadomość tego, że powstańcy walcząc o stolicę, walczyli jednocześnie o wolną Polskę. Powstanie Warszawskie jest wydarzeniem uniwersalnym – młodzi ludzie rozumieją, czym jest opór przeciwko totalitarnemu złu. Znają to choćby z kultury popularnej. Wiele filmów, komiksów czy postaci superbohaterów stworzono w oparciu o motyw buntu przeciwko dominującemu złu. Powstanie Warszawskie jest właśnie takim wydarzeniem – grupa młodych ludzi postanowiła przeciwstawić się złu. Jest to zrozumiałe dla wszystkich następnych pokoleń, każde młode pokolenie obecnych i przyszłych Polaków będzie rozumieć powstańców warszawskich.
PAP: Odnosi pan wrażenie, że młodemu pokoleniu łatwiej zrozumieć motywacje tych młodych ludzi sprzed 75 lat? Czy to nastawienie wobec Powstania zmienia się wraz z wiekiem?
Jan Ołdakowski: Z przeprowadzanych badań wynika, że zrozumienie dla Powstania jest najniższe w przedziale 35–45 lat, czyli zazwyczaj wtedy, kiedy ludzie mają dzieci, rodzinę, zgromadzony jakiś majątek. Im najtrudniej to zrozumieć. Poparcie dla Powstania jako sprzeciwu przeciwko złu jest bardzo wysokie wśród nastolatków oraz wśród ludzi starszych, którzy cenią wartości społeczne, rozumieją, czym jest wolność w życiu społecznym, a nie tylko skupiają się na posiadaniu dóbr materialnych.
Można powiedzieć, że miejsca, w których się odbywają te spontaniczne zgromadzenia w Godzinę „W”, mają swoją wewnętrzną estetykę. Jednak, co najważniejsze, ludzie ci przeżywają coś razem, mimo że się nie znają. To manifestacja warszawskiej wspólnoty. Drugim dużym wydarzeniem jest wspólne śpiewanie piosenek powstańczych na placu Piłsudskiego, w którym co roku bierze udział ok. 30 tys. ludzi.
Ta tendencja utrzymuje się od jakiegoś czasu; zastanawialiśmy się, z czego to wynika. Na początku myśleliśmy, że po prostu pokolenie dzieci powstańców jest już tym tematem zmęczone, a pokolenie wnuków jest nadal jego ciekawe. Te wyniki są jednak stałe. Odnoszę więc wrażenie, że jest to związane z pewnym generacyjnym nastawieniem do życia.
PAP: Czy w ciągu ostatnich 15 lat, od kiedy istnieje Muzeum Powstania Warszawskiego, zmieniła się pamięć o tym wydarzeniu?
Jan Ołdakowski: Wiele rzeczy jest stałych – Godzina „W” oraz hołd i szacunek dla powstańców. Jednocześnie niektóre rzeczy się zmieniają. Zaczynaliśmy od oddania hołdu żołnierzom-powstańcom warszawskim. Z czasem pojawił się też inny ważny temat – ofiary cywilne. Stworzyliśmy bazę ofiar cywilnych Powstania, którą nieustannie aktualizujemy. Mimo wielu lat pracy nie jesteśmy w stanie odkryć tożsamości wielu ofiar. Gehenna ludności cywilnej, ludobójstwo na Woli i Ochocie są dzisiaj także bardzo mocno akcentowane.
Ponadto obchody rocznicy Powstania Warszawskiego stały się społeczne – dużo bardziej niż wydarzenia organizowane przez Urząd Miasta czy Muzeum liczą się ludzkie emocje. Największym wydarzeniem obchodów jest Godzina „W” – moment, w którym kilkadziesiąt czy nawet kilkaset tysięcy ludzi na ulicach Warszawy zatrzymuje się i stoi przez minutę w ciszy. Co prawda, to również się różnicuje, bo ci, którym bardziej odpowiada forma związana z estetyką stadionową, idą na rondo Dmowskiego, a ci, którzy chcą mieć spotkanie bardziej miejskie, z turystami, idą w okolice Traktu Królewskiego czy placu Zamkowego.
Z kolei ci, którzy pochodzą z rodzin powstańczych, warszawskich, gromadzą się na Powązkach. Można powiedzieć, że miejsca, w których się odbywają te spontaniczne zgromadzenia w Godzinę „W”, mają swoją wewnętrzną estetykę. Jednak, co najważniejsze, ludzie ci przeżywają coś razem, mimo że się nie znają. To manifestacja warszawskiej wspólnoty. Drugim dużym wydarzeniem jest wspólne śpiewanie piosenek powstańczych na placu Piłsudskiego, w którym co roku bierze udział ok. 30 tys. ludzi.
PAP: Czy coś w ramach obchodów budzi pana sprzeciw, dezaprobatę?
Jan Ołdakowski: Przez wiele lat sprawiało mi osobistą przykrość gwizdanie na różnych polityków, zwłaszcza na Powązkach i podczas innych oficjalnych uroczystości. To zawsze bolało powstańców. Na szczęście ten „zwyczaj” odszedł do lamusa.
Nagrodą dla tych, którzy w obchodach Powstania Warszawskiego wezmą udział, jest spotkanie z prawdziwymi bohaterami. Po oficjalnym spotkaniu władz – prezydenta Polski oraz prezydenta Warszawy – z powstańcami w Parku Wolności następuje część nieoficjalna. Bardzo lubię patrzeć, jak wówczas ci młodzi ludzie rozmawiają z powstańcami. Jest to piękne i wzruszające.
Niektóre formy estetyczne upamiętniania Powstania także mogłyby być lepsze, choć rozumiem, że zawsze znajdą się takie obszary kultury masowej, które komuś nie odpowiadają. Zapewne niektóre projekty upamiętnień trochę poprawiłbym estetycznie, ale przecież obchody są bardzo masowe. A jeśli coś jest masowe, to musi odwoływać się do formy, która trafi do masowego odbiory.
PAP: Jak powinny wyglądać wzorcowe obchody?
Jan Ołdakowski: W moim odczuciu tegoroczne obchody właśnie takie będą. Z tego względu, że przyjedzie do nas prawie 1400 harcerzy z całego świata oraz 400 wolontariuszy, którzy przybędą nie tylko z Warszawy, ale także z wielu innych polskich miast, a nawet spoza naszego kraju i kontynentu – chociażby z Ameryki Północnej i Południowej. Dla nich będą to „obchody marzeń”.
Pod koniec życia powstańcy spotykają młodych, zaangażowanych ludzi, którzy, choć nie wprost, całym swoim życiem pokazują, że ważne są dla nich idee, które były ważne także dla powstańców. Pokazują, że są patriotami i słuchają powstańców dlatego, że są zaangażowani. Ci młodzi ludzie poświęcają swój wolny czas, który mogliby przecież spędzić na odpoczynku i słodkim nieróbstwie. Tymczasem oni w wakacje poświęcają się służbie, która jest trudna – latem, w harcerskim mundurze czy koszulce wolontariusza od rana stoją i kierują powstańców, podają im rękę, rozmawiają z nimi, prowadzą ich do miejsca uroczystości, odwożą do domu taksówką, informują wszystkich, a do tego muszą trzymać rękę na pulsie, wiedzieć, co się dzieje, i być mili, uczynni oraz pomocni. Wcielają w życie ideały Szarych Szeregów i Armii Krajowej. Dla mnie ci młodzi ludzie są wyjątkowi.
Nagrodą dla tych, którzy w obchodach Powstania Warszawskiego wezmą udział, jest spotkanie z prawdziwymi bohaterami. Po oficjalnym spotkaniu władz – prezydenta Polski oraz prezydenta Warszawy – z powstańcami w Parku Wolności następuje część nieoficjalna. Bardzo lubię patrzeć, jak wówczas ci młodzi ludzie rozmawiają z powstańcami. Jest to piękne i wzruszające.
Rozmawiała Anna Kruszyńska (PAP)
akr/ skp /