O północy 16 września weszło w życie zawieszenie broni w konflikcie sowiecko-japońskim, jaki od czterech miesięcy trwał na terytorium Mongolii. Po przegranej bitwie pod Chałchin-Goł Japończycy musieli uznać przewagę Armii Czerwonej i zrezygnować z ekspansji na kierunku północnym.
W tym momencie Josif Stalin uzyskał wolną rękę do skonsumowania korzyści, jakie dał ZSRS tajny protokół do układu z Niemcami. Mając zapewniony spokój na Dalekim Wschodzie mógł uderzyć na broniącą się z wielkim trudem Polskę, a na to przecież nieustannie nalegali Niemcy, dążący ze względów militarnych, politycznych i propagandowych do maksymalnego skrócenia kampanii nad Wisłą.
Dlatego też świt siedemnastego dnia wojny zmienił sytuację strategiczną, bowiem obok Niemiec, Włoch i Japonii, do obozu państw agresywnych przystąpił faktycznie Związek Sowiecki.
Łamiąc kilka układów, deklaracji i porozumień dwu- i wielostronnych, operując kłamliwą tezą o zaniku istnienia państwa polskiego Moskwa powiadomiła drogą dyplomatyczną – w odróżnieniu od Niemców – swoją ofiarę o rozpoczęciu inwazji usiłując przekazać stosowną notę.
Kilkusettysięczna masa wojsk, ugrupowana w dwa fronty: białoruski i ukraiński i dysponująca wielokrotną przewagą, zaatakowała nie spodziewające się napaści placówki Korpusu Ochrony Pogranicza i garnizony nadgraniczne.
Władze Rzeczypospolitej zostały zaskoczone nową agresją. Dopiero wieczorem 17 września marsz. Śmigły-Rydz wydał dyrektywę nakazującą unikanie walki z wojskami sowieckimi i natychmiastową ewakuację wojska na obszar Rumunii i Węgier.
Jednocześnie podjęto decyzję o przeniesieniu siedziby rządu i prezydenta za granicę – na razie do Rumunii, a docelowo do Francji, gdzie – na zasadzie precedensu Belgii z czasów I wojny światowej – miało nastąpić wznowienie jego prac.
W związku z tym, a także wskutek rysującego się zagrożenia ze strony oddziałów Armii Czerwonej, które w ciągu kilkunastu godzin mogły sforsować Dniestr i zagrozić pojmaniem władz państwa, 18 września po północy granicę rumuńską w Kutach przekroczył prezydent Mościcki, premier gen. Składkowski wraz z rządem, a krótko potem naczelny wódz marsz. Śmigły-Rydz.
Plan dotarcia przez terytorium rumuńskie do Francji nie powiódł się jednak. Bukareszt, ulegając naciskom m.in. ze strony Niemiec i ZSRS, internował bowiem przywódców Polski ułatwiając tym samym przejęcie władzy przeciwnikom reżimu sanacyjnego, czyli uległej wobec Paryża ekipie politycznej z gen. Władysławem Sikorskim na czele.
dr Marek Piotr Deszczyński
Instytut Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego