Przez następne trzy tygodnie walki na froncie polskim trwały nadal. Miały już jednak inny charakter i cel. O ile do tej pory zmagania nad Wisłą wiązały gros sił niemieckich, o tyle po agresji ZSRS Wehrmacht i Luftwaffe mogły przerzucić część swych sił za Ren i osłonić bardzo słabo bronioną do tej pory granicę. Pozostałe wojska miały dobić WP i opanować resztę terytorium Polski, w części zresztą ewakuując się z obszarów (np. Białostocczyzna), które miały przypaść ZSRS.
Boje polskich zgrupowań i izolowanych ośrodków oporu miały więc przede wszystkim znaczenie moralne i dlatego dowódcy prowadzili je do kresu możliwości.
Armia Czerwona posuwała się naprzód szybko, w kilku miejscach jednak (np. w Grodnie) napotykając na zacięty opór. Oddziały polskie były rozbrajane, a ich oficerowie internowani lub mordowani. Mimo skrajnie niesprzyjającej sytuacji ponad sto tysięcy osób cywilnych i wojskowych (m.in. lotników) zdołało przejść do Rumunii i na Węgry, skąd w części przedostali się do Francji i Wielkiej Brytanii, gdzie już trwała odbudowa sił zbrojnych. Silny impuls do tego dało utworzenie 30 września przez gen. Sikorskiego rządu RP na uchodźstwie.
21 września skończyła się I bitwa pod Tomaszowem Lubelskim, złożeniem broni przez ostatnią dywizję z Armii “Kraków”. Nazajutrz poddał się, ale stronie sowieckiej, Lwów. Tegoż dnia przebiły się do Warszawy z likwidowanego przez nieprzyjaciela kotła u ujścia Bzury resztki sił gen. Kutrzeby.
Niemcy rozpoczęli przygotowania do szturmu na stolicę. Bombardowania lotnicze i artyleryjskie nasiliły się, osiągając apogeum 25 września. Choć natarcia odpierano z powodzeniem, to jednak straty w ludziach i zniszczenia infrastruktury miejskiej były tak wielkie, że 26 września wieczorem dowództwo obrony stolicy postanowiło wszcząć rozmowy kapitulacyjne.
Walka o Warszawę spełniła swoje zadanie – świat z prasy, radia i kronik filmowych dowiedział się, że Polska walczyła jak mogła najdłużej przeciwko wielokrotnie silniejszemu i bezwzględnemu agresorowi. Przedłużanie obrony poważnie zniszczonego miasta nie miało już sensu – ofiary nie równoważyłyby korzyści.
27 września, w momencie podpisywania układu o kapitulacji Warszawy, broniła się jeszcze twierdza Modlin. Wobec zagrożenia życia setek ciężko rannych i wyczerpywania się amunicji poddała się ona dwa dni później. Tegoż dnia skapitulował po II bitwie pod Tomaszowem Lubelskim tzw. Front Północny (resztki Armii “Modlin” i “Lublin”). Jego ostatnie oddziały złożyły broń dopiero 2 października, a zatem w momencie poddania się jedynego już punktu obrony na Wybrzeżu – Rejonu Umocnionego “Hel”.
Ostatnia bitwa kampanii polskiej rozegrała się w rejonie Kocka. Stoczyła ją SGO “Polesie”, która uchodząc przed Armią Czerwoną w drodze na odsiecz Warszawie zdołała przedostać się aż na południowe Podlasie. Końcowe walki przyniosły nawet sukces taktyczny. Nie mógł on jednak zostać wykorzystany wobec braku amunicji i nadejścia przeważających sił niemieckich. Dlatego 6 października przed południem oddziały gen. Franciszka Kleeberga złożyły broń.
Próbując wskazać ostatni akord walk trudno nie wspomnieć o działaniach floty wojennej. Wobec przewagi Kriegsmarine, a od 17 września także sowieckiej Floty Bałtyckiej, polskie okręty podwodne patrolowały i minowały wyznaczone obszary Bałtyku, a po odniesieniu uszkodzeń i wyczerpaniu możliwości operacyjnych trzy z nich zostały internowane w neutralnej Szwecji. Dwa natomiast, OORP “Wilk” i “Orzeł”, przedostały się przez Cieśniny Duńskie i dotarły przez Morze Północne do baz brytyjskich. Ten drugi, wsławiony brawurową ucieczką z bezprawnego internowania w Tallinie, opuścił Bałtyk 8 października.
Nazajutrz mjr Henryk Dobrzański, przebywający wraz z oddziałem kawalerii na postoju w Górach Świętokrzyskich w trakcie marszu z Puszczy Augustowskiej na Węgry, podjął decyzję pozostania na terytorium kraju aż do czasu spodziewanej na wiosnę ofensywy aliantów.
Symbolicznie można uznać ten fakt za koniec kampanii polskiej i początek epopei państwa podziemnego. W tym czasie działały już bowiem liczne organizacje konspiracyjne, powstałe w różnych punktach okupowanego kraju. Najważniejszą z nich okazała się Służba Zwycięstwu Polski, powołana w Warszawie 27 września na rozkaz marsz. Śmigłego-Rydza, Już w drugim tygodniu istnienia podjęła ona próbę zabicia Hitlera w zamachu bombowym w centrum stolicy. Na fundamentach organizacyjnych SZP powstał Związek Walki Zbrojnej, czyli późniejsza Armia Krajowa.
dr Marek Piotr Deszczyński
Instytut Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego