Przyjęty przez komisję kultury projekt uchwały w 30. rocznicę śmierci Grzegorza Przemyka, nie trafił pod obrady na obecnym posiedzeniu ze względu na sprzeciw SLD. Komisja zajmie się projektem jeszcze raz - zapowiedziała marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Projekt uchwały złożył pod koniec kwietnia w Sejmie klub PiS. Sejmowa komisja kultury i środków przekazu przyjęła go we wtorek rano. Przewodnicząca komisji Iwona Śledzińska-Katarsińska powiedziała PAP, że projekt został przyjęty "przy daleko idącym porozumieniu klubu PO i PiS". "To dla nas wspólna sprawa" - dodała.
Śledzińska-Katarasińska zapowiedziała wówczas, że projekt uchwały zostanie przekazany marszałek Sejmu i wyraziła nadzieję, że "zostanie on przyjęty przez Sejm przez aklamację".
Jednak po rozpoczęciu posiedzenia posłowie uczcili minutą ciszy pamięć Grzegorza Przemyka, natomiast przyjęty przez komisję projekt uchwały nie znalazł się w porządku obrad.
Marszałek Sejmu pytana później przez dziennikarzy dlaczego tak się stało, odpowiedziała, że "nie było konsensusu na Prezydium". "W związku z tym uczciliśmy minutą ciszy, a komisja kultury pochyli się jeszcze raz nad jednolitym tekstem, który pozwoli nam go przyjąć w formie uchwały" - dodała marszałek Sejmu.
30 lat temu milicjanci na warszawskiej Starówce śmiertelnie pobili 19-letniego maturzystę Grzegorza Przemyka. Była to jedna z najgłośniejszych zbrodni aparatu władzy PRL lat 80. - do dziś nie do końca wyjaśniona.
Na uchwałę w kształcie zaakceptowanym przez komisję kultury nie zgodził się klub SLD. Rzecznik Sojuszu Dariusz Joński powiedział we wtorek PAP, że chodziło o zdanie, że na polecenie najwyższych władz partyjnych i państwowych PRL fabrykowano dowody mające obciążać sanitariuszy winą za śmierć Przemyka, a ukrywano te wskazujące na milicjantów. Uzasadniając stanowisko klubu SLD Joński stwierdził, że nie ma na to dowodów i w związku z tym, nie można w taki sposób obciążać ówczesnych władz.
Marszałek Sejmu dopytywana o los projektu uchwały wobec sprzeciwu SLD, odpowiedziała: "Proszę mi wierzyć, już nie raz jedna i druga strona mówiła: +więcej nie ustąpimy+, potem okazało się, że przedstawiciele Prezydium przejmowali prace nad projektem uchwały i to się kończyło jednak konsensusem".
"Myślę, że jednak nawet w tym pierwszym odruchu, kiedy jest mocny opór, potem gdy sobie państwo szczegółowo wyjaśniają nawzajem różne niuanse tych zapisów, okazuje się, że można się jednak dogadać i jednolity tekst wychodzi" - dodała Kopacz.
W tekście zaakceptowanym przez komisję kultury "Sejm Rzeczypospolitej Polskiej oddaje hołd Grzegorzowi Przemykowi i najwyższej ofierze życia, jaką złożył na ołtarzu walki o wolną i niepodległą ojczyznę". "Wspominamy także jego matkę - Barbarę Sadowską, zmarłą przedwcześnie działaczkę opozycji demokratycznej, która nie doczekała niestety wolnej Polski i pełnego wyjaśnienia sprawy śmierci swojego syna" - napisali posłowie.
"Mimo oczywistej odpowiedzialności funkcjonariuszy Milicji i ZOMO za tę odrażającą zbrodnię, komunistyczne władze PRL zaangażowały cały aparat państwowy do zatuszowania i zatarcia jej śladów. Na polecenie najwyższych władz partyjnych i państwowych PRL fabrykowano dowody mające obciążać winą za śmierć Grzegorza Przemyka sanitariuszy pogotowia ratunkowego, zaś ukrywano te, które wskazywały na milicjantów jako winnych śmierci maturzysty" - czytamy w projekcie uchwały, gdzie podkreślono, że konsekwencją tuszowania zbrodni było m.in. prześladowanie rodziny Przemyka i jego przyjaciół.
"Sprawcy mordu na Grzegorzu Przemyku uniknęli odpowiedzialności. Także po odzyskaniu niepodległości władze publiczne nie wykazały wystarczającej determinacji, aby winnych zabójstwa Grzegorza Przemyka osądzić i ukarać" - napisano w projekcie uchwały. Posłowie potępili w nim "bezpośrednich sprawców tego politycznego mordu oraz przywódców PZPR, którzy nie pozwolili na ukaranie zbrodniarzy i rzucili oskarżenia na niewinnych ludzi".
"Apelujemy do organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, aby zabójcy Grzegorza Przemyka oraz ich poplecznicy z kierownictwa partyjno-państwowego zostali wreszcie osądzeni i ukarani" - brzmi fragment projektu uchwały.
30 lat temu milicjanci na warszawskiej Starówce śmiertelnie pobili 19-letniego maturzystę Grzegorza Przemyka. Była to jedna z najgłośniejszych zbrodni aparatu władzy PRL lat 80. - do dziś nie do końca wyjaśniona. Ojciec Przemyka, przyjaciel zmarłego maturzysty oraz adwokat mec. Maciej Bednarkiewicz nadal walczą przed stołecznym sądem o wznowienie umorzonego w 2012 r. przez IPN śledztwa w sprawie utrudniania przez władze z lat 80. wyjaśnienia tej zbrodni.
Przemyk był synem opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej. 3 maja 1983 r. została ona pobita przez nieumundurowanych milicjantów podczas, gdy wtargnęli oni na teren klasztoru sióstr franciszkanek przy kościele św. Marcina w Warszawie, gdzie mieścił się Prymasowski Komitet Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom.
12 maja 1983 r. Przemyk wraz z przyjacielem Cezarym F. świętował na pl. Zamkowym egzamin maturalny. Zatrzymany przez MO, na pobliskim komisariacie przy ul. Jezuickiej otrzymał ponad 40 ciosów pałkami po barkach i plecach oraz kilkanaście ciosów łokciem lub pięścią w brzuch. Przewieziony do szpitala, zmarł 14 maja w wyniku ciężkich urazów jamy brzusznej.
Pogrzeb Przemyka 19 maja na Cmentarzu Powązkowskim stał się wielką manifestacją sprzeciwu wobec władzy komunistycznej. Wzięło w nim udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi, w tym wielka liczba młodzieży. Pogrzeb poprzedziła msza odprawiona dzięki staraniom ks. Jerzego Popiełuszki w kościele św. Stanisława Kostki.(PAP)
jp/ mkr/wni/mok/ mow/