Pomnik upamiętniający pół miliona Romów i Sinti, pomordowanych w latach nazizmu, odsłonięto w środę w Berlinie. Kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała, że monument będzie przestrogą przed obojętnością wobec rasizmu i dyskryminacji mniejszości.
Pomnik, zaprojektowany przez izraelskiego artystę Daniego Karavana, stanął na polanie nieopodal siedziby niemieckiego parlamentu, gmachu Reichstagu. Wypełniony wodą okrągły zbiornik z czarnego kamienia symbolizuje wylane łzy i ogrom cierpień, doznanych przez ofiary i ocalałych z nazistowskiego ludobójstwa na Romach i Sinti. Na środku zbiornika znajduje się kamienna, trójkątna bryła, która codziennie przy dźwięku skrzypiec ma wynurzać się z wody, przyozdobiona świeżym kwiatem, symbolem życia.
Na szklanych tablicach wokół pomnika przypomniano najważniejsze daty, związane z prześladowaniami i ludobójstwem na Romach i Sinti w okupowanej przez nazistowskie Niemcy Europie. Zaś na kamiennej tablicy wyryto wiersz "Auschwitz" autorstwa Santino Spinellego.
"Pomnik w centrum Berlina przypomina o ofiarach, które o wiele za długo nie były słyszane (...). Los każdej pojedynczej ofiary tego ludobójstwa jest historią niepojętego cierpienia. Los każdej ofiary wypełnia nas smutkiem i wstydem" - powiedziała Merkel podczas uroczystości odsłonięcia pomnika, w której wziął udział także prezydent RFN Joachim Gauck oraz około 100 ocalałych z zagłady Romów i Sinti.
Decyzję o postawieniu pomnika ku czci Romów i Sinti, pomordowanych w latach nazizmu niemiecki rząd podjął już 20 lat temu, ale budowa rozpoczęła się dopiero w 2008 r. i kosztowała 2,8 mln euro. W szybkiej realizacji planów przeszkodziły spory m.in. o treść napisu na monumencie, w tym użycie określenia "cyganie" czy też o dopuszczalność porównania ludobójstwa na Romach i Sinti z Holokaustem.
Merkel przestrzegła przed obojętnością wobec przejawów dyskryminacji. "Od obojętności zaczyna się pogarda wobec godności ludzkiej" - powiedziała. "Niech ten pomnik będzie dla nas przestrogą, że zawsze w pierwszej kolejności musimy bronić godności ludzkiej" - podkreśliła. Obiecała Romom i Sinti w Europie wsparcie w walce z dyskryminacją. "Sinti i Romowie również dziś cierpią z powodu wykluczenia i odrzucenia. Muszą wciąż walczyć o swoje prawa. Dlatego niemieckim i europejskim zadaniem jest ich w tym wspierać, niezależnie od tego, w granicach jakiego państwa żyją" - podkreśliła niemiecka kanclerz.
Także przewodniczący Centralnej Rady Romów i Sinti w Niemczech Romani Rose ostrzegł, że w wielu krajach europejskich nasila się rasizm, wymierzony w Romów i Sinti. "To uderza nie tylko w naszą mniejszość, ale i naszą demokrację - powiedział. - Tu nie wystarczą żadne zakazy. Pogarda dla przemocy musi mieć miejsce w całym społeczeństwie". Jego zdaniem odsłonięty w Berlinie pomnik "wyraża zobowiązanie, by potępiać antyromizm tak samo mocno, jak antysemityzm".
W imieniu ocalałych z ludobójstwa Romów i Sinti przemawiał holenderski Sinto Zoni Weisz, któremu w 1944 r. udało się uniknąć transportu do Auschwitz. Do obozu trafiła cała jego najbliższa rodzina. Dla Weisza berliński pomnik to forma zadośćuczynienia. "Mam nadzieję, że ten zapomniany holokaust nie będzie już więcej zapomniany. Nie można dopuścić do tego, by nasi bliscy zginęli na próżno" - powiedział.
Nie wiadomo dokładnie, ilu ludzi padło w latach narodowego socjalizmu ofiarą rasistowskich prześladowań, wymierzonych w Romów i Sinti. Szacunki mówią o 500 tysiącach.
Dopiero w 1982 r. ówczesny kanclerz Niemiec Helmut Schmidt uznał zbrodnię ludobójstwa popełnioną ze względów rasowych na narodowości Sinti i Romów. Dwa lata wcześniej dwunastu działaczy organizacji romskich, w tym Romani Rose, przeprowadziło na terenie byłego hitlerowskiego obozu koncentracyjnego w Dachau strajk głodowy, domagając się uznania zbrodni przez władze RFN.
Decyzję o postawieniu pomnika ku czci Romów i Sinti, pomordowanych w latach nazizmu niemiecki rząd podjął już 20 lat temu, ale budowa rozpoczęła się dopiero w 2008 r. i kosztowała 2,8 mln euro. W szybkiej realizacji planów przeszkodziły spory m.in. o treść napisu na monumencie, w tym użycie określenia "cyganie" czy też o dopuszczalność porównania ludobójstwa na Romach i Sinti z Holokaustem, a także niesnaski między projektantem pomnika a wykonawcą, władzami Berlina.
Z Berlina Anna Widzyk (PAP)
awi/ ksaj/ ro/