Prezes IPN opisuje rzeczywistość. Nazywanie rzeczy po imieniu może czasami jest niedyplomatyczne, ale może wstrząśnie drugą stroną – tak historyk prof. Wojciech Roszkowski skomentował słowa dr. Szarka o "zimnej wojnie" między IPN a stroną ukraińską.
Prezes IPN dr Jarosław Szarek w czwartkowym wywiadzie dla Telewizji Republika stwierdził, że „IPN ma fatalne relacje ze stroną ukraińską; to jest tak naprawdę zimna wojna; bez gestu ze strony Ukrainy nie będzie przełomu w naszych relacjach”. Wypowiedź byłego prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki, który w poniedziałkowej rozmowie z dziennikarzem RMF FM zrównał UPA z Armią Krajową, Szarek określił jako "fałszywą, niesprawiedliwą i skandaliczną".
W ocenie prof. Wojciecha Roszkowskiego wystąpienie prezesa IPN jest "nazwaniem rzeczy po imieniu". "Prezes IPN opisuje rzeczywistość. Widzimy niechęć organów władzy na Ukrainie do współpracy: do otwierania archiwów, do opieki nad grobami. Nazywanie rzeczy po imieniu może czasami jest niedyplomatyczne, ale może wstrząśnie drugą stroną. Jeśli Ukraińcy chcą dobrych relacji z Polską, to jednak muszą być one oparte na rzeczywistych realiach i na prawdzie” - stwierdził historyk.
„W stosunkach polsko-ukraińskich nie możemy przymykać oczu na nieprawdę, bo zarówno Polacy, jak i Ukraińcy wejdą w ślepy zaułek. Nie ma pojednania między narodami, między sąsiadami, opierającego się na iluzji. Prędzej czy później ta iluzja okaże się fałszem, co wzbudzi kolejną falę niechęci” - zaznaczył Roszkowski.
Prof. Roszkowski odniósł się również do wypowiedzi byłego prezydenta Witora Juszczenki, który w poniedziałkowym wywiadzie powiedział m.in., że "nie byłoby sprawiedliwie mówić, że Armia Krajowa to anioły, a UPA to diabły".
Zdaniem rozmówcy PAP „stwierdzenie, że AK to nie były same anioły, a UPA to nie były same diabły jest truizmem”. „Głos byłych prezydentów jest ważny, ponieważ są oni popularni w swoich krajach i są tam słuchani. Trudno jednak uznać, że politycy potrafią precyzyjnie oceniać historię, czego przykładem są słowa byłego prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki”.
„W program AK była wpisana wewnętrzna kontrola, wewnętrzna dyscyplina. Zdarzały się przypadki niesubordynacji, zdarzały się odwetowe represje wobec ludności cywilnej, ale to były zjawiska zupełnie marginalne, zresztą przez dowódców AK kompletnie nietolerowane. UPA kierowała się natomiast dekalogiem nacjonalisty ukraińskiego jeszcze z lat 30. XX w. i dokonywała rzezi ludności cywilnej w sposób zupełnie okrutny” - przypomniał Roszkowski.
Historyk podkreślił, że „działania AK i UPA to nie są zjawiska porównywalne; należy ubolewać, że polityczni przywódcy ukraińscy tak nieprecyzyjnie i niesprawiedliwie porównują doświadczenia ukraińskiej ludności cywilnej z doświadczeniami ludności polskiej”.
„Ostatnio relacje polsko-ukraińskie się popsuły. Polska była, jest i będzie rzecznikiem Ukrainy na Zachodzie, ale jednak Ukraińcy nie mogą narzucać nam swoich warunków w tym procesie. Nie można deformować przeszłości, zakłamywać jej. My promujemy samodzielność i niepodległość Ukrainy, a Ukraina nie może w taki sposób zakłamywać naszej historii” - podsumował prof. Roszkowski. (PAP)
Autor: Ewelina Steczkowska
Edytor: Anna Dudzik, Jakub Pilarek
ews/ adzi/ jbp/ son/