W Moskwie aktywiści partii i ruchów opozycyjnych demonstrowali w niedzielę nieopodal gmachu FSB na Placu Łubiańskim, żądając rehabilitacji ofiar represji politycznych i otwarcia archiwów KGB. W akcji w formie jednoosobowych pikiet wzięło udział około 100 osób.
Niektórzy uczestnicy przynieśli plakaty z portretami osób represjonowanych w okresie stalinowskim i hasłem "Stop GUŁAG". Dwójka aktywistów, wśród których była Maria Alochina z punkrockowej grupy Pussy Riot, podpaliła podczas akcji świecę w kształcie popiersia założyciela radzieckiego aparatu terroru, Feliksa Dzierżyńskiego.
Organizatorami pikiet były m.in.: należąca do opozycji antykremlowskiej partia PARNAS i niezarejestrowany ruch Dekomunizacja. Aktywiści najpierw zamierzali przeprowadzić pochód w centrum Moskwy pod hasłami upamiętnienia ofiar represji politycznych. Nie otrzymali jednak na niego zgody władz miejskich. Merostwo rozpatruje teraz wniosek o wydanie zgody na ten marsz 13 października.
W przeciwieństwie do pochodów czy demonstracji, format jednoosobowych pikiet nie wymaga uzyskania zezwolenia władz na zgromadzenie.
Jak powiedział mediom działacz opozycyjnej Partii Przemian Andriej Nieczajew, upamiętnienie ofiar represji okresu radzieckiego jest potrzebne po to, aby tego rodzaju prześladowania nie powtórzyły się współcześnie. Podczas niedzielnej akcji niektórzy uczestnicy żądali również zaprzestania represji politycznych w dzisiejszej Rosji.
Miejscem demonstracji był Kamień Sołowiecki - głaz przywieziony z Wysp Sołowieckich na północy Rosji i ustawiony koło Placu Łubiańskiego jako symbol pamięci o ofiarach terroru politycznego w ZSRR. Co roku pod koniec października odbywa się w tym miejscu akcja "Przywrócenie imion", organizowana przez Stowarzyszenie Memoriał. Mieszkańcy Moskwy podczas tej akcji przez cały dzień, od rana do wieczora, odczytują nazwiska osób, które zginęły na fali represji i czystek lat 30. XX wieku.
Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)
awl/ akl/ mal/