W filmie o Danucie Siedzikównie czyli Ince postawiłem na emocje, ten obraz wyciska łzy - powiedział w rozmowie z PAP reżyser Jacek Frankowski. Pokaz przedpremierowy jego filmu „Inka. Są sprawy ważniejsze niż śmierć” odbył się w piątek wieczorem w Szczecinie.
Frankowski powiedział, że impulsem do realizacji filmu dokumentalnego była informacja, którą podano we wrześniu 2014 r., o tym że profesor Krzysztof Szwagrzyk z IPN najprawdopodobniej odkrył grób sanitariuszki Armii Krajowej Danuty Siedzikówny ps. Inka. „To był dla mnie sygnał, aby rozpocząć pracę” - wyznał reżyser.
„Pierwszym rozmówcą, do którego pojechałem z kamerą był Brunon Tymiński, wujek Inki, brat jej matki. Wspomnienia najbliższej rodziny uzupełniają wypowiedzi Danuty Ciesielskiej, mieszkanki Szczecina, która jest siostrzenicą Inki. Przekazała mi ona bardzo bogaty materiał ilustracyjny, udostępniła archiwum rodzinne w postaci wielu fotografii” - wyjaśnił Frankowski.
Jak zaznaczył, wielki wkład w powstanie filmu miał historyk z gdańskiego oddziału IPN Piotr Szubarczyk. „Jest on jednym z największych znawców biografii Danuty Siedzikówny. Jego wypowiedzi stanowią oś filmu” - dodał twórca. W dokumencie pojawia się także Waldemar Kowalski, historyk z Gdańska, który był zastępcą dyrektora w areszcie śledczym, w którym Inka była więziona i gdzie dokonano jej egzekucji. W filmie pojawiają się także wypowiedzi innych historyków oraz żołnierzy Armii Krajowej.
Jacek Frankowski pytany o pomysł na tytuł filmu, wspomniał historię wrocławskiego LO nr 1, które starało się o nadanie imienia Danuty Siedzikówny. „Pojechałem do Wrocławia z kamerą. Tam nagrałem wypowiedź jednej z uczennic Katarzyny Szpileckiej, która mówi: +Inka miała 17 lat . Była młodsza od nas. Ona nie zdradziła kolegów, bo uznała, że jest coś ważniejszego od życia+. Po odsłuchaniu nagrania stwierdziłem, że mam tytuł. On wskazuje, że Inka nie tylko zachowała się jak trzeba, ale były dla niej wartości ważniejsze niż jej własne życie” - wyjaśnił reżyser.
„W filmie postawiłem na emocje. Był to nie tylko mój wybór, ale osoby, które wystąpiły w moim dokumencie przekazały te emocje. Mężczyźni, którzy zapewne strzelali do ludzi w czasie wojny, nie wstydzili się powiedzieć, że historia Inki wycisnęła im łzy” - powiedział Frankowski.
Pytany o pomysł na tytuł filmu, reżyser wspomniał historię wrocławskiego Liceum Ogólnokształcącego nr 1, które starało się o nadanie imienia Danuty Siedzikówny. „Pojechałem do Wrocławia z kamerą. Tam nagrałem wypowiedź jednej z uczennic Katarzyny Szpileckiej, która mówi: +Inka miała 17 lat . Była młodsza od nas. Ona nie zdradziła kolegów, bo uznała, że jest coś ważniejszego od życia+. Po odsłuchaniu nagrania stwierdziłem, że mam tytuł. On wskazuje, że Inka nie tylko zachowała się jak trzeba, ale były dla niej wartości ważniejsze niż jej własne życie” - wyjaśnił reżyser.
Film „Inka. Są sprawy ważniejsze niż śmierć” został zrealizowany dla Centrum Informacyjnego Lasów Państwowych. Jak tłumaczył Frankowski, życie Siedzikówny było mocno związane z pracą leśników. „Ojciec Inki, Wacław Siedzik, był leśnikiem, ona sama zaczęła pracę w Nadleśnictwie Narewka. Została tam aresztowana z całą grupą leśników za działalność konspiracyjną. Po tym wydarzeniu pracowała w Nadleśnictwie Miłomłyn. Wtedy wróciła na wojenny szlak z 5. Brygadą Wileńską, z którą już wcześniej jako sanitariuszka, brała udział w akcjach” - zaznaczył.
Trwający godzinę dokument był konsultowany z historykami, między innymi z Instytutu Pamięci Narodowej.
Oficjalna premiera filmu odbędzie się we wtorek w kinie Luna w Warszawie. Projekcje filmu zaplanowano także 27 i 28 lutego oraz 1 marca w wielu miastach w Polsce, m.in. w Białymstoku, Gdańsku, Lublinie, Krakowie, Rzeszowie, Katowicach, Wrocławiu, Szczecinie i Łodzi.
Jacek Frankowski to autor 12 filmów dokumentalnych, m.in. „Martyrologia leśników. Katyń, Sybir, Kresy”, „Adam Loret. Szkic do portretu”, a także artysta, karykaturzysta.
Danuta Siedzikówna, ps. Inka, urodziła się 3 września 1928 r. W wieku 15 lat złożyła przysięgę w AK i odbyła szkolenie sanitarne, służyła m.in. w wileńskiej AK. W czerwcu 1946 r. została wysłana do Gdańska po zaopatrzenie medyczne. Tutaj aresztowało ją UB. Po ciężkim śledztwie została skazana na karę śmierci. Wyrok wykonano 28 sierpnia 1946 r. Wraz z Inką zginął - również skazany na śmierć - ppor. Feliks Selmanowicz, ps. Zagończyk. Ich szczątki odkryto na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku we wrześniu 2014 r.
28 sierpnia 2016 r., w 70. rocznicę śmierci Siedzikówny oraz Selmanowicza, na gdańskim Cmentarzu Garnizonowym odbył się uroczysty, państwowy pogrzeb Inki i Zagończyka. (PAP)
mzb/ pat/