Utalentowany i pracowity, laureat literackiego Nobla. Także pełen pasji, lecz mierny aktor, krawiec, kolejarz, a nawet medium – to różne oblicza Władysława Reymonta, o których opowiada PAP dr Mirosława Bednarzak-Libera z Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego.
"Mówiąc o Władysławie Reymoncie warto zacząć już od jego nazwiska, które pierwotnie brzmiało Stanisław Władysław Rejment. Są różne dociekania dlaczego je zmienił. Mogło to wynikać z faktu, że w zaborze rosyjskim asekurował się od kłopotów w związku z wydaniem jego utworów w Galicji, gdyż nie mogły się ukazać pod cenzurą carską. Może było to związane z faktem, że chciał zatrzeć skojarzenia za słowem +rejmentować+, które w gwarach polskich znaczyło +przeklinać+. Chodzić też mogło o to, że ojciec był niechętny jego eksperymentom literackim i może chciał w ten sposób +odciąć się+ od rodziny" - opowiadała Bednarzak-Libera.
Jak relacjonowała, jeżeli chodzi o wykształcenie, zdaniem rodziny, młody Reymont specjalnie nie "rokował". "Dlatego skierowano go do terminu do szwagra, który był właścicielem zakładu krawiecko-kuśnierskiego. Równocześnie właśnie dzięki szwagrowi rozwinęło się u Reymonta zainteresowanie aktorstwem. I wbrew woli rodziny w wieku 18-19 lat uciekł z domu i został aktorem. Funkcjonował wtedy +o głodzie i chłodzie+, przebywał w różnych miastach na terenie Królestwa Polskiego. Okazał się niestety dość miernym aktorem, jednak z pasją starał się realizować marzenia. Został zauważony przez osobę, która zobaczyła w nim zdolności spirytystyczne. Dzięki niej odbył pierwszą podróż i w charakterze medium pojechał do Paryża i Londynu. Niestety było to kolejne rozczarowanie, nie odniósł na tej niwie sukcesu" - powiedziała.
"Skłoniło go to do zwrócenia się w stronę duchowości katolickiej, zamierzał wstąpić do zakonu paulinów. Rozczarowanie aktorstwem, byciem medium skłoniło go do chęci zrealizowania planów rodzinnych. Jakby doszedł do wniosku, że jeżeli nie może realizować swoich marzeń, powraca do drogowskazów rodziny, która wymarzyła dla niego karierę organisty lub duchownego. Jednak zrezygnował i nie pozostał w zakonie, ale wiadomo, że zaczął wtedy recytować +Żywoty świętych+ Piotra Skargi. Kiedy nie udało się zrealizować planów zakonnych, ponownie powrócił do aktorstwa, znów jednak bez sukcesu. Wrócił więc na łono rodziny i ojciec załatwił mu pracę na kolei. Tam jak się okazało bardzo się rozwinął wewnętrznie, +odcięty od szerszego świata+" - mówiła Bednarzak-Libera.
Wtedy także zaczął pisać. "Rozpoczął od wierszy, okazał się jednak bardzo samokrytyczny i uznał, że lepszy od Słowackiego nie będzie, dlatego zaczął pisać prozę. Na początku nie był zadowolony ze swojej twórczości, z czasem jednak postanowił +pokazać ją światu+. Przesłał swoje pierwsze utwory Ignacemu Matuszewskiemu, znakomitemu ówczesnemu krytykowi, który ocenił je przychylnie i ułatwił nawiązanie kontaktów z ówczesnymi pismami takimi jak +Głos+, +Tygodnik Ilustrowany+ czy +Kurier Codzienny+, gdzie drukowano w odcinkach powieści. I mając w kieszeni trzy ruble, pakiet opowiadań i jakieś nawiązane kontakty wyjechał do Warszawy" - opowiadała.
"Kiedy już ostatecznie został pisarzem Reymont pisał korespondencje, opowiadania, relacje, reportaże, nowele, powieści, poematy. Był określany mianem +pisarza chłopa polskiego+. Z zamiłowania był także podróżnikiem ciekawym świata. Kiedy za udział w katastrofie kolejowej uzyskał odszkodowanie w wysokości blisko 40 tys. rubli, co go ustawiło finansowo na resztę życia, zaczął podróżować po Europie Zachodniej. Dwukrotnie był również na koszt rządu polskiego w Stanach Zjednoczonych" - zaakcentowała Bednarzak-Libera.
Jak podkreśliła ważnym aspektem było dla niego też życie społeczne. "Należał do osób bardzo otwartych, szybko dogadywał się z ludźmi, nawiązywał kontakty w redakcjach czasopism, z pisarzami i zainteresowanymi jego talentem, udawało mu się w ten sposób uzyskiwać zamówienia. Materiały do tekstów zbierał też w sposób praktyczny np. wyprawa do Łodzi i podjęcie pracy robotnika, zaowocowała +Ziemią obiecaną+. W okresie I wojny interesował się sprawami publicznymi, był członkiem różnych patriotycznych komitetów. Zajmowały go też nowinki techniczno-cywilizacyjne, był współtwórcą jednej z pierwszych w Polsce spółdzielni kinematograficznych. Oprócz oczywiście literackiego Nobla, za +Chłopów+ został także doceniony w kraju, bo w 1917 r. otrzymał nagrodę Polskiej Akademii Umiejętności" - mówiła.
"Reymont stanowi przykład typowego młodopolskiego awansu kulturalnego, członka warstwy zubożałej szlachty, ale wychowującego się na gruncie wiejskim, który poszukiwał swojego miejsca w życiu, imając się różnych zawodów. Dzięki wielkiej ambicji i odrobinie szczęścia udało mu się wprowadzić swoje nazwisko do kanonu literatury. Był utalentowany, pracowity, niepozbawiony życiowej fantazji, zdobył rozległe doświadczenie życiowe i na drodze samokształcenia szeroką wiedze ogólną. Wykazywał się zdumiewającą pamięcią, był bacznym obserwatorem, samorodnym wybitnym talentem reporterskim" - dodała Bednarzak-Libera.
W poniedziałek mija 94. rocznica pogrzebu Władysława Reymonta, który spoczął na warszawskich Powązkach. Jego serce wmurowano w filarze kościoła św. Krzyża. (PAP)
autor: Anna Kondek-Dyoniziak
akn/ agz/