Ostatni ambasador Portugalii w II RP Cesar de Sousa Mendes już w pierwszych dniach po zajęciu Polski przez hitlerowskie Niemcy pomagał mieszkańcom Warszawy. Niektórych ukrywał w budynku portugalskiego poselstwa, a także wystawiał nielegalne paszporty.
Odtajnione podczas tegorocznej wiosny archiwum Biblioteki im. Alfreda Wienera w Londynie, którego zasoby można przeszukiwać za pośrednictwem internetu, potwierdzają, że prowadzone przez Niemców działania, zmierzające do zagłady ludności żydowskiej, nie stanowiły dużej tajemnicy dla władz Wielkiej Brytanii oraz Stanów Zjednoczonych.
Z dokumentów wynika, że już w 1942 r. alianci wiedzieli o istnieniu na okupowanych ziemiach polskich obozów zagłady. Niestety, z wiedzą tą nie zrobili zbyt wiele, aby ratować prześladowanych przez niemieckiego agresora.
Inaczej było z portugalskimi dyplomatami, braćmi bliźniakami Cesarem i Aristidesem de Sousa Mendes. Pierwszy z nich był ostatnim ambasadorem Portugalii w przedwojennej Polsce. O istnieniu niemieckich obozów koncentracyjnych wiedział już latem 1940 r. Dzięki tej wiedzy udało mu się wydostać z okupowanej Warszawy Cecylię Dolatę, Polkę, która w przeszłości mieszkała w Portugalii. Później było wielu innych, którzy za sprawą portugalskich dyplomatów przez Francję uciekli przed niemieckim agresorem.
“Cecylia Dolata była osobą, która miała bliskie kontakty z Portugalczykami. Przez kilka lat mieszkała w Portugalii. Była m.in. nauczycielką języków obcych córki prezydenta Republiki Portugalskiej Antonio Jose de Almeidy, który stał na czele państwa w latach 1919-1923” - powiedział PAP Jose de Sousa Mendes, syn ostatniego ambasadora Portugalii w przedwojennej Polsce.
Sosua Mendes przypomniał, że jego ojciec pozostał w okupowanej Warszawie doświadczając niemieckich bombardowań. W piwnicy w stołecznego budynku ambasady schronił się wraz z personelem placówki, ich rodzinami oraz zaprzyjaźnionymi osobami. Kilka dni wcześniej dyplomata odprawił całą rodzinę do Portugalii.
“Ojciec wsadził moją mamę, mnie i rodzeństwo w pociąg wyjeżdżający z Warszawy pod koniec sierpnia. Do Portugalii przez granicę w Vilar Formoso wjechaliśmy dokładnie 1 września 1939 r., a więc w dniu rozpoczęcia II wojny światowej” - przypomniał Sousa Mendes.
81-letni Portugalczyk pamięta, że rodzina ambasadora z dużym napięciem czekała na wieści z oblężonej Warszawy. “Pomimo pobytu na terenie placówki dyplomatycznej mój ojciec i osoby, którym udzielił schronienia, nie byli jednak bezpieczni, gdyż niemiecki agresor bombardował również ambasady. Przekonali się o tym, kiedy po trzech tygodniach spędzonych w piwnicy pałacyku wyszli na zewnątrz. Okazało się, że tylko budynek, w którym się schronili, nie ucierpiał od nalotów. Pozostałe z sąsiedztwa były doszczętnie lub częściowo uszkodzone. Mój ojciec do końca życia uważał, że Bóg był dla nich wówczas łaskawy” - dodał Jose de Sousa Mendes.
Syn dyplomaty przypomniał, że choć Cesar de Sousa Mendes na początku 1940 r. wyjechał na Łotwę, gdzie został szefem placówki dyplomatycznej, to nie zapomniał o przyjaciołach z Polski. W drogę do Rygi zabrał Cecylię Dolatę, która wraz z portugalskimi dyplomatami udała się jako członek ekipy Mendesa.
Latem 1940 r. w liście skierowanym do ministra spraw zagranicznych w Lizbonie ambasador prosił, aby szef portugalskiej dyplomacji nie cofnął decyzji o przyznaniu portugalskiego paszportu Polce. Prosił, aby mogła ona bez przeszkód dostać się na terytorium tego iberyjskiego kraju.
W piśmie datowanym na 25 sierpnia 1940 r. Sousa Mendes powoływał się też na “nieustanne apele żony amerykańskiego ministra Wiley'a”, która miała prosić o udzielenie pomocy Dolacie. Cesar de Sousa Mendes uzasadniał w liście, że przyznanie paszportu polskiej obywatelce wynikało z faktu, że mieszkała ona przez kilka lat w Portugalii, “gdzie ma wielu przyjaciół”. Twierdził, że nie posiada ona w Polsce rodziny i “grozi jej niebezpieczeństwo ze strony niemieckich żołnierzy”.
Już latem 1940 r. portugalski dyplomata raportował swojemu szefowi w Lizbonie o zakładaniu przez Niemcy i Rosję obozów koncentracyjnych. Wyjaśniał, że w przypadku potencjalnego aresztowania, Cecylia Dolata mogłaby trafić do jednego z nich. “Jej paszport, wydany przez władze polskie, nie daje gwarancji, że dotrze ona do celu. Musiałaby jechać przez Niemcy lub Rosję i udając się przez którąkolwiek z tych dróg byłaby zagrożona ujęciem i wysłaniem do obozu koncentracyjnego. To mogłoby zakończyć się dla niej fatalnie z uwagi na fakt, że cierpi ona na poważną chorobę”, napisał w liście Cesar de Sousa Mendes.
Interwencja ambasadora okazała się skuteczna i Dolata stała się pierwszą osobą uwolnioną na “pół legalnie” z terenów okupowanych na podstawie portugalskiego dokumentu przez braci bliźniaków Sousa Mendes.
Syn Cesara twierdzi, że ofiarna postawa jego ojca była przykładem do naśladowanie przez słynnego konsula z Bordeaux, jego brata bliźniaka, który w czasie II wojny światowej uratował ponad 30 tys. europejskich Żydów. “Przypuszczam, że o sprawie Cecylii Dolaty bardzo dobrze informowany był przez mego ojca jego brat Aristides de Sousa Mendes. Mieli ze sobą bardzo dobre relacje” - stwierdził 81-letni Portugalczyk.
Za swoje heroiczne czyny Aristides nie doczekał się uznania za życia. W następstwie procesu wewnątrz portugalskiego ministerstwa spraw zagranicznym, w którym udowodniono mu nielegalne wystawianie wiz na terenie Francji, został w październiku 1940 r. wydalony ze służby dyplomatycznej.
Dopiero po latach jego poświecenie w ratowaniu osób prześladowanych przez niemiecki nazizm zostało docenione. Aristides de Sousa Mendes pośmiertnie został uhonorowany tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata za ratowanie Żydów. Tytuł ten przyznano mu w 1966 r. Zaś dwie dekady później został zrehabilitowany przez władze rodzimej Portugalii.
W kwietniu br. prezydent Portugalii Marcelo Rebelo de Sousa odznaczył pośmiertnie Aristidesa de Sousę Mendesa Krzyżem Wielkim Orderu Wolności. Podczas odbywającej się w 63. rocznicę śmierci konsula uroczystości w Cabanas de Viriato, rodzinnej miejscowości Mendesa, prezydent stwierdził, że uroczystość jest formą zadośćuczynienia i uczczenia jego osoby oraz heroicznej postawy w ratowaniu uciekinierów wojennych.
“Sousa Mendes pozostaje żywy w pamięci ludzi, gdyż przysłużył się ludzkości. Cytując powiedzenie, że ratując jedno życie ratujemy ludzkość, możemy stwierdzić, że uratował on ludzkość tysiące razy. Postawę konsula możemy łatwiej zrozumieć dzisiaj, kiedy tłumy uchodźców przybywają do Europy, uciekając przed wojną, prześladowaniem i biedą” - stwierdził prezydent Rebelo de Sousa.
Z Lizbony Marcin Zatyka (PAP)