Powstała 27 września 1939 r. Służba Zwycięstwu Polski od początku stawiała sobie za cel prowadzenie walki z okupantami na całym obszarze II Rzeczypospolitej. Zadanie to okazało się niezwykle trudne na wschodnich ziemiach okupowanej Polski, poddanych terrorowi ZSRS.
Pierwszym dowódcą SZP został gen. Michał Tokarzewski-Karaszewicz. Miał wielkie doświadczenie w prowadzeniu działań konspiracyjnych wyniesione z czasów służby w Polskiej Organizacji Wojskowej. Nominację na stanowisko otrzymał z rąk gen. Juliusza Rómmla, upoważnionego przez marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego do dowodzenia resztkami wojsk polskich walczącymi z najazdem Niemiec i ZSRS. Rozkaz Rómmla powierzający Tokarzewskiemu „prowadzenie dalszej walki o utrzymanie niepodległości i całości granic” sprawił, że Służba Zwycięstwu Polski stała się legalnym kontynuatorem instytucji II Rzeczypospolitej.
Bezkompromisowość tego założenia powodowała, że konieczne stawało się budowanie struktur konspiracyjnych w najbardziej nawet niesprzyjających warunkach i toczenie bitew we wrogim otoczeniu. Dla SZP i powołanego na jej miejsce Związku Walki Zbrojnej od początku najtrudniejszym i najkrwawszym polem bitwy była wschodnia połowa II RP, zagrabiona przez ZSRS.
Należy podkreślić, że jeszcze przed 27 września pod dwiema okupacjami zaczęły powstawać podziemne organizacje, których celem była dalsza walka. Z reguły miały one charakter kadrowy, składały się z oficerów i żołnierzy, którzy uniknęli niewoli. 7 września, zaledwie kilkanaście godzin po wkroczeniu oddziałów niemieckich, w Krakowie rozpoczęło się formowanie struktur podziemnych. Niezwykle symboliczna jest postać ich twórcy – mjr. Kazimierza Kierzkowskiego, oficera Legionów i Polskiej Organizacji Wojskowej, uczestnika Powstań Śląskich, komendanta Związku Strzeleckiego. Dzięki takim postaciom jak Kierzkowski podziemna Polska stała się kontynuatorką długich tradycji niepodległościowych. Związani z nim harcerze i członkowie Związku Strzeleckiego stali się pierwszymi żołnierzami powołanej 20 września Organizacji Orła Białego. Warto zaznaczyć, że już w tej pierwszej formacji wyróżniono dwa autonomiczne piony działania: cywilny i wojskowy, które będą podstawą fenomenu Polskiego Państwa Podziemnego.
Jeszcze przed 17 września działania wymierzone przeciwko polskiemu oporowi podjęły mniejszości narodowe negatywnie nastawione do państwa. Wśród Białorusinów, Żydów i Ukraińców bardzo silna była sowiecka agentura, której aktywność wzmacniały zadawnione resentymenty. Symbolem nowego porządku były bramy triumfalne, którymi mniejszości witały Armię Czerwoną. Sowiecka agresja rozpaliła nienawiść, która na południowych Kresach okazała się zapowiedzią rzezi wołyńskiej.
„Tydzień po wkroczeniu napadli z drugiej wioski na naszą kolonię. Szła ich masa [Ukraińców – przyp. red.], dzieci, kobiety, mężczyźni. Idąc, krzyczeli: już skończyło się wasze panowanie, my was utopimy w rzece. Od rana zabierali [dobytek] z domów i ładowali na wozy i wywozili do swojej wioski”.
Stało się jasne, że polskie podziemie będzie musiało się zmagać z wrogim otoczeniem, a nie wyłącznie okupantem sowieckim. Mniejszości narodowe były również podstawą nowej władzy ustanowionej przez sowietów. Ostoją polskości mogły się okazać miasta, w których zdecydowaną większość stanowili Polacy.
Już 22 września, gdy do Lwowa wkraczały oddziały sowieckie, grupa oficerów dowodzących obroną miasta przystąpiła do tworzenia podziemnej organizacji. Na jej czele stanął gen. Marian Januszajtis, szefem sztabu nominowano zaś gen. Mieczysława Borutę-Spiechowicza. Do połowy października formacja liczyła ok. 300 członków. Jej nazwy (posługiwano się kilkoma) nawiązywały do tradycji piłsudczykowskich: Polska Organizacja Wyzwolenia Ojczyzny, Polska Organizacja Walki Wolnościowej. Już jesienią 1939 r. jej emisariusze dotarli do Francji. Członkowie stali się kadrową podstawą Związku Walki Zbrojnej.
Częste dekonspiracje wielu spośród tych organizacji wskazują, że część ich twórców nie wywodziła się ze struktur wojskowych. Ich członkowie nie przestrzegali podstawowych zasad konspiracji. Nierzadką praktyką było nawet sporządzanie imiennych list członków.
„Panował niesamowity chaos, kawiarnie były przepełnione ludźmi omawiającymi głośno ostatnie wypadki, lansowano różne plotki i nazwiska wyższych oficerów. Nie było jednak żadnej możliwości opanowania ludzkiego gadulstwa i entuzjazmu pracy” – wspominała Władysława Piechowska, członkini lwowskiej organizacji konspiracyjnej i ZWZ. W 1940 r. sama została aresztowana przez NKWD. W kolejnych miesiącach wiele aresztowań było efektem podziałów w środowiskach konspiracyjnych. Doszło do ukształtowania się dwóch organizacji – ZWZ-1 i ZWZ-2. Dzieliły je poglądy polityczne – antysanacyjne (ZWZ-1) i piłsudczykowskie (ZWZ-2).
Jesienią 1939 r. lwowski ZWZ-1 przygotowywał plany dywersji wymierzonej w sowiecką infrastrukturę kolejową. „Utworzyć niewielkie oddziały do zniszczenia torowiska linii kolejowej, którą ropa naftowa z naszych zagłębi południowych, jak ustalił nasz wywiad, była dostarczana do Niemiec; w ten sposób chcieliśmy zmusić Niemcy do zerwania traktatu pokojowego z ZSRS i wydania wojny Związkowi Sowieckiemu” – wspominał jeden z żołnierzy lwowskiego ZWZ-1.
Struktury Polskiego Państwa Podziemnego zdawały sobie sprawę również z zagrożenia dla polskiej ludności. „Na wypadek poboru do armii sowieckiej lub w razie stosowania masowych wywożeń, względnie aresztowań” planowano dywersję paraliżującą transport. Wszelkie działania były jednak paraliżowane przez aresztowania, brak materiałów wybuchowych oraz jednoznaczne rozkazy władz na uchodźstwie zabraniające podejmowania „przedwczesnej dywersji”, która mogłaby prowadzić jedynie do większych represji.
W Grodnie także funkcjonowała Polska Organizacja Wojskowa. Warto podkreślić, że na jej czele stała kobieta – Tamara Horbaczewska-Podlach. Zasługą jej i jej męża była rozbudowa struktur organizacji, do której przystępowała głównie młodzież i członkowie organizacji „Strzelec”. W szczytowym momencie POW w Grodnie liczyła ok. tysiąca żołnierzy. Bardzo szybko udało się stworzyć spośród nich niewielkie zespoły bojowe, których celem było zwalczanie groźnej agentury NKWD. Niestety pomiędzy zimą a latem 1940 r. w wyniku dekonspiracji Sowieci aresztowali ponad 400 członków POW. Pozostali włączyli się w konspirację prowadzoną przez Związek Walki Zbrojnej.
Sowiecki terror wymierzony w polskie próby oporu był szczególnie brutalny w miastach wsławionych oporem wobec Armii Czerwonej we wrześniu 1939. W Grodnie już jesienią 1939 r. Sowieci dokonywali masowych aresztowań i egzekucji mających być zemstą za poważne straty zadane im w trakcie obrony miasta. Mimo to jesienią 1940 r. w Grodnie i jego okolicach Związek Walki Zbrojnej liczył ok. 1800 żołnierzy. Trwałość polskiego oporu i odporność struktur konspiracyjnych na zadawane jej ciosy należy oceniać bardzo wysoko. W lutym 1941 r. NKWD aresztowało komendanta miejskiego ZWZ Franciszka Mazurkiewicza i pięciu komendantów struktur lokalnych. Organizacja zmieniła charakter na kadrowy i mimo takich strat przetrwała do końca okupacji sowieckiej.
Tuż po wkroczeniu wojsk sowieckich do Wilna w mieście powołano organizację o nazwie Komisariat Rządu. Miała ona kadrowy i ściśle zakonspirowany charakter. Od początku dysponowała pionem wywiadowczym. Szybko udało się stworzyć na Wileńszczyźnie rozbudowaną siatkę szpiegowską, obserwującą działania armii sowieckiej. Stanowiła ona fundament późniejszych struktur ZWZ w tym rejonie. Ich rozwój nie został przerwany włączeniem Wilna do jeszcze niepodległej Litwy.
Ważną formacją, która również stanie się później częścią ZWZ, były Koła Pułkowe. Jednym z ich dowódców był legendarny mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”. Jego zadaniem było zawiązanie sieci kontaktów mających być bazą do odtworzenia walczącego we wrześniu 1939 r. 4. Pułku Ułanów mającego podjąć działania partyzanckie na Wileńszczyźnie. Werbowani przez „Łupaszkę” oficerowie staną się kadrą dowódczą dowodzonej przez niego słynnej 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, nazywanej Brygadą Śmierci.
Podobnie jak w wypadku ZWZ w Grodnie, podziemna armia w Wilnie ponosiła w trakcie okupacji sowieckiej ogromne straty wśród kadry. W ręce NKWD w marcu 1941 r. wpadła duża część kadry Komendy Okręgu Wileńskiego włącznie z jej dowódcą. Mimo to Wilno okazało się swoistą stolicą Polskiego Państwa Podziemnego na ziemiach wschodnich w okresie pierwszej okupacji sowieckiej.
Na działalność Polskiego Państwa Podziemnego na wschodzie wpływały też konflikty polityczne. W październiku 1939 r. dowódca SZP gen. Tokarzewski,przez kurierów przekazał internowanemu w Rumunii marszałkowi Rydzowi-Śmigłemu raport, w którym informował o powstaniu Służby Zwycięstwu Polski. Śmigły przesłał go do nowych władz w Paryżu. Negatywnie nastawiony do przedwrześniowych władz Władysław Sikorski przypuszczał, że Tokarzewski wiedział, iż to on jest już naczelnym wodzem. Raport Tokarzewskiego uznał więc za przejaw nielojalności. Pragnąc zwiększyć kontrolę nad konspiracją w kraju i licząc na zwycięskie zakończenie wojny wiosną 1940 r., postanowił rozwiązać SZP, a nową organizację podporządkować bezpośrednio rządowi na Uchodźstwie.
W dniu powołania Związku Walki Zbrojnej – 13 listopada 1939 r. – Naczelny Wódz nominował na stanowisko komendanta ZWZ gen. Kazimierza Sosnkowskiego. Decyzja o powołaniu nowej podziemnej struktury była efektem toczącej się od kilku tygodni podwójnej rozgrywki politycznej Sikorskiego pragnącego zneutralizować swojego rywala, a jednocześnie zaprezentować wolę pogodzenia środowisk sanacyjnych i antypiłsudczykowskich.
Pozostawała kwestia wcielenia w życie strategii Sosnkowskiego. 4 grudnia komendant ZWZ wydał „Instrukcję nr 1 dla Obywatela Rakonia”, która dotarła do płk. Stefana Roweckiego i gen. Michała Tokarzewskiego-Karaszewicza pod koniec grudnia. Instrukcja ta omawiała cele i formy działania nowo powstałego ZWZ, który miał skupiać „wszystkich prawych Polaków, pragnących walczyć orężnie z okupantem w warunkach pracy konspiracyjnej i odpowiadających pod każdym względem wysokim moralnym wymaganiom, jakie stawia wobec jednostki podobna praca”. Instrukcja nakazywała też utworzenie wojewódzkich komend obszarów (czyli obszarów okupacji niemieckiej i sowieckiej), którym miały podlegać komendy obwodów dzielące się na mniejsze komórki lokalne.
Dowódcą ZWZ we wschodniej połowie Polski został nominowany były już dowódca SZP gen. Michał Tokarzewski-Karaszewicz. Jego misja miała być niemal samobójcza. Sam generał nie miał żadnych złudzeń: „Przeniesienie swoje uważam za wielki nonsens, o ile nie za złośliwość. Ale jestem żołnierzem, rozkaz jest dla mnie święty, pomimo że się z nim nie zgadzam. Mam jednak dziwne przeczucie, że tam nie dotrę, i to wbrew mej woli”.
Już 27 października 1939 r. NKWD aresztowało dowódcę lwowskiej organizacji gen. Mariana Januszajtisa. Aresztowania dowódców konspiracji w tym mieście staną się w kolejnych miesiącach bardzo częste. W marcu 1940 r. podczas próby przekroczenia granicy niemiecko-sowieckiej został aresztowany przez funkcjonariuszy NKWD Michał Tokarzewski-Karaszewicz wyznaczony, jak wspomniano na wstępie, na dowódcę okręgu lwowskiego ZWZ. Trafił do łagru pod Workutą, a następnie do więzienia NKWD na Łubiance. Jesienią tego samego roku masowe aresztowania NKWD bardzo poważnie osłabiły funkcjonowanie całego ZWZ pod okupacją sowiecką. Mimo to podziemna armia przeprowadziła spektakularną próbę zamachu na przebywającego we Lwowie marszałka ZSRS Siemiona Timoszenkę. Lwowska organizacja ZWZ była już wówczas rozbita i zinfiltrowana przez sowiecką bezpiekę. W tej sytuacji zamach polegający na obrzuceniu granatami delegacji Timoszenki nie przyniósł rezultatów – marszałek nie został nawet ranny. W ciągu kolejnych miesięcy wszyscy zamachowcy zostali aresztowani.
Misję ratowania lwowskiego Związku Walki Zbrojnej powierzono gen. Leopoldowi Okulickiemu. Jego misja była z góry skazana na klęskę. Na skutek zdrady jednego z oficerów ZWZ z Wołynia późniejszy ostatni dowódca AK został zidentyfikowany przez NKWD już w trakcie przekraczania granicy z Generalnym Gubernatorstwem. Mimo to dotarł do Lwowa, gdzie został aresztowany po trzech miesiącach pracy.
„Metody działania NKWD, które kieruje cały życiem i przenika wszędzie, zdemoralizowały ludzi słabych. […] W porównaniu z NKWD metody gestapo są dziecinne” – pisał w raporcie ze stycznia 1941 r. Po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej NKWD zaproponowało Okulickiemu dalsze kierowanie ZWZ przeciwko okupacji niemieckiej. Generał prawdopodobnie zdecydowanie odrzucił „ofertę” Sowietów, lecz podjął decyzję o podjęciu gry mającej na celu manipulowanie śledczymi z NKWD.
Akcje przeciwko sowieckim okupantom podejmowano również na prowincji. W kwietniu 1940 r. w ramach augustowskiej siatki ZWZ powołano silny i dobrze uzbrojony oddział partyzancki. Liczył ok. 40 żołnierzy pod dowództwem Antoniego Połubińskiego „Pioruna”. Jego podstawą kadrową były oddziały operujące na tym terenie już od października 1939 r. Bazą oddziału stało się trudno dostępne Czerwone Bagno. Celem było nie tylko przygotowanie do uderzeń na oddziały sowieckie, lecz i zapewnienie przetrwania konspiratorom zagrożonym aresztowaniem. Oddział „Pioruna” przeprowadzał także akcje likwidacyjne wymierzone w funkcjonariuszy NKWD odpowiedzialnych za wywózki polskiej ludności oraz kolaborantów.
22 czerwca 1941 r. wojska niemieckie zaatakowały ZSRS wzdłuż całej granicy ustanowionej przez te państwa we wrześniu 1939 r. W kolejnych tygodniach cała wschodnia Polska znalazła się pod nową okupacją. Pierwsze dni wojny były szczególnie krwawe. NKWD dokonało masowych rozstrzeliwań więźniów politycznych. Liczba ofiar egzekucji jest szacowana na blisko 12 tys. Nieznana jest liczba ofiar marszów śmierci na wschód, wyczerpania, głodu i niemieckich bombardowań.
Dla Polskiego Państwa Podziemnego starcie dotychczasowych sojuszników oznaczało konieczność zmiany strategii walki, nadal z wieloma przeciwnikami: siłami III Rzeszy, sowiecką agenturą i partyzantką, a na Wileńszczyźnie – litewskimi kolaborantami niemieckich okupantów. W takich warunkach rząd RP podjął decyzję o rozpoczęciu działań wspierających dotychczasowego okupanta, ale jednocześnie takich, które byłyby przygotowaniem do powszechnego zrywu w momencie klęski Niemiec i szybkich postępów Sowietów. Dowódca ZWZ uruchomił rozbudowaną strukturę dywersyjną „Wachlarz”, której zadaniem miało być osłabienie wojsk niemieckich. ZWZ meldowało Naczelnemu Wodzowi o celach akcji: „Działania powstańcze zamierzam osłonić akcją dywersyjną i partyzancką od wschodu w ten sposób, aby przerwać na jakiś czas, a w najgorszym razie ograniczyć dopływ transportów wojska niemieckiego, wkraczającego od wschodu do obszaru objętego powstaniem”.
W czasie gdy na wschodzie rozpoczynały się decydujące boje między III Rzeszą a ZSRS, 14 lutego 1942 r. Związek Walki Zbrojnej został przemianowany na Armię Krajową. Objęła ona swoim zasięgiem cały obszar II RP. Pomimo ogromnej przewagi wroga oddziały AK we wschodniej Polsce stanowiły elitę podziemnej armii. Oddziały takie jak 27. Wołyńska Dywizja Piechoty zapisały jedną z najpiękniejszych kart historii Polskiego Państwa Podziemnego, bezustannie przez siedem miesięcy walcząc na terenie trzech województw – wołyńskiego, poleskiego i lubelskiego. Tak jak gdzie indziej ZWZ i AK były jednak skazane na klęskę w obliczu dwóch najpotężniejszych wrogów, z jakimi przyszło się zmierzyć polskim żołnierzom w całej historii.
Michał Szukała (PAP)
szuk / skp/