100 lat temu, 16 listopada 1918 r., naczelnik państwa Józef Piłsudski oraz szef resortu spraw zagranicznych Tytus Filipowicz wystosowali depeszę informującą rządy całego świata o odrodzeniu „Państwa Polskiego Niepodległego, obejmującego wszystkie ziemie zjednoczonej Polski”.
60 lat temu, 16 listopada 1958 r., w Sulejówku zmarła Zofia Moraczewska, działaczka niepodległościowa i socjalistyczna, posłanka na Sejm Ustawodawczy, żona premiera Jędrzeja Moraczewskiego. Jedna z najbardziej aktywnych politycznie kobiet międzywojnia.
„Do Piłsudskiego mają zaufanie także ci ludzie, których powinowactwo z nim społeczne jest lub było do niedawna bardzo wątpliwe” – pisał „Kurier Warszawski” z 11 listopada 1918 r. Redaktorzy dziennika uważali, że były więzień twierdzy w Magdeburgu jest kluczem do rozwiązania chaosu politycznego w odrodzonej Polsce.
Po raz pierwszy od pięćdziesięciu lat świętujemy znów tę rocznicę jako święto państwowe. Nigdy jednak ten dzień nie przestał być drogi Polakom, nigdy nie przestał być świętem narodowym – stwierdził premier Tadeusz Mazowiecki w orędziu telewizyjnym z 11 listopada 1989 r.
100 lat temu, 11 listopada 1918 r., w wagonie sztabowym w Compiègne, gdzie mieściła się kwatera marszałka Francji Ferdynanda Focha, podpisano zawieszenie broni pomiędzy aliantami a Niemcami, kończące I wojnę światową. Światowy konflikt, który pochłonął życie prawie 10 mln żołnierzy, radykalnie zmienił oblicze ówczesnego świata.
100 lat temu, 10 listopada 1918 r., Józef Piłsudski powrócił z Magdeburga do Warszawy. Do pamięci zbiorowej przeszło jego powitanie o poranku na Dworcu Wiedeńskim. Ten moment poprzedziło kilka tygodni politycznych burz i gorących dyskusji nad uwolnieniem komendanta Legionów Polskich.
„Powrót komendanta Piłsudskiego!”. Taka wiadomość biła tego dnia po oczach z pierwszej strony „Kuriera Warszawskiego”. Nie dało się jej przeoczyć. Wielkie litery wypełniały niemal całą kolumnę gazety, rekompensując zapewne brak bardziej szczegółowych informacji. Przyjazd komendanta zaskoczył wszystkich.
Po opublikowaniu przed dwoma laty przez Muzeum Historii Polski obszernych fragmentów „Dziennika” Władysława Konopczyńskiego nikt już nie może wziąć jednego z klasyków polskiego dziejopisarstwa i twórcy idei Polskiego Słownika Biograficznego za typ oderwanego od rzeczywistości „zasuszonego profesora”, często brany za cel przez satyryków i karykaturzystów.
Po jednodniowej przerwie na łamy prasy 9 listopada wrócił cały polityczny ferment odzyskującej niepodległość Polski. I wrócił w wielkim stylu – tego dnia do wszystkich docierały wieści, że RP ma już właściwie trzy rządy, nie wspominając o Radzie Regencyjnej i podległym jej prowizorycznym rządzie warszawskim.