W galerii „Zagłada” zwiedzający muzeum zobaczy, co się stało z narodem żydowskim - odczuje całą potworność tej zbrodni. To doświadczenie wciąż wymaga mądrej, pogłębionej refleksji – mówi Jacek Leociak, współautor koncepcji tej galerii.
Jednym z głównych założeń w sposobie opowiadania i przedstawienia w galerii „Zagłada” czasu wojny i Holokaustu jest „zawieszenie wiedzy o końcu”. W tym miejscu ekspozycji historia Zagłady została pokazana tak, by widzowie, podobnie jak wtedy Żydzi, nie znali jej zakończenia – zwraca na to uwagę Jacek Leociak, który razem z Barbarą Engelking opracował koncepcję tej galerii.
„To perspektywa ofiary, która jeszcze nie wie, co ją czeka. Podążamy tropem ofiar. Dokonujemy czegoś, czego dotychczas w żadnym muzeum Holokaustu się nie robiło – widz, który zaczyna zwiedzać naszą galerię jest w podobnej sytuacji, w jakiej były ofiary. Chodzi o stan świadomości” – mówił Leociak.
Najpierw pokazany jest wybuch wojny 1939 r., kampania wrześniowa, wejście Sowietów, klęska września, np. poprzez defiladę wojsk niemieckich odbieraną przez Adolfa Hitlera 5 października. Tam zwiedzający otrzymują informacje o dwóch okupacjach: niemieckiej i sowieckiej. Dalsza część wystawy koncentruje się jednak na okupacji niemieckiej.
Jednym z głównych założeń w sposobie opowiadania i przedstawienia w galerii „Zagłada” czasu wojny i Holokaustu jest „zawieszenie wiedzy o końcu”. W tym miejscu ekspozycji historia Zagłady została pokazana tak, by widzowie, podobnie jak wtedy Żydzi, nie znali jej zakończenia – zwraca na to uwagę Jacek Leociak, który razem z Barbarą Engelking opracował koncepcję tej galerii.
Ta część galerii nazywa się „Separacja i izolacja”, pokazuje bowiem, jak Niemcy przez posunięcia ustawodawcze oddzielali ludność żydowską od Polaków. Widz będzie obserwował narastające represje, prześladowania. Proces separacji kończy się izolacją, a więc wtrąceniem Żydów do gett. Ten fragment ekspozycji kończy data 16 listopada 1940 r., ponieważ wtedy zostało zamknięte getto warszawskie.
Opowieść w tej części galerii dotyczy właśnie getta warszawskiego. Jest ono pokazane - jak podkreślają autorzy galerii - znowu zgodnie z jedną z naczelnych idei w muzeum - jako „życie w cieniu śmierci”, a więc przez różne aspekty życia w getcie: pomoc społeczną, służbę zdrowia, życie kulturalne, duchowe, religijne, obszary działań konspiracyjnych, kolaborację Żydów z Niemcami, policję żydowską, partie polityczne.
W sposób symboliczny zwiedzających oprowadzają po getcie Emanuel Ringelblum i Adam Czerniaków. Czerniaków, jako prezes Judenratu, reprezentuje sferę oficjalną; Ringelblum reprezentuje obszar niezależny, konspiracyjny, społeczny. Obaj pozostawili świadectwa – dzienniki. Czerniaków pisał dziennik po polsku, Ringelblum - w jidysz.
Na zwiedzających, kierujących się teraz schodami ku górze galerii, czeka – jak określają twórcy galerii - pewna przestrzenna metafora. Zwiedzający wchodzą na most - taki, jaki był nad ul. Chłodną. Most znajduje się nad tą częścią galerii, która się nazywa ul. Aryjska. Zwiedzający widzi to, co Żydzi, przemieszczający się między dużym i małym gettem. Na moment, zamiast koszmaru mieli widok innego miasta, ulicy, na której toczyło się z pozoru normalne życie.
I w tym miejscu, właśnie na ul. Aryjskiej, zaprezentowany jest cały kontekst polski; czyli opowieść m.in. o Polskim Państwie Podziemnym, o jego strukturach i instytucjach, m.in. o Żegocie, która pomagała Żydom, o terrorze wobec Polaków, o Powstaniu Warszawskim, o różnych postawach Polaków wobec Żydów - od obojętności przez pomoc, po szmalcowników. „I to jest znowu istotna nowość. Nie ma bowiem na świecie muzeum Holokaustu, które by w sposób tak głęboki pokazywało wątek Polski okupacyjnej" – zaznacza Leociak.
Zaprezentowany jest cały kontekst polski; czyli opowieść m.in. o Polskim Państwie Podziemnym, o jego strukturach i instytucjach, m.in. o Żegocie, która pomagała Żydom, o terrorze wobec Polaków, o Powstaniu Warszawskim, o różnych postawach Polaków wobec Żydów - od obojętności przez pomoc, po szmalcowników. „I to jest znowu istotna nowość. Nie ma bowiem na świecie muzeum Holokaustu, które by w sposób tak głęboki pokazywało wątek Polski okupacyjnej" – zaznacza Leociak.
Kolejna część ekspozycji to "Ukrywanie”. Tu przedstawione są relacje między Polakami, którzy ukrywali Żydów, a ukrywającymi się; nie wszystkie historie kończą się optymistycznie. Doświadczenie ukrywania się dane było tylko niektórym. Pozostały świadectwa o sposobach przeżycia: albo na powierzchni - na fałszywych papierach, albo w piwnicach, za szafą, pod stodołami, pod chlewami.
Przechodząc z jednej części galerii do kolejnej przemierzamy ulice w getcie: Karmelicką, Ogrodową, Krochmalną, Orlą, Leszno. Ulicami tymi dochodzi się na Umschlagplatz. Zastanawia niewielki obszar, jaki poświęcono temu miejscu w galerii. „Chodziło nam o to – mówią muzealnicy - aby oddać uczucie klaustrofobii, jakie towarzyszyło stłoczonym na tym placu tysiącom Żydów wywożonych stąd do obozów”.
Osobny fragment ekspozycji poświęcony jest powstaniu w getcie; przedstawiony jest tu Raport Stroopa, ale też reakcja ulicy warszawskiej na to, co się dzieje za murami - od „pali się getto”, „tam giną nasi przyjaciele” po „Niemcy oczyszczą Polskę z Żydów”; jest też cytat z Iwaszkiewicza o karuzeli na pl. Krasińskich.
Podobnie ważnym, obszernym fragmentem ekspozycji jest podgaleria „Wschód – Zagłada Żydów polskich – Zagłada Żydów europejskich”. Jest tam mowa o dwóch fazach zagłady. Pierwszej - kiedy po wybuchu wojny z Rosją, formacje niemieckie idące za wojskiem rozpoczęły masową eksterminację Żydów i komunistów na Wschodzie; najpierw do sierpnia 1941 r. rozstrzeliwując tylko mężczyzn, po sierpniu - mordując wszystkich – kobiety i dzieci. I drugą fazę, kiedy Niemcy wprowadzają nowe technologie Zagłady - masowe zagazowywanie ludzi.
W szarym cementowym zagłębieniu wyświetlany jest film o pogromie Pelury w 1941 r. - archiwalny dokument niemiecki. „Siła jego wymowy jest porażająca, dlatego eksponujemy film w ten sposób, aby nie epatować wielkim nieszczęściem pokazanym w tym dokumencie” – zaznaczają muzealnicy.
Temu świadectwu zagłady Żydów zostaje przeciwstawiony inny fragment wystawy mówiący o konferencji w Wannsee, o uruchomionej wtedy całej machinie biurokratycznej III Rzeszy w celu wprowadzenia jak najskuteczniejszych technologii unicestwiania Żydów, już nie przez rozstrzeliwanie ofiary, lecz przez gaz, i komorę. W muzeum stworzono swoisty „poczet sprawców” - zostali nazwani z imienia i nazwiska i pokazani w formie portretów z biogramami wszyscy główni uczestnicy konferencji w Wannsee.
Przedstawiona też została operacja Reinhardt, kiedy doszło do eksterminacji ludności żydowskiej na trenie Generalnej Guberni; i rozszerzenie eksterminacji na Żydów Europejskich.
W następnej części, nazwanej „Shoah” „zwiedzający – jak wskazują autorzy galerii - wie już wszystko, że dzieje się coś niewyobrażalnego”. Żydzi polscy wywożeni są m.in. do Treblinki, Żydzi europejscy do Auschwitz-Birkenau. Na mapie Europy pokazano z jak różnych miejsc zwożono ludzi na Zagładę.
W następnej części, nazwanej „Shoah” „zwiedzający – jak wskazują autorzy galerii - wie już wszystko, że dzieje się coś niewyobrażalnego”. Żydzi polscy wywożeni są m.in. do Treblinki, Żydzi europejscy do Auschwitz-Birkenau. Na mapie Europy pokazano z jak różnych miejsc zwożono ludzi na Zagładę. Korytarz „Shoah” zaprowadzi widza do finału, w którym nastąpi maksymalne zbliżenie się do ofiar. W tym miejscu absolutnej zagłady, na progu komory gazowej, musimy się z ofiarami rozstać.
„Prowadząc widza przez galerię +Zagłada+ staramy się iść tropem ofiar, być solidarni z nimi. Punktem ostatnim, do którego możemy się zbliżyć, są cztery zdjęcia konspiracyjnie zrobione przemyconym aparatem przez członków Sonderkommando w Auschwitz-Birkenau; jedne z najważniejszych zdjęć Zagłady, znane na całym świecie, we wszystkich muzeach pokazywane. Najczęściej eksponowane są tam w sposób skandaliczny: powiększone, kadrowane, wyjęte z kontekstu. A przecież oryginalne zdjęcia są nieostre, przekrzywione, bo robione były spod pasiaka. Nie wolno ich wyostrzać, poprawiać photoshopem. Te zdjęcia są relikwią” – podkreśla Leociak.
W galerii te zdjęcia są wyeksponowano w miejscu, gdzie kończy się korytarz „Shoah”. Na czterech niewielkich postumentach są gablotki, a w nich - fotografie. Trzeba się zbliżyć, nachylić się, aby je obejrzeć. Na niewielkich nieostrych zdjęciach po raz ostatni zobaczymy ofiary – grupę nagich kobiet idących do gazu. Tym obrazem ofiar wchodzących do komorowej gazowej kończy się przedstawiona w galerii narracja - opowieść o Zagładzie.
Zwiedzający skręcają w bok, by znaleźć się w ostatniej części tej galerii i nazywa się „Pustka”. To przestrzeń pozbawiona elementów wystawienniczych. Nic tam nie ma. To miejsce przeznaczone na refleksję.
"To kolejna nowość w stosunku do innych muzeów Holokaustu – zaznacza Leociak. - W galerii +Czas Zagłady+ nie opowiadamy o wyzwoleniu obozu, u nas nie ma happy endu, tak jak w Jerozolimie czy w Waszyngtonie. Nie ma wyzwolenia, dobrego zakończenia. O tym mówią inne galerie. A +Zagłada+ kończy się pustką".
Galerie składające się na wystawę stałą to: "Las", "Pierwsze spotkania" (960-1500) ”Paradisus Iudaeorum”(1569-1648)), "Miasteczko" (1648 -1772), „Wyzwania nowoczesności” (1772-1914), ”Na żydowskiej ulicy” (1918-1939), „Zagłada” (1939-1945), „Powojnie” (1944 – do dziś). (PAP)
Anna Bernat
abe/ agz/
Tekst wywiadu z Jackiem Leociakiem pt. „To nie tylko muzeum Zagłady” na portalu www.dzieje.pl