O potrzebie nauczania o Holokauście, konieczności kształcenia odpowiedniej kadry nauczycielskiej oraz o oczekiwaniach uczniów - mówi PAP dr hab. Jolanta Ambrosewicz-Jacobs, dyrektor Centrum Badań Holokaustu Uniwersytetu Jagiellońskiego, które co roku organizuje w Krakowie Międzynarodową Szkołę Letnią „Nauczanie o Holokauście”.
Patronat medialny nad tegoroczną X Międzynarodową Szkołą Letnią "Nauczanie o Holokauście", która trwała od 1 lipca, objął portal www.dzieje.pl.
PAP: Jakby pani oceniła stan wiedzy młodych Polaków o Holokauście?
Dr hab. Jolanta Ambrosewicz-Jacobs: Młodzież polska niewiele wie o Holokauście. Prawidłową ilość ofiar potrafi określić tylko 14 proc. młodzieży.
Młodzież nie ma rozeznania na temat tego, jakie były postawy Polaków w czasie II wojny światowej; błędnie uważa, że Polacy powszechnie ratowali Żydów.
PAP: Jak polska szkoła naucza o Zagładzie?
Dr hab. Jolanta Ambrosewicz-Jacobs: Temat obozów i losów ludności żydowskiej w czasie wojny znajduje się w podstawie programowej historii. Holokaust jest tematem, który występuje obowiązkowo w podstawie programowej szkół ponadpodstawowych. Nauczyciele muszą się odnieść do Holokaustu i nauczać o nim, ale w jakim zakresie to zrobią, to zależy już od nich.
Jak ja to mówię, są „wyspy pamięci i wyspy niepamięci”. W wielu szkołach robi się bardzo dużo, jest sprzyjająca atmosfera, ale są i takie, w których realizuje się minimum podstawy programowej.
Na poziomie gimnazjów jest pewien problem, ponieważ nie ma skoordynowanego nauczania o Holokauście. Uczniowie dowiadują się o Holokauście na lekcjach języka polskiego czytając literaturę oraz podczas lekcji wiedzy o społeczeństwie. Jest to spowodowane reformą edukacyjną z 2008 r., w wyniku której z programu gimnazjum wyeliminowano historię najnowszą, za to jest ona szczegółowo nauczana w I klasie szkoły średniej. Ministerstwo edukacji przeprowadziło tę reformę w dobrym duchu - historia najnowsza – dotychczas zawsze umiejscawiana w klasach trzecich gimnazjum i szkoły średniej, czyli wtedy, kiedy uczniowie spieszą się z przygotowaniem do egzaminów końcowych - była realizowana pospiesznie i pobieżnie.
Dr hab. Jolanta Ambrosewicz-Jacobs: Młodzież polska niewiele wie o Holokauście. Prawidłową ilość ofiar potrafi określić tylko 14 proc. młodzieży. Młodzież nie ma rozeznania na temat tego, jakie były postawy Polaków w czasie II wojny światowej; błędnie uważa, że Polacy powszechnie ratowali Żydów.
PAP: A jakie miejsce zajmuje Holokaust w edukacji za granicą?
Dr hab. Jolanta Ambrosewicz-Jacobs: O Holokauście uczy się młodzież nie tylko w Europie, ale i w wielu krajach pozaeuropejskich. Każdy kraj ma własny powód do nauczania o Holokauście. Każdy kraj patrzy na Holokaust poprzez pryzmat własnej historii i bieżących problemów. Każdy w jakiś sposób jest uwikłany w Holokaust, np. kraje Ameryki Południowej przyjęły wielu zbrodniarzy, w RPA osiedliło się wielu Ocalałych, alianci zaś mają na sumieniu brak wcześniejszych reakcji, gdyż cele militarne były ważniejsze niż obozy śmierci, w których ginęli Żydzi. Wiele obozów odkrywano też przypadkowo, w miarę przesuwania się frontu.
Zagłada jest punktem odniesienia do innych ludobójstw, np. Rwandzie. Wiedza o Holokauście pozwala na spojrzenie z pewnym dystansem na własne ludobójstwo, pozwala znaleźć podobieństwa i różnice z przemocą we własnym kraju, np. z apartheidem w RPA, gdzie młodzież w 9. klasie ma 15 lekcji poświęconych Holokaustowi.
Ważną kwestią jest model upamiętnienia ofiar i ukarania sprawców – i tak wiedza o Holokauście może być drogowskazem dla innych jak upamiętnić i jak mówić o własnych ludobójstwach oraz co zrobić ze sprawcami tak, aby doprowadzić do harmonii, zgody w społeczeństwie.
Okazuje się, że edukacja o Holokauście pomaga mieszkańcom Argentyny czy Meksyku w zrozumieniu mechanizmów działania przemocy w ich ojczyznach.
PAP: Jak w Niemczech wygląda edukacja się o Holokauście?
Dr hab. Jolanta Ambrosewicz-Jacobs: Od dawna jest to tam temat szeroko i szczegółowo poruszany na różnych poziomach edukacji, ponieważ dotyczy przeszłości, za którą Niemcy biorą odpowiedzialność.
Niemiecki badacz Harald Welzer wraz ze swoim zespołem przeprowadził badania wśród młodzieży. Tytuł książki, w której zawarte są wyniki badań Welzera, jest wymowny – „Mój dziadek nie był nazistą”. Okazało się, że młodzi Niemcy uznają odpowiedzialność własnego kraju, ale jednocześnie mówią, że ich rodzina była inna, że ich rodzina podawała kromkę chleba ofiarom. Młodzi Niemcy wyłączają swoją rodzinę z historii Holokaustu. Jest to ich sposób radzenia sobie z historią, nie mogą zmierzyć się z faktem, że być może ich dziadkowie byli bezpośrednio w to zamieszani. Ale gdyby ta tworzona przez nich kategoria „własnej, niezamieszanej rodziny” była powszechna, to Holokaust by się nie wydarzył.
PAP: Nauczanie o Holokauście powinno prowadzić do eliminacji antysemityzmu, a tak nie jest.
Dr hab. Jolanta Ambrosewicz-Jacobs: Bardzo wielu ekspertów i edukatorów, np. Christer Mattsson z agencji rządu Szwecji Living History Forum, uważa, że edukacja o Holokauście może być środkiem zwalczania rasizmu, przemocy, dyskryminacji. Badania niemieckie pokazują jednak, że nauczanie o Holokauście nie eliminuje postaw antysemickich.
PAP: Co można zrobić, by było mniej „wysp niepamięci”, a nauczanie młodzieży było efektywniejsze?
Dr hab. Jolanta Ambrosewicz-Jacobs: Należy przede wszystkim zadbać o przygotowanie kadry nauczycielskiej do nauczania tematu. Temu ma służyć m.in. Międzynarodowa Szkoła Letnia „Nauczanie o Holokauście”. Zachęcamy do udziału w niej nauczycieli, aby poznali nowe sposoby pracy z uczniami. Nauczyciele muszą m.in. podążać za nowymi pokoleniami, nie mogą stosować metod i technik rodem z XIX w. Co roku udoskonalamy program Szkoły Letniej, wprowadzamy coraz więcej warsztatów, a mniej wykładów.
Każdego roku o tej porze prowadzimy rekrutację na dzienne studia magisterskie na kierunku europeistyka - specjalność wiedza o Holokauście i totalitaryzmach. Studia te, realizowane wspólnie przez Instytutem Europeistyki (IE) oraz Centrum Badań Holokaustu Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
PAP: Na czym polega wyjątkowość tych studiów?
Dr hab. Jolanta Ambrosewicz-Jacobs: To pierwsze tego typu studia w Polsce. Te studia - jak powiedział niedawno zmarły prof. Wiesław Kozub-Ciembroniewicz, przewodniczący Rady Naukowej CBH - są przyszłościowe i niezwykle potrzebne. Tragiczne zjawiska w XX w. były dowodem na to, że demokracja liberalna, która dla nas jest wartością, musi się bronić.
Dr hab. Jolanta Ambrosewicz-Jacobs: Sposób nauczania wpływa też na to, czy dla młodzieży pamięć o Holokauście jest ważna, czy nie. Zgodnie z badaniami, dla ponad 30 proc. młodzieży z grupy reprezentatywnej, czyli takiej, w które nauczyciele ograniczają się do programowego minimum nauczania o Holokauście, pamięć o Holokauście ważna jest, ale z osobistych względów. Natomiast w grupie eksperymentalnej, czyli nauczanej przez edukatorów wykraczających poza podstawę programową, pamięć jest ważna dla ponad 60 proc. osób.
Od roku akademickiego 2015/16 studenci specjalności będą mieli możliwość nie tylko skorzystać z bogatej oferty stypendiów i grantów, ale także - dzięki nawiązanej przez Centrum Badań Holokaustu współpracy z Fundacją ks. Siemaszki oraz Akcją Znaków Pokuty Służby dla Pokoju (Aktion Suehnezeichen Friedensdienste) - uczestniczyć w rocznych wolontariatach w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Studenci będą mogli m.in. pracować z osobami poszkodowanymi w okresie II wojny światowej, z uchodźcami, w organizacjach antyrasistowskich. Wolontariusze mają zapewnione wyżywienie, jednoosobowy pokój, koszt przejazdu, kieszonkowe oraz udział w szkoleniach. Uczelnia umożliwia też studentom dwutygodniowe, międzynarodowe obozy letnie m.in. w Niemczech, Francji, Izraelu, Turcji, Norwegii, Grecji, Stanach Zjednoczonych.
PAP: Studia to chyba nie wszystko, na pewno nie każdy może nauczać.
Dr hab. Jolanta Ambrosewicz-Jacobs: Aby skutecznie trafić do młodzieży nauczyciele powinni być wrażliwi, komunikatywni i autentycznie zaangażowani. Młodzież jest bardzo wrażliwa i doskonale wyczuwa, czy nauczyciel jest zaangażowany w nauczanie, czy nie. Nauczyciel powinien znać potrzeby uczniów i wychodzić im naprzeciw.
PAP: Czego oczekuje młodzież?
Dr hab. Jolanta Ambrosewicz-Jacobs: Te oczekiwania nie zawsze są zgodne z celami edukatorów. Młodzież potrzebuje interaktywnego nauczania, nie chce być tylko słuchaczem i odbiorcą informacji. Potrzebuje zaangażowania i uczenia się poprzez działanie. Metodą ciekawą dla uczniów mogłaby być metoda projektów. W tym przypadku nauczyciel jest tylko moderatorem, a sam projekt realizują uczniowie – to oni stają się badaczami, sami szukają informacji, np. przeprowadzają wywiady z najstarszymi mieszkańcami miejscowości, w których mieszkają.
Sposób nauczania wpływa też na to, czy dla młodzieży pamięć o Holokauście jest ważna, czy nie. Zgodnie z badaniami, dla ponad 30 proc. młodzieży z grupy reprezentatywnej, czyli takiej, w które nauczyciele ograniczają się do programowego minimum nauczania o Holokauście, pamięć o Holokauście ważna jest, ale z osobistych względów. Natomiast w grupie eksperymentalnej, czyli nauczanej przez edukatorów wykraczających poza podstawę programową, pamięć jest ważna dla ponad 60 proc. osób.
Jolanta Ambrosewicz-Jacobs – dr hab. w dziedzinie kulturoznawstwa, dyrektor Centrum Badań Holokaustu UJ, adiunkt w Katedrze UNESCO ds. Edukacji o Holokauście w Instytucie Europeistyki UJ. Stypendystka uczelni zagranicznych, prowadziła badania m.in. na uniwersytetach w Oxfordzie oraz w Cambridge. Jest autorką i współautorką publikacji na temat nauczania o Holokauście. Laureatka Nagrody im. Ireny Sendlerowej w 2012 r. (wspólnie z prof. Marią Janion) ustanowionej przez Fundację Taubego na rzecz Życia i Kultury Żydowskiej.
Rozmawiała Beata Kołodziej (PAP)
bko/ rda/