Wydany po rosyjsku tom "Zabici w Katyniu" z biogramami rozstrzelanych przez NKWD w 1940 r. Polaków zaprezentował w czwartek w Belwederze Aleksandr Gurjanow ze stowarzyszenia "Memoriał". Zależało nam, by rosyjski czytelnik poznał indywidualne losy ofiar - powiedział.
Chciałem spojrzeć w twarze ludzi, którzy mordowali polskich oficerów – mówił Nikita Pietrow, rosyjski historyk ze Stowarzyszenia „Memoriał”, podczas prezentacji swojej najnowszej publikacji „Poczet katów katyńskich”. Spotkanie odbyło się w ramach XXIV Targów Książki Historycznej.
Wystawę poświęconą historii uroczyska Kuropaty, gdzie spoczywają tysiące ofiar stalinowskich represji, otwarto w piątek w Mińsku po raz pierwszy od publicznego ujawnienia tego miejsca w 1988 r. Wystawa powstała staraniem grupy niezależnych organizacji.
W Moskwie ogłoszono w czwartek nazwiska laureatów nagrody im. Jegora Gajdara za 2015 rok. Wśród laureatów jest historyk, szef sekcji polskiej w Memoriale – rosyjskiej organizacji pozarządowej dokumentującej zbrodnie stalinizmu Aleksander Gurjanow.
Chociaż cmentarz w Bykowni dopiero od trzech lat ma tablice z nazwiskami zamordowanych, Polacy przychodzili tu oddawać hołd pomordowanym od dziesiątek lat. Modlili się przy pniach drzew. Dziś przychodzą palić znicze i w pamięci powtarzają nazwiska ofiar Stalina. Cmentarz rozciąga się na 5 hektarach, upamiętnia 3435 polskich więźniów.
Listę lokalizacji, gdzie mieli być kierowani polscy jeńcy zatrzymani przez Sowietów na początku II wojny światowej przekazało szefowi ABW białoruskie KGB. Może to być początek otwarcia białoruskich archiwów dla Polski - ocenia koordynator służb specjalnych Marek Biernacki.
"Kazimierz Skarżyński (1887-1962) - w imię prawdy o zbrodni katyńskiej" - taki tytuł nosi monografia życia Sekretarza Generalnego PCK, który jako jeden z pierwszych zobaczył mogiły polskich oficerów w Katyniu. Promocja książki odbyła się w piątek w KPRM.
Był jedynym jeńcem sowieckiego obozu w Kozielsku, którego w 1940 roku wycofano z transportu śmierci, dzięki czemu nie zginął w Lesie Katyńskim. Natomiast jego towarzyszy zapakowano do więziennych autobusów i wywieziono na miejsce kaźni. Stanisław Swianiewicz, bo o nim mowa, zmarł 57 lat później.