Swobodnie o tej historii możemy mówić od lat dziewięćdziesiątych i wtedy zaczęły się pierwsze badania dotyczące polskiej działalności narodowej na Orawie i Spiszu, które rozwinęły się ostatnio. Dziś ważne jest przywracanie pamięci o dziejach Orawy. Pamiętajmy, jak twardzi ludzie zasiedlali te ziemie – mówi PAP Małgorzata Liśkiewicz, autorka książki „Orawa 1918–1924. Skąd przybywamy, kim jesteśmy”, poświęconej walce o przynależność regionu Orawy do odrodzonej Polski.
Polska Agencja Prasowa: Wszyscy potrafią wskazać na mapie Podhale, nieco mniej osób Śląsk Cieszyński, Zaolzie czy Spisz. Orawa jest regionem jeszcze mniej znanym. Czym to miejsce wyróżnia się spośród pozostałych regionów tej części Polski?
Małgorzata Liśkiewicz: Niestety Orawa jest dziś mało znanym regionem, mimo że sto lat temu tym, co się tam działo, żyła cała Polska. Od tego bowiem zależały granice państwowe odradzającej się Rzeczypospolitej i jej obronność. To na Orawie kształtowanie granic trwało najdłużej, od początku listopada 1918 r. przez prawie sześć lat. To granice na Orawie zostały ustalone jako ostatnie w II RP – dopiero latem 1924 r. Stefan Żeromski, prezydent Rzeczypospolitej Zakopiańskiej, wołał „Spisza nie damy! Orawy nie damy!”. W całej Polsce działały oddziały Narodowego Komitetu Obrony Spisza, Orawy, Czadeckiego i Podhala, odbywały się manifestacje oczekujące objęcia tych regionów granicami odradzającej się Polski.
Niestety Orawa jest dziś mało znanym regionem, mimo że sto lat temu tym, co się tam działo, żyła cała Polska. Od tego bowiem zależały granice państwowe odradzającej się Rzeczypospolitej i jej obronność. To na Orawie kształtowanie granic trwało najdłużej, od początku listopada 1918 r. przez prawie sześć lat.
Cechą Orawy jest m.in. to, że geograficznie nie oddziela się od Podhala, jest jego przedłużeniem i tworzy z nim całość nazwaną Obniżeniem Orawsko-Podhalańskim. Nawet znajdujący się tam Wielki Europejski Dział Wodny, na sporym odcinku między Podhalem a Orawą, jest w terenie niewidoczny. I o ile Orawa jest otwarta od strony Podhala, przechodzi w nie niepostrzeżenie, tak od strony Słowacji jest oddzielona trudno dostępnymi pasmami górskimi. Przez wieki dojazd na nią prowadził jedną drogą wiodącą wąską przełomową doliną rzeki Orawy.
Polityka sprawiła, że mimo położenia region ten był stopniowo zajmowany przez Węgry. Ze względu na warunki większość terenów Górnej Orawy była zasiedlana dopiero w XVI i XVII w. przez polską ludność, głównie poddanych uciekających masowo z dóbr Komorowskiego na Żywiecczyźnie. Ludność polska pomimo życia w innym państwie zachowała język i kulturę. Nie uległa madziaryzacji ani procesowi słowakizacji, któremu poddana została pod koniec XIX w. Jej polskość zgodnie potwierdzali wówczas nie tylko badacze polscy, ale i węgierscy, czescy oraz słowaccy.
PAP: W wielu regionach Europy Środkowej nowoczesną świadomość narodową budowali tzw. budziciele oraz badacze kultur ludowych, tacy jak Bronisław Piłsudski. Czy podobnie było na Orawie?
Wsie na polskiej części Górnej Orawy były niemal jednolite etnicznie. Jak wykazał węgierski spis ludności przeprowadzony w 1910 r., w tej części, gdzie Polacy mogli podać swoją narodowość, stanowili ponad 96 proc. ludności, czyli znacznie więcej niż w wielu innych rejonach Polski.
Małgorzata Liśkiewicz: Wsie na polskiej części Górnej Orawy były niemal jednolite etnicznie. Jak wykazał węgierski spis ludności przeprowadzony w 1910 r., w tej części, gdzie Polacy mogli podać swoją narodowość, stanowili ponad 96 proc. ludności, czyli znacznie więcej niż w wielu innych rejonach Polski. W 14 polskich miejscowościach Górnej Orawy, gdzie żyło łącznie 16 133 mieszkańców, Słowaków było zaledwie 204, liczniejsi byli Żydzi (243 osoby).
W kraju zainteresowanie Polakami „za miedzą” zaczęło się w XIX w. – już w 1897 r. Jan Bednarski, góral z Sidziny, założył pierwszą na Orawie polską bibliotekę. Z czasem powstała sieć bibliotek, wyposażana w książki i gazety, m.in. od 1904 r. przez „Koło Spiżowe im. Klaudyny Potockiej”. Wymagało to przemytu przez zieloną granicę, bo – jak wówczas raportowano – „chłopów orawskich, wracających do domu z Galicyi” pociągiem Węgrzy „skrzętnie przeszukują, każąc się im nieraz rozbierać aż do naga, czy nie wiozą ze sobą jakich książek lub pism polskich”. W 1911 r. trzej Orawiacy: Aleksander Matonóg, Eugeniusz Stercula i ks. Ferdynand Machay napisali gwarą orawską niezwykłą książeczkę: „Co my za jedni i kielo nos jest na Wengrach?”, uświadamiającą Orawiakom ich pochodzenie i podkreślającą wspólnotę z rodakami w Małopolsce.
Bronisław Piłsudski zasłużył się dla etnografii, ale jego przedwczesna śmierć przerwała wysiłki na rzecz zbadania kultury tego obszaru. W jego wizji planowane Muzeum Tatrzańskie miało zajmować się kulturą góralską wszystkich regionów. Jego misję kontynuował Juliusz Zborowski, redagujący też „Gazetę Podhalańską”, którą w 1913 r. – jak stwierdzał – „powołała” „do życia sprawa spisko-orawska”. Wśród postaci zasłużonych dla Orawy należy wymienić również Kazimierza Przerwę-Tetmajera, Władysława Orkana, gen. Andrzeja Galicę, Walerego Goetla i Mieczysława Świerza.
PAP: W książce najwięcej uwagi poświęca pani latom 1918–1920. Dlaczego?
Małgorzata Liśkiewicz: Wydarzenia z tego okresu na Orawie, pomimo ich znaczenia dla Polski, są mało znane, a często błędnie przedstawiane. Widać to było w Sejmie w czasie dyskusji nad uchwałą poświęconą stuleciu powrotu Orawy i Spisza do Polski.
5 listopada 1918 r. w Jabłonce, kiedy jeszcze większość Polski „spała”, zebrali się mieszkańcy wiosek Górnej Orawy, powołali Radę Narodową Polaków na Górnej Orawie i uchwalili, że „korzystając z zasady samostanowienia narodów o sobie”, żądają „przyłączenia wszystkich polskich ziem w żupaństwach: trenczyńskiem, orawskiem i spiskiem do wielkiej, katolickiej Polski”. Na ich zaproszenie na Górną Orawę wkroczyło polskie wojsko, entuzjastycznie witane przez mieszkańców. Utworzona została na Orawie polska administracja, a 28 listopada 1918 r. Naczelnik Państwa Józef Piłsudski zarządził przeprowadzenie wyborów do Sejmu Ustawodawczego także na tym terenie. Przez pewien czas Wojsko Polskie kontrolowało niemal cały obszar Górnej Orawy, ale 14 grudnia 1918 r. z niezrozumiałych powodów dowództwo polskie nakazało oddziałom polskim opuścić Orawę i Spisz, co wykorzystały wojska czechosłowackie, stopniowo wkraczając i zajmując pozostawione tereny. Wprawdzie kilka dni później rozkaz wycofania odwołano, ale wtedy polskie wojsko miało pod kontrolą już tylko część Górnej Orawy.
Władze czechosłowackie po wejściu na Orawę rozpoczęły masowe represje wobec mieszkańców miejscowości, które opowiedziały się za Polską. Natychmiast aresztowano kilkadziesiąt osób.
31 grudnia 1918 r. w Chyżnem zawarto polsko-czechosłowacki układ, ustalający tymczasową linię graniczną. Przebiegała bardzo podobnie do dzisiejszej, lecz obejmowała jeszcze dwie podtatrzańskie wsie: Suchą Górę i Głodówkę.
13 stycznia 1919 r. wojsko polskie otrzymało rozkaz wycofania się z Orawy. Jak się okazało, wydany on został przez premiera Jędrzeja Moraczewskiego w oparciu o depeszę ppłk. Fernanda Vixa, który rzekomo w imieniu głównodowodzącego wojsk sprzymierzonych marszałka Ferdynanda Focha nakazywał przekazanie Orawy i Spisza Czechosłowacji. Z ostrymi protestami przeciwko takiemu postępowaniu premiera występowali już na pierwszych posiedzeniach Sejmu Ustawodawczego m.in. Wincenty Witos i Wojciech Korfanty.
Władze czechosłowackie po wejściu na Orawę rozpoczęły masowe represje wobec mieszkańców miejscowości, które opowiedziały się za Polską. Natychmiast aresztowano kilkadziesiąt osób – m.in. przewodniczącego Rady Narodowej Jana Piekarczyka, którego Czechosłowacja postawiła przed sądem, gdzie „twardo bronił swych polskich przekonań”. Siostra ks. Ferdynanda Machaya, młodziutka Józefa (1897–1942) była aresztowana aż czterokrotnie i więziona m.in. w ciężkim więzieniu w Terezinie w zachodnich Czechach. Z rąk czechosłowackich zginęło wtedy co najmniej kilkanaście osób. Jeszcze więcej zostało pobitych lub rannych od postrzałów albo bagnetu. Kilkuset Orawiaków musiało uciekać za pas graniczny w obawie przed prześladowaniami lub przed przymusowym i bezprawnym poborem do wojska czechosłowackiego. Ponad 110 z nich utworzyło istniejącą w 1919–1920 kompanię orawską Legii Spisko-Orawskiej dowodzoną przez ppor. Wendelina Dziubka z Jabłonki.
Czechosłowacja wykorzystała trudną sytuację militarną i polityczną Polski. W lipcu 1920 r. dokonał się uznaniowy podział terenu plebiscytowego. Polsce przyznano jego niewielką część, a dalszych 10 wsi zamieszkanych przez polską ludność, które w listopadzie 1918 r. złożyły akces do RP, przyznano Czechosłowacji.
Jak wielka była skala oporu wobec czechosłowackiej okupacji, pokazuje to, że w utworzonej w 1920 r. Tajnej Organizacji Wojskowej było ponad 600 zaprzysiężonych w 36 orawskich miejscowościach. Skalę zaangażowania Orawiaków potwierdza też liczba przyznanych im potem przez II RP Krzyży i Medali Niepodległości – odznaczono ponad 115 osób. Wyróżniani byli nawet trzy razy częściej od średniej liczby odznaczeń w całej Polsce.
PAP: Mimo wszystko miejscowi górale próbowali „zmienić” uwarunkowania międzynarodowe. Jakie działania podjęli w 1919 r.?
Małgorzata Liśkiewicz: Górale z Orawy i Spisza uznali, że o swoich dążeniach muszą powiedzieć w Warszawie i na forum międzynarodowym. Przez granicę przekradła się kilkunastoosobowa delegacja. Najpierw dotarli do Zakopanego, gdzie przebywał przedstawiciel brytyjskiej misji wojskowej płk Harry Wade. Poradził im, żeby ze swoimi postulatami dotarli do władz państw alianckich. W dalszej wędrówce przedstawili swoje postulaty rządowi Ignacego Jana Paderewskiego. Wreszcie, ale już tylko w trzech, znaleźli się na paryskiej konferencji pokojowej. Swoje postulaty przedstawili prezydentowi USA Thomasowi W. Wilsonowi. Dokumenty wskazują, że ich wyprawa do Paryża miała charakter przełomowy. W protokołach zapisano, że zmieniono dotychczasową decyzję, która przyznawała ten obszar Czechosłowacji, ale w związku ze stawiennictwem miejscowej delegacji sprawa ta miała być rozstrzygnięta w plebiscycie.
Głosowanie ostatecznie nie odbyło się i Czechosłowacja wykorzystała trudną sytuację militarną i polityczną Polski. W lipcu 1920 r. dokonał się uznaniowy podział terenu plebiscytowego. Polsce przyznano jego niewielką część, a dalszych 10 wsi zamieszkanych przez polską ludność, które w listopadzie 1918 r. złożyły akces do RP, przyznano Czechosłowacji. Dodatkowo wyznaczona granica przebiegała w wielu miejscach w sposób zupełnie nienaturalny, dzieląc wsie, a czasem nawet gospodarstwa. Część jednej wsi (Lipnicy Wielkiej) przydzielona Czechosłowacji nie miała połączenia drogowego z resztą kraju, co zmieniono po długich negocjacjach latem 1924 r. kosztem przekazania Czechosłowacji dwóch góralskich wsi: Suchej Góry i Głodówki. Kwestia przynależności całej Górnej Orawy miała istotne znaczenie dla Polski – dałaby jej naturalnie obronne granice. Wyznaczona granica taką nie była, co dało o sobie znać w 1939 r. – możliwością łatwego ataku na Polskę też z południa.
Wciąż widoczne są różnice kulturowe w porównaniu z innymi regionami Podhala. Historia 1918–1924 jest jednak znacznie słabiej pamiętana. Przez wiele lat nie można było swobodnie mówić o tamtych wydarzeniach.
PAP: Na ile wciąż żywa jest tożsamość lokalna mieszkańców tego regionu i pamięć o wydarzeniach sprzed stu lat?
Małgorzata Liśkiewicz: Wciąż widoczne są różnice kulturowe w porównaniu z innymi regionami Podhala. Historia 1918–1924 jest jednak znacznie słabiej pamiętana. Przez wiele lat nie można było swobodnie mówić o tamtych wydarzeniach. Po wrześniu 1939 r., gdy ziemie te znalazły się pod okupacją słowacką, polscy działacze byli prześladowani. Stosowano też „politykę marchewki”, m.in. przysyłając z innych regionów Słowacji towary, aby pokazać „troskę” o tę część marionetkowego państwa słowackiego i przeciwstawić dramatycznej sytuacji panującej na Podhalu okupowanym przez Niemcy. Po wojnie przez wiele lat na Orawie nie mogły funkcjonować dawne organizacje polskie. Swobodnie o tej historii możemy mówić od lat dziewięćdziesiątych i wtedy zaczęły się pierwsze badania dotyczące polskiej działalności narodowej na Orawie i Spiszu, które rozwinęły się ostatnio. Dziś ważne jest przywracanie pamięci o przodkach i historii Orawy. Pamiętajmy, jak twardzi ludzie zasiedlali te ziemie. Uciekali przed uciskiem i osiedlali się na bardzo nieurodzajnym terenie. Jeśli przetrwali, to udowadniali swoją determinację. Te cechy i przywiązanie do tych obszarów są wciąż widoczne.
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /