W Świętochłowicach uczczono w sobotę pamięć ofiar dawnego nazistowskiego, a później komunistycznego obozu Zgoda, gdzie w 1945 roku życie straciło nawet 2 tys. osób – głównie mieszkańców Górnego Śląska. Przy pomniku nieopodal dawnej obozowej bramy złożono wieńce i zapalono znicze.
Od ponad 25 lat 17 czerwca obchodzony jest na Górnym Śląsku jako Dzień Pamięci Ofiar Zgody. Doroczne spotkanie w terminie zbliżonym do Dnia Pamięci organizuje Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców Woj. Śląskiego (DFK). Biorą w nim udział rodziny ofiar i ostatni żyjący więźniowie, którzy trafili do obozu jako dzieci - przyjeżdżają z wielu miejscowości Górnego Śląska, czasem również z Niemiec.
W Zgodzie - dzielnicy Świętochłowic - znajdował się obóz, będący wcześniej filią niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Otwarto go ponownie w 1945 r., gdy sowieccy żołnierze wkroczyli na Górny Śląsk.
Przed uroczystościami przy dawnej obozowej bramie, w kościele św. Józefa w Chorzowie odprawiono mszę w języku niemieckim w intencji ofiar Zgody.
W Zgodzie - dzielnicy Świętochłowic - znajdował się obóz, będący wcześniej filią niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Otwarto go ponownie w 1945 r., gdy sowieccy żołnierze wkroczyli na Górny Śląsk. Trafiali tam m.in. Ślązacy podejrzewani o wrogi stosunek do władzy i żołnierze AK. Osadzane tam osoby nazywano "zbrodniarzami faszystowsko-hitlerowskimi".
Komunistyczne represje, jakie dotknęły tysiące mieszkańców regionu po wkroczeniu Armii Czerwonej w 1945 r., określane są przez historyków mianem Tragedii Górnośląskiej. Ustanowiony przez śląski sejmik Dzień Pamięci o Tragedii Górnośląskiej 1945 r. jest obchodzony w ostatnią niedzielę stycznia. W czerwcu natomiast spotykają się przedstawiciele środowisk, które jako pierwsze, już na początku lat 90., zaczęły głośno upominać się o prawdę o tamtych wydarzeniach.
Do stycznia 1945 r., kiedy obóz w Zgodzie był filią obozu koncentracyjnego w Auschwitz, zginęły w nim setki osób wyczerpanych niewolniczą pracą, głównie Żydów i Polaków, ale też m.in. Francuzów.
W 2009 r. na pomniku przy bramie obozu Zgoda umieszczono tablice oddające hołd jego ofiarom, z napisami po polsku, angielsku i niemiecku.
Do stycznia 1945 r., kiedy obóz w Zgodzie był filią obozu koncentracyjnego w Auschwitz, zginęły w nim setki osób wyczerpanych niewolniczą pracą, głównie Żydów i Polaków, ale też m.in. Francuzów.
Od lutego do listopada 1945 r., gdy obóz służył komunistycznemu Urzędowi Bezpieczeństwa Publicznego, przeszło przez niego ok. 6 tys. osób. Minimalna liczba śmiertelnych ofiar szacowana jest na ok. 1,7 tys. osób, inne opracowania mówią o ponad 2 tys., a nawet 3 tys. osób. Część z nich, w tym wiele kobiet i dzieci, zginęła w lipcu 1945 r., gdy w obozie wybuchła epidemia tyfusu.
Do obozu trafiały osoby podejrzewane o wrogi stosunek do władzy, do których zaliczano m.in. Ślązaków, obywateli II RP, którzy podpisali w czasie okupacji tzw. volkslistę, a także żołnierzy Armii Krajowej. Decyzja o osadzeniu zależała od UBP i NKWD i nie była poparta orzeczeniami sądów czy prokuratur; więźniowie trafiali tam bez wyroków, często na podstawie fałszywych donosów.
Komendantem obozu był Salomon Morel, który w wieku 87 lat zmarł w 2007 r. w Izraelu. Wyjechał z Polski na początku lat 90. Oskarżony w 1996 r. przez polską prokuraturę m.in. o doprowadzenie do śmierci co najmniej 1538 więźniów, nigdy nie został osądzony.
Do obozu trafiały osoby podejrzewane o wrogi stosunek do władzy, do których zaliczano m.in. Ślązaków, obywateli II RP, którzy podpisali w czasie okupacji tzw. volkslistę, a także żołnierzy Armii Krajowej. Decyzja o osadzeniu zależała od UBP i NKWD i nie była poparta orzeczeniami sądów czy prokuratur; więźniowie trafiali tam bez wyroków, często na podstawie fałszywych donosów. Gdy w listopadzie 1945 r. obóz likwidowano, część osób zwolniono, inne przeniesiono do Centralnego Obozu Pracy w Jaworznie. Niektórzy zostali deportowani do ZSRR.
Jesienią ub. roku katowicki IPN wydał trzytomową księgę Ślązaków aresztowanych i deportowanych w 1945 r. do ZSRR. Znalazły się w niej biogramy 46 tys. 202 osób (w tym 2597 kobiet) - według historyków, to ponad 95 proc. wszystkich wywiezionych z tego terenu na Wschód lub osadzonych na miejscu w sowieckich tzw. obozach demontażowych. Największa grupa deportowanych to mieszkańcy Bytomia, Zabrza i Gliwic - miast, które do 1945 r. były w granicach Niemiec. Śmiertelność wśród wywiezionych historycy szacują na 25-30 proc.; dotąd udało się udokumentować zgon ponad 10 tys. z nich. Prace nad księgą trwały 15 lat.
Księga Aresztowanych, Internowanych i Deportowanych z Górnego Śląska do ZSRR w 1945 roku ma m.in. za zadanie - jak wskazują przedstawiciele IPN - "imiennie przywrócić pamięć tych ludzi, którzy zostali potraktowani jako część reparacji wojennych i musieli odbudowywać zmieszczenia dokonane przez wojska III Rzeszy na zajętych terenach ZSRR".(PAP)
mab/ par/