W Lesie Łopuchowskim k. Tykocina (Podlaskie) uczczono w poniedziałek pamięć ok. 2,5 tys. tykocińskich Żydów, zamordowanych tam przez Niemców 83 lata temu. W miejscu straceń są zbiorowe mogiły, gdzie spoczywają szczątki ofiar.
Kwiaty były też składane pod pamiątkową tablicą z nazwiskami pomordowanych, która trzy lata temu, w 80. rocznicę tych tragicznych wydarzeń, została odsłonięta na placu przy wielkiej synagodze w Tykocinie.
W lesie w Łopuchowie zlokalizowane są groby Żydów, którzy zginęli 25 i 26 sierpnia 1941 roku. „Tu spoczywają ofiary, które zostały wymordowane przez hitlerowców, ponieważ były wyznania mojżeszowego” - głosi napis na jednym z obelisków w tym miejscu. Kwiaty przy grobach złożyli przedstawiciele władz, instytucji, w tym IPN, mieszkańcy Tykocina, przedstawiciele warszawskiej gminy żydowskiej.
Gmina żydowska istniała w Tykocinie od 1522 r. W XVII i XVIII wieku była jednym z najważniejszych skupisk Żydów na Podlasiu. Przed II wojną światową społeczność żydowska Tykocina liczyła ok. 2 tys. osób, co stanowiło wówczas ok. połowy ludności miasteczka. Gmina przestała istnieć po tragedii w Lesie Łopuchowskim.
24 sierpnia 1941 r. Niemcy wydali zarządzenie, by Żydzi z Tykocina następnego dnia rano zebrali się na rynku. Całą noc starszyzna gminy naradzała się, co zrobić w tej sytuacji. Doszła do wniosku, że trzeba jednak poddać się zarządzeniu.
Rano 25 sierpnia do Tykocina przyjechało specjalne komando niemieckie. Rynek został otoczony, a hitlerowcy przeprowadzili selekcję zebranych tam osób. Kobiety i dzieci zostały od razu wywiezione ciężarówkami w kierunku wsi Łopuchowo, a mężczyzn ustawiono w kolumnę i popędzono piechotą do miejscowości Zawady. Dopiero tam zostali załadowani na ciężarówki i wywiezieni do lasu.
Według relacji nielicznych osób, którym udało się przeżyć, od serii z karabinów maszynowych pierwszego dnia zginęło 1,7 tys. Żydów, część wrzucono do dołów żywcem. Następnego dnia Niemcy przeprowadzili rewizje w domach Żydów w Tykocinie. Zamordowano - w taki sam sposób jak pierwszego dnia - ok. 700 osób. Do kopania dołów i ich zasypywania zmuszona została okoliczna ludność.
Kierownik muzeum w Tykocinie (oddział Muzeum Podlaskiego w Białymstoku) Renata Makarska cytowała podczas uroczystości wspomnienia Abrahama Kapicy, który przeżył zagładę tykocińskich Żydów. W 1941 roku Kapica miał 13 lat, a swoje przeżycia opisał w wydanej w 1994 roku w Tel Awiwie książce pt. „Młody chłopiec zwycięża w walce ze śmiercią”. „Co dziesięć minut przyjeżdżała ciężarówka napełniona ludźmi i co dziesięć minut powtarzał się przerażający spektakl (...). Doły napełniły się po brzegi, a miasto Tykocin zostało opróżnione z Żydów” – pisał Kapica.
„Obraz, jaki mi staje przed oczami, to głębokie doły, ludzie stojący nad tymi dołami, czekający na śmierć, huk seryjnych wystrzałów, a potem przerażająca cisza. Ta cisza w tym lesie trwa do dziś, to miejsce jest świadkiem tej okropnej zbrodni, świadkiem tej krzywdy, która została wyrządzona, jest świadkiem wielkiej niesprawiedliwości” - mówił burmistrz Tykocina Mariusz Dudziński.
Podkreślał, że ofiarami nie byli żołnierze, lecz „zwykli mieszkańcy, ludzie, którzy chcieli żyć jak wszyscy inni”. „Jesteśmy im winni pamięć i szacunek” - mówił, zapewniając, że zawsze będzie orędownikiem tego, by relacje polsko-żydowskie oraz relacje obecnych i dawnych mieszkańców Tykocina były coraz lepsze.
O znaczeniu pamięci o ofiarach mówił też Artur Konopacki, pełnomocnik wojewody podlaskiego ds. mniejszości narodowych i etnicznych. „Pamięć jest tym, co możemy dać tym, którzy już odeszli” - podkreślał. Przypominał kilkusetletnią historię społeczności żydowskiej Tykocina, ale zwracał też uwagę, że w przeszłości było to miasto o dużym znaczeniu, gdzie mieszkali obok siebie chrześcijanie, Żydzi i Tatarzy.
„W ciągu dwóch dni ta społeczność żydowska zniknęła. W wyniku działań niemieckich okupantów wymazano 500 lat tradycji miasta” - dodał Konopacki. Podkreślał znaczenie opowiadania o tej społeczności młodemu pokoleniu.
Nazwiska pomordowanych przez hitlerowców są odnotowane w specjalnej książce. Jest tam lista członków 503 rodzin. Od śmierci, uciekając wcześniej z miasteczka, uratowało się ok. 150 osób, wojnę przeżyło 21.(PAP)
rof/ miś/