Historyk, członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej prof. dr hab. Wojciech Polak. Fot. PAP/Tytus Żmijewski
We wtorek zbiera się Kolegium IPN, jest możliwe, że podejmie decyzję w sprawie terminu nowego konkursu na prezesa - poinformował PAP przewodniczący Kolegium prof. Wojciech Polak.
W piątek, 21 listopada, Sejm nie wybrał na prezesa IPN Karola Polejowskiego, obecnego zastępcy prezesa, który 28 października br. został wyłoniony przez Kolegium Instytutu jako kandydat na prezesa. Poparło go 201 posłów (przede wszystkim PiS i Konfederacja), przeciw było 227 (KO, PSL, Polska 2050 i Lewica).
Teraz Kolegium IPN musi ogłosić kolejny konkurs. Od tego momentu będzie 30 dni na zgłoszenie kandydatur. Kolejnym etapem będzie weryfikacja dokumentów, podczas której Kolegium sprawdzi, czy kandydaci spełniają wymogi formalne – m.in. czy mają co najmniej stopień naukowy doktora, czy nie mieli żadnych powiązań ze służbami PRL oraz czy nie należą do żadnej partii politycznej.
Potem odbędzie się publiczne przesłuchanie kandydatów, po którym Kolegium IPN wybierze w tajnym głosowaniu osobę rekomendowaną parlamentowi.
Nie ma ograniczeń co do liczby konkursów, w których może startować ten sam kandydat, dlatego dr hab. Karol Polejowski może ponownie zgłosić swoją kandydaturę, podobnie jak pozostali uczestnicy poprzedniego konkursu (startowało w nim dziewięć osób). Od ogłoszenia tamtego konkursu do rozstrzygnięcia minęły dwa miesiące.
Sprawa wyboru następcy Karola Nawrockiego, który stał na czele IPN od 2021 r. do sierpnia 2025 – czyli do czasu zwycięstwa w wyborach na prezydenta RP – jest politycznie trudna, ponieważ w Kolegium IPN, którego kadencja kończy się w 2030 r., zdecydowaną większość stanowią osoby uważane za bliższe obecnej opozycji. Należą do nich wybrani przez Sejm w 2023 r., jeszcze przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi: prof. Jan Draus, przewodniczący Kolegium prof. Wojciech Polak, dr hab. Mieczysław Ryba, prof. Tadeusz Wolsza i Krzysztof Wyszkowski, a także wybrani wtedy przez prezydenta Andrzeja Dudę prof. Andrzej Nowak i Bronisław Wildstein. Tylko dwóch członków Kolegium kojarzonych jest z obecną większością rządową, ponieważ zostali wybrani w 2023 r. przez zdominowany przez ówczesną opozycję Senat, to dr Bartosz Machalica (obecnie dyrektor gabinetu marszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego) oraz prof. dr hab. Grzegorz Motyka.
Dlatego, jak przyznają politycy różnych ugrupowań, może być trudno znaleźć takiego kandydata na prezesa, który zyska poparcie większości zarówno w Kolegium IPN, jak i w Sejmie i Senacie.
Według kuluarowych informacji teoretycznie największe szanse mógłby mieć obecny wiceprezes IPN Mateusz Szpytma. Był niegdyś bliskim współpracownikiem nieżyjącego prezesa IPN Janusza Kurtyki. Od 2016 r. pełni funkcję wiceprezesa, zajmuje się m.in. historią ruchu ludowego. Jest znany ze stworzenia Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej. Szpytma jest dobrze postrzegany zarówno przez PiS, jak i przez PSL.
Jakiś czas temu były wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki przyznał w rozmowie z PAP, że Szpytma to bardzo dobry kandydat i gdyby Kolegium go wybrało, klub PiS prawdopodobnie by go poparł.
Jednak politycy PSL, pytani przez PAP o jego kandydaturę, unikają odpowiedzi. – Jak nowy kandydat będzie zgłoszony przez Kolegium IPN, będziemy się zastanawiać – mówi PAP wiceszef klubu PSL Marek Sawicki.
Jednak w nieoficjalnych rozmowach politycy PSL przyznają, że Szpytma zrobił wiele dla popularyzowania przez IPN historii ruchu ludowego. To również dzięki jego współpracy z Rzecznikiem Praw Obywatelskich oraz przekazaniu przez IPN obszernej dokumentacji – jeszcze wówczas Adamowi Bodnarowi – możliwe było doprowadzenie w 2023 r. do wydania przez Sąd Najwyższy w ramach kasacji wyroku uniewinniającego Wincentego Witosa i innych działaczy ruchu ludowego skazanych w latach 1932–1933 w tzw. procesie brzeskim.
– Nie wykluczamy, że jeśli Kolegium IPN wystawiłoby Szpytmę, moglibyśmy go poprzeć – powiedział PAP jeden z polityków PSL. – Będziemy o tym rozmawiać z koalicjantami, bo utrzymywanie stanu, że taka instytucja jak IPN kierowana jest jedynie przez osobę pełniącą obowiązki, nie jest dobre – dodaje.
Rozmówca PAP związany z IPN przyznał, że nie można wykluczyć, iż Kolegium IPN od samego początku zdawało sobie sprawę, że Polejowski nie ma większych szans na wybór. A także że jedyną osobą z szansami jest właśnie wiceprezes Szpytma. Niewystawienie go za pierwszym razem może więc mieć na celu przedłużenie patowej sytuacji wokół wyboru prezesa, co zwiększa szanse na osiągnięcie kompromisu w przyszłości. – Nie można wykluczyć – przyznał rozmówca PAP – że w najbliższym konkursie Kolegium IPN postawi na inną osobę, a Szpytmę wskaże dopiero w kolejnym podejściu, jeśli kandydat wybrany w drugim konkursie nie uzyska poparcia w parlamencie.
W 2021 r., po wielu miesiącach, udało się w taki sposób wypracować kompromis między rządzącym PiS a ówczesną opozycją w sprawie wyboru rzecznika praw obywatelskich. Dopiero po pięciu nieudanych próbach – w których kandydaci opozycji nie uzyskiwali poparcia w Sejmie, a kandydaci PiS byli odrzucani przez zdominowany przez opozycję Senat – udało się znaleźć kandydata kompromisowego. Został nim obecny RPO prof. Marcin Wiącek, którego m.in. zaproponowało PSL. Ostatecznie prof. Wiącka poparły wszystkie kluby w Sejmie i Senacie. Elementem porozumienia było także wsparcie PSL w Senacie dla Karola Nawrockiego jako kandydata na prezesa IPN.
Zgodnie z ustawą o IPN prezesa Instytutu Pamięci powołuje i odwołuje Sejm zwykłą większością głosów, za zgodą Senatu, na wniosek Kolegium IPN, które zgłasza kandydata spoza swojego grona. Kadencja prezesa trwa pięć lat, licząc od dnia złożenia ślubowania. Kadencja wybranego w 2021 r. Karola Nawrockiego upływałaby dopiero w 2026 r., jednak musiał on zrezygnować z urzędu w związku z wyborem na prezydenta RP. Obecnie Instytutem kieruje tymczasowo jego zastępca, Karol Polejowski. (PAP)
pś/ bst/ miś/ mhr/