Kościół katolicki wspierał działania społeczne, które na początku lat 80. doprowadziły do podpisania porozumień na Wybrzeżu i Śląsku, a ostatecznie powstania "Solidarności". W początkowym okresie postępował wyjątkowo ostrożnie obawiając się, by protesty nie skończyły się rozlewem krwi i zbrojną interwencją państw Układu Warszawskiego.
31 sierpnia 1880 r., godz. 16.40, sala BHP stoczni im. Lenina w Gdańsku. Lech Wałęsa w imieniu Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego (MKS) podpisuje porozumienie z przedstawicielami rządu PRL. W ręku trzyma wielki długopis ze zdjęciem Jana Pawła II, w klapie marynarki ma wpięty znaczek z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. Dzień, który przejdzie do historii rozpoczął Wałęsa - wraz z rzeszą strajkujących - mszą odprawioną w stoczni przez ks. Henryka Jankowskiego.
Te symbole i wydarzenia mówią wprost o relacjach między rodzącą się wówczas „Solidarnością”, a Kościołem. Do dziś nie ma jednak między historykami pełnej zgody w ich ocenie. Prof. Jan Żaryn z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie w książce „Kościół wobec PRL” pisze: „Episkopat udzielił w sierpniu moralnego poparcia uczestnikom strajków”. Opinia dr Antoniego Dudka z Uniwersytety Jagiellońskiego nie jest już tak jednoznaczna. Uważa, że poparcie Kościoła dla robotniczych protestów nie było tak oczywiste. Jego zdaniem Episkopat nawet się od nich dystansował.
Gdy w 1980 r. strajki objęły Wybrzeże, to miejscowi biskupi: Lech Kaczmarek w Gdańsku i Kazimierz Majdański w Szczecinie kształtowali relacje duchowieństwa wobec protestujących. Według historyka z uniwersytetu w Kielcach Ryszarda Gryza, bp Kaczmarek wpływał na księży, aby kazania nie podburzały strajkujących.
Taka postawa była jednak wynikiem konsultacji hierarchów z kard. Stefanem Wyszyńskim. Prymas znał sytuację w rodzącym się ruchu solidarnościowym z relacji Romualda Kukołowicza i Andrzeja Wielowieyskiego, których wysłał do Trójmiasta.
Zdaniem dr. Antoniego Dudka postawa Kościoła wobec ruchu solidarnościowego zmieniła się po podpisaniu porozumień w Szczecinie, Gdańsku i Jastrzębiu. „Wydarzenia ostatnich miesięcy (...) wstrząsnęły wszystkimi dziedzinami życia zbiorowego: społecznego, gospodarczego i kulturalnego, a nawet życia osobistego. Świadomi swej godności i zadania robotnicy uwydatnili izolację społeczną tych, którzy przyjęli na siebie odpowiedzialność kierowania wszystkimi dziedzinami życia publicznego” – napisali biskupi podsumowując okres strajków sierpniowych.
Na biskupów wpływały także władze używając do tego Służby Bezpieczeństwa. Np. podczas spotkania bp Kaczmarka z wojewodą gdańskim Jerzym Kołodziejskim 16 sierpnia 1980 r. oficer SB przedstawił raport, który zawierał sugestie dotyczące zbrojnej interwencji wojsk radzieckich i Niemieckiej Republiki Demokratycznej.
Stosunek biskupa Kaczmarka do strajkujących ilustruje sprawa mszy w stoczni Lenina. Kiedy 16 sierpnia 1980 r. stoczniowcy poprosili o zezwolenie na odprawienie Eucharystii na terenie zakładu, usłyszeli odpowiedź odmowną. Dopiero po wyjednaniu zgody przez delegację strajkujących u miejscowych władz, biskup osobiście poprosił ks. Henryka Jankowskiego, by udał się do stoczni Lenina.
W Gdyni w stoczni Komuny Paryskiej mszę odprawił ks. Hilary Jastak. Biskup Kaczmarek nakazał duchownym by zachowali wstrzemięźliwość i nie poruszali spraw politycznych. Ks. Jankowski posłuchał, a ks. Jastak nie. Po jego mszy przed stocznią gdyńską, w miejscu gdzie w 1970 r. polegli robotnicy, stanął drewniany krzyż.
Na bramach stoczni w Szczecinie i Trójmieście zawisły portrety Jana Pawła II, symbole religijne i kwiaty. „Wspólna modlitwa, prowadzona m.in. przez młode działaczki Ruchu Młodej Polski w Gdańsku, pomogła przetrwać najtrudniejsze, pierwsze dni protestu” – pisze Żaryn. Później biskup Kaczmarek wyznaczył duchownych, którzy mieli nieść posługę strajkującym w poszczególnych zakładach w diecezji.
Sprawami Polski żywo interesował się Jan Paweł II. 20 sierpnia 1980 r. wystosował list do prymasa Wyszyńskiego, w którym pisał: „Modlę się, by raz jeszcze Episkopat z Prymasem na czele (...) mógł wspomóc naród w jego walce o chleb powszedni, sprawiedliwość społeczną i w obronie jego nienaruszalnych praw do własnego życia i rozwoju.”
Słowa papieża nie pozostały bez wpływu na bp Lecha Kaczmarka. Hierarcha w związku z decyzją Biura Politycznego o wszczęciu rozmów z MKS napisał 23 sierpnia do stoczniowców: „Rozumiałem zawsze i rozumiem wasze troski, bóle i starania i to, że macie prawo do zabierania głosu w sprawach, które was bolą. (...) Rozpocznijcie rozmowy z odpowiednimi czynnikami. Czyńcie to ze spokojem i godnością, domagając się załatwienia słusznych spraw, ale ze zrozumieniem i bez nienawiści”. Orędzie to odczytano 24 sierpnia podczas mszy w stoczni. Następnego dnia do rąk strajkujących trafił list Ojca Świętego do prymasa.
W tym czasie kard. Wyszyński rozmawiał pierwszym sekretarzem Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Edwardem Gierkiem. Dał mu do zrozumienia, że cały episkopat popiera żądania robotników. Uczestniczący w części spotkania członek Biura Politycznego PZPR Stanisław Kania powiedział wprost, że „dalsze niepokoje mogą spowodować nieszczęście narodowe”. Przypomniał że Polska „znajduje się w konkretnej rzeczywistości”. Dla Prymasa sprawa była jasna – chodziło o reakcję Związku Radzieckiego.
26 sierpnia Rada Stała, której przewodniczył prymas, wydała komunikat popierający postulaty strajkujących, w tym głównie żądanie swobodnego zakładania związków zawodowych. Jednak do polskiej opinii publicznej trafiły mniej zdecydowane słowa kard. Wyszyńskiego. Ocenzurowane kazanie z Jasnej Góry wyemitowały media (było to pierwsze od lat 50. wystąpienie Prymasa w rządowych środkach przekazu). Wycięte zostały m.in. fragmenty mówiące o propagandowej ateizacji prowadzonej przez władze.
„W tej chwili przyszły na naszą Ojczyznę godziny rachunku sumienia. Jeżeli budzi się w nas świadomość odpowiedzialności za Naród, to musi się z tym wiązać poczucie odpowiedzialności za życie każdego z nas, za życie naszej rodziny, całego Narodu i państwa. (...) Odpowiedzialność jest więc wspólna. Dlaczego? Bo wspólna jest wina” – powiedział kard. Wyszyński. Poparł żądania strajkujących, ale podkreślił, że ich realizacja powinna być rozłożona w czasie. Wezwał ponadto do spokoju oraz „dojrzałości narodowej i obywatelskiej”.
Kazanie zostało odebrane przez ówczesne władze pozytywnie. Tego samego dnia, podczas posiedzenia Biura Politycznego PZPR Stanisław Kania oznajmił, że wystąpienie ma ton uspokajający i nie jest zdecydowanie zaangażowane.
Za to, dla wielu uczestników strajków jasnogórska homilia była zaskoczeniem, a nawet spotykała się z wyrazami oburzenia – podkreśla dr Antoni Dudek. Dodaje, że została odebrana nawet jako wezwanie do zakończenia protestu.
Zdaniem Dudka postawa Kościoła wobec ruchu solidarnościowego zmieniła się po podpisaniu porozumień w Szczecinie, Gdańsku i Jastrzębiu. „Wydarzenia ostatnich miesięcy (...) wstrząsnęły wszystkimi dziedzinami życia zbiorowego: społecznego, gospodarczego i kulturalnego, a nawet życia osobistego. Świadomi swej godności i zadania robotnicy uwydatnili izolację społeczną tych, którzy przyjęli na siebie odpowiedzialność kierowania wszystkimi dziedzinami życia publicznego” – napisali biskupi podsumowując okres strajków sierpniowych.
Hierarchowie idąc za przykładem prymasa Wyszyńskiego zaczęli odważnie wspierać ruch solidarnościowy. Duchowieństwo zaangażowało się nie tylko w pracę duszpasterską wśród robotników, ale niejednokrotnie, pełniło rolę inspirującą i wspierającą, ponosząc nawet najwyższą ofiarę jak ks. Jerzy Popiełuszko. (PAP)
Wojciech Kamiński