Mszą w katowickim kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego rozpoczęły się w piątek po południu główne obchody 35. rocznicy pacyfikacji kopalni Wujek. W uroczystościach bierze udział prezydent Andrzej Duda.
Pacyfikacja Wujka 16 grudnia 1981 r., w wyniku której od milicyjnych kul zginęło dziewięciu protestujących górników, była największą tragedią stanu wojennego.
Wśród uczestników mszy, której przewodniczy metropolita katowicki arcybiskup Wiktor Skworc, są m.in. rodziny zamordowanych górników oraz uczestnicy strajku w kopalni przed 35 laty. Są też przedstawiciele władz, partii politycznych, związkowcy z szefem Solidarności Piotrem Dudą i samorządowcy. Organizacje Solidarności wystawiły liczne poczty sztandarowe. Wizerunki ofiar pacyfikacji umieszczono na brzozowych krzyżach, niesionych przez młodych ludzi. Katowicki kościół jest szczelnie wypełniony.
Po mszy w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, który powstał jako swoiste wotum po tragedii w kopalni, uczestnicy uroczystości przejdą pod Krzyż-Pomnik przy kopalni, gdzie zostaną wygłoszone przemówienia i odbędzie się apel poległych; pod pomnikiem zostaną złożone kwiaty.
Uroczystości upamiętniające górników z Wujka trwają w Katowicach od rana. Na kilka godzin przed oficjalnymi obchodami pod Krzyż-Pomnik przybiegło kilkuset uczniów, wraz z opiekunami, z 40 szkół województwa śląskiego. Biegacze mieli koszulki z wizerunkami zastrzelonych w Wujku. W podobny sposób górników upamiętniło dziewięciu radnych śląskiego Sejmiku.
W południe w imieniu prezydenta Dudy prezes IPN Jarosław Szarek wręczył kilkudziesięciu opozycjonistom z czasów PRL Krzyże Wolności i Solidarności, zaś p.o. szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, Jan Józef Kasprzyk wręczył trzem opozycjonistom medale "Pro Patria".
Rocznicowe obchody zakończy wieczorny koncert w siedzibie Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. Artyści po dyrekcją Jerzego Maksymiuka wykonają utwory Ludwiga van Beethovena, Henryka Mikołaja Góreckiego, Krzysztofa Pendereckiego i Wojciecha Kilara.
Protest kopalni Wujek rozpoczął się na wieść o aresztowaniu szefa zakładowej Solidarności Jana Ludwiczaka. 14 grudnia pierwsza zmiana rozpoczęła strajk, żądając zwolnienia z więzienia Ludwiczaka i innych działaczy "S" z całego kraju, respektowania Porozumienia Jastrzębskiego oraz niewyciągania konsekwencji wobec protestujących. Do strajku przyłączali się górnicy z kolejnych zmian, którzy sformułowali dalsze postulaty - zniesienia stanu wojennego i przywrócenia działalności Solidarności.
16 grudnia kopalnię otoczyły siły milicji i wojska z czołgami i wozami pancernymi. Negocjacje strajkujących z władzami nie przyniosły rezultatu. Przed godziną 11. czołgi sforsowały kopalniany mur, a uzbrojone oddziały ZOMO wkroczyły na teren zakładu. Do akcji wprowadzony został pluton specjalny ZOMO, padły strzały. Na miejscu zginęło sześciu górników, jeden umarł kilka godzin po operacji, dwóch kolejnych na początku stycznia 1982 r.
Dla Józefa Czekalskiego, Krzysztofa Gizy, Ryszarda Gzika, Bogusława Kopczaka, Zenona Zająca, Zbigniewa Wilka, Andrzej Pełki, Jan Stawisińskiego i Joachima Gnidy była to ostatnia szychta w życiu. 22 górników zostało postrzelonych.
Dopiero po upadku PRL, po wielu latach procesów, na kilkuletnie kary więzienia skazano kilkunastu b. członków plutonu specjalnego ZOMO, którzy strzelali do górników w Wujku, a dzień wcześniej w kopalni Manifest Lipcowy, gdzie ranili czterech górników.(PAP)
kon/ akp/ mab/pat