20 lat temu, 30 grudnia 2000 r., zmarł Stanisław Broniewski „Stefan Orsza”, naczelnik Szarych Szeregów, dowódca Akcji pod Arsenałem, powstaniec warszawski, wychowawca młodzieży, współtwórca niezależnego harcerstwa w PRL.
50 lat temu, tuż przed świętami Bożego Narodzenia, 20 grudnia 1970 r., po dramatycznych protestach robotniczych na Wybrzeżu doszło do przewrotu gabinetowego, który wyniósł do władzy Edwarda Gierka. Dekada jego rządów zapoczątkowała katastrofę gospodarczą PRL.
„Stoczniowcy Gdyni, Stoczniowcy Gdańska / Idźcie do domów, skończona walka / Świat się dowiedział, nic nie powiedział” – można usłyszeć w „Balladzie o Janku Wiśniewskim”, stanowiącej gorzkie podsumowanie Grudnia ’70. Minęło kolejnych jedenaście lat i władza ludowa znów zdecydowała się na strzelanie do protestujących robotników.
50 lat temu, 14 grudnia 1970 r., na wieść o podwyżce cen żywności, w Trójmieście, Szczecinie i innych miastach wybuchły strajki robotników. Było to największe po roku 1956 wystąpienie przeciwko polityce władz. Krwawa pacyfikacja protestów doprowadziła do skompromitowania rządzącego od czternastu lat Władysława Gomułki. W dłuższej perspektywie dramat Grudnia ’70 przyczynił się do realizacji idei niezależnych od władz związków zawodowych.
Strajki szczecińskie w grudniu 1970 r. miały odmienną dynamikę i były na pewno lepiej zorganizowane. 18 grudnia powstał tam Ogólnomiejski Komitet Strajkowy. Na kilka dni przejął on w mieście władzę oraz stworzył coś, co potocznie nazywa się Republiką Szczecińską. OKS był zresztą ewenementem, na koniec protestu skupiał ponad 100 zakładów pracy – mówi PAP dr hab. Sebastian Ligarski, historyk z IPN.
W 1970 r. istniał ważny czynnik osłabiający pozycję Gomułki i jego otoczenia: PRL była w propagandzie określana jako państwo robotników i chłopów. „Klasa robotnicza” to wyrażenie pojawiające się wówczas niemal przy każdej okazji. Prawda była dokładnie odwrotna. Rządzący nazywali robotników „robolami”. Ta pogarda przyczyniła się do buntu, który rozpoczął się 14 grudnia w Gdańsku – mówi PAP prof. Jerzy Eisler, historyk, dyrektor warszawskiego oddziału IPN.
Zachodnioeuropejscy dyplomaci cynicznie podeszli do Grudnia ’70. Jednak po powstaniu węgierskim czy Praskiej Wiośnie trudno było oczekiwać, że Zachód mógłby – w jakikolwiek sposób – wesprzeć grudniową rewoltę – mówi PAP prof. Tytus Jaskułowski, politolog z Uniwersytetu Zielonogórskiego oraz IPN.
Od schyłku lat sześćdziesiątych pogarszały się warunki życia, spadało zaufanie wobec władz PRL. I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka był coraz częściej lekceważony. Jego ostatnim sukcesem miało się okazać podpisanie układu o normalizacji stosunków z RFN. Pięć dni później, 12 grudnia 1970 r., w przemówieniu radiowo-telewizyjnym poinformował o „regulacji cen towarów”.