Instytut Pileckiego w ramach projektu „Zawołani po imieniu” uhonorował w piątek mieszkańców Rzążewa (gmina Zbuczyn, powiat siedlecki) – Piotra, Franciszka i Antoniego Domańskich zamordowanych za pomoc udzieloną Żydom podczas okupacji niemieckiej.
Po uroczystej mszy świętej w kościele św. Stanisława MB w Zbuczynie odsłonięto tablicę upamiętniającą zamordowanych, która znajduje się na terenie przed kaplicą w Rzążewie.
"Spotkaliśmy się tutaj, żeby potępić donosy i uczcić bohaterów, tych którzy zgłosili się na ochotnika, zginęli, aby chronić życie innych. Śmierć za innego człowieka ma głęboką wymowę, głęboki teologiczny sens" - powiedziała wiceminister kultury Magdalena Gawin.
"Spotkaliśmy się tutaj, żeby potępić donosy i uczcić bohaterów, tych którzy zgłosili się na ochotnika, zginęli, aby chronić życie innych. Śmierć za innego człowieka ma głęboką wymowę, głęboki teologiczny sens" - powiedziała wiceminister kultury Magdalena Gawin. Wyraziła nadzieję, że "historia rodziny Domańskich zostanie zapamiętana i będzie nauczana w szkole. To bardzo ważne, aby tego typu historie były ostrzeżeniem przed nienawiścią i przed zakłamywaniem historii".
"Nawet dzisiaj trudno nam zrozumieć, jak można było bić, torturować trzech mężczyzn za to tylko, że udzielili schronienia innym. Starajmy się, aby ich poświęcenie i ból rodzin nie poszedł na marne, starajmy się, aby z tych tragicznych wydarzeń wyciągnąć wnioski, tak, aby bronić historycznej prawdy, ale także, aby nie dopuścić do nienawiści nigdy więcej" - podkreśliła.
Wojciech Kozłowski dyrektor Instytutu Pileckiego podkreślał, że naszą powinnością jest pamiętać nie tylko o panu Piotrze, Antonim i Franciszku Domańskich, ale też o tych, którzy tę wojnę przeżywali na terenie całego kraju, stając w obliczu niewyobrażalnych napięć moralnych, wielkich sprzeczności.
Wojciech Kozłowski dyrektor Instytutu Pileckiego podkreślał, że naszą powinnością jest pamiętać nie tylko o panu Piotrze, Antonim i Franciszku Domańskich, ale też o tych, którzy tę wojnę przeżywali na terenie całego kraju, stając w obliczu niewyobrażalnych napięć moralnych, wielkich sprzeczności.
Podkreślał, że opowieści o bohaterach są przekazywane tylko lokalnie i zaczyna brakować świadków tych wydarzeń. "W momencie, kiedy badamy historię Holokaustu, niezwykle wielką rolę badacze przywiązują do świadectw, do ludzi, którzy ten Holokaust przeżyli. Myśmy w dużej mierze nie zrobili tej pracy, jeśli chodzi o doświadczenie naszego społeczeństwa" - mówił. "Mamy wiele zeznań przed główną komisją, które są zeznaniami pod przysięgą o wielkiej wartości dowodowej, ale nieustannie dowiaduję się jeżdżąc w takie miejsca jak Rzążew, że są ludzie których nikt nigdy nie zapytał, co się stało" - dodał.
"Naszą misją jako Instytutu Pileckiego w ramach programu +Zawołani po imieniu+, jest właśnie do tych ludzi docierać i zadać im pytanie, co się stało. W archiwach wielu z tych rzeczy nie znajdziemy, Niemcy nie rejestrowali wszystkich, których zamordowali" - mówił. "W związku z tym, będąc dzisiaj tutaj jako Instytut Pileckiego oddajemy dzisiaj cześć, by przywrócić sprawiedliwość ofierze życia, jaką pan Piotr, Franciszek i Antoni ponieśli" - dodał. Podkreślił, że "historia, jeśli sami jej nie opowiemy, to świat opowie ją za nas i wcale nie tak, jak ją pamiętamy i czujemy".
Piotr Domański wraz z dwoma synami, Franciszkiem i Antonim, mieszkali we wsi Rzążew niedaleko Zbuczyna. Żona Piotra, Marianna, zmarła jeszcze przed wybuchem wojny. Mężczyźni prowadzili duże gospodarstwo rolne, z którego się utrzymywali. W okolicy znani byli ze swej pracowitości i życzliwości wobec innych. Gdy Niemcy pod koniec sierpnia 1942 roku rozpoczęli akcję likwidowania gett w Łosicach, Mordach i Siedlcach, wielu Żydów podjęło ucieczkę i poszukiwało kryjówki.
Pomimo grożącej kary śmierci Domańscy zdecydowali się pomóc kilku, a może nawet kilkunastu zbiegom, prawdopodobnie z getta w Mordach. W jednej ze swoich stodół (na kolonii wsi Wielgorz) razem z uciekinierami zbudowali podziemny schron, w którym ich ukryli. Pod osłoną nocy dostarczali im żywność – mówi PAP Marcin Panecki.
Pomimo grożącej kary śmierci Domańscy zdecydowali się pomóc kilku, a może nawet kilkunastu zbiegom, prawdopodobnie z getta w Mordach. W jednej ze swoich stodół (na kolonii wsi Wielgorz) razem z uciekinierami zbudowali podziemny schron, w którym ich ukryli. Pod osłoną nocy dostarczali im żywność – opowiadał wcześniej w rozmowie z PAP Marcin Panecki, historyk z Instytutu Pileckiego.
W zamian za pomoc Żydzi, przy zachowaniu ostrożności, pomagali w pracach na roli. Zostali jednak zauważeni. Do Domańskich zaczęły docierać ostrzeżenia, że wzbudzają zainteresowanie niemieckiej żandarmerii. "Piotr wielokrotnie namawiał synów, by dla własnego bezpieczeństwa wyjechali z Rzążewa. Oni jednak zdecydowali się zostać z 76-letnim ojcem" – dodał Panecki. 8 kwietnia 1943 roku, około południa, na posesję Domańskich wtargnęli żandarmi. Całą trójkę brutalnie wyprowadzili na podwórko. Gdy Domańscy nie przyznali się do zarzutu udzielenia pomocy Żydom, zostali poddani bestialskim torturom. Następnie ledwo przytomnych wywieziono do pobliskiego lasu w Radzikowie-Stopkach i zastrzelono.
Piotra, Franciszka i Antoniego Domańskich pochowano we wspólnej mogile na cmentarzu w Zbuczynie. W dniu pogrzebu Niemcy zabronili rodzinie wstępu do kościoła. Nie wiadomo, jaki los spotkał ratowanych Żydów.
Projekt "Zawołani po imieniu" poświęcony jest osobom polskiej narodowości zamordowanym za niesienie pomocy Żydom w czasie okupacji niemieckiej. Nazwa przedsięwzięcia nawiązuje do wiersza Zbigniewa Herberta "Pan Cogito o potrzebie ścisłości", w którym poeta wzywa do precyzyjnego oszacowania liczby ofiar "walki z władzą nieludzką". Instytut Pileckiego rozpoczął swój projekt w Sadownem 24 marca 2019 roku, w Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką.
"Zawołani po imieniu" to projekt zainicjowany przez wiceminister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu prof. Magdalenę Gawin, a realizowany przez Instytut Pileckiego, powstał z potrzeby zaznaczenia w przestrzeni publicznej miejsc związanych z pomordowanymi. Instytut Pileckiego podejmuje starania, aby te lokalne doświadczenia stały się częścią powszechnej świadomości historycznej.
Więcej o projekcie: https://instytutpileckiego.pl/pl/wydarzenia/zawolani-po-imieniu. (PAP)
Autor: Olga Łozińska
oloz/ dki/