Pierwszy odcinek cyklu filmowego „Nie tylko Ulmowie” można obejrzeć od piątku na kanale IPNtv. Film „Czerwone korale” przedstawia jedną z najkrwawszych zbrodni niemieckich dokonanych na Polakach ratujących Żydów.
Jak przypomniano w przesłanym PAP komunikacie, w wyniku tej zbrodni wymordowane zostały rodziny ze wsi Wierzbica i Wolica koło Miechowa: Gądkowie, Kucharscy, Książkowie, Nowakowie, a także ratowani przez nich członkowie żydowskiej rodziny Wandersmanów oraz ich krewni. 29 stycznia przypada 81. rocznica tej zbrodni.
"Czerwone korale" - opowieść oparta na badaniach dr Martyny Grądzkiej-Rejak, pracownika Biura Badań Historycznych IPN w Warszawie - ukazuje przede wszystkim zbrodniczość niemieckiego okupanta dążącego do eliminacji polskich obywateli - na pierwszym miejscu pochodzenia żydowskiego. Film pokazuje również bohaterstwo kilku polskich rodzin, które zaryzykowały życie, by ratować swoich żydowskich sąsiadów. "Poznajemy także złożoność sytuacji w czasie okupacji niemieckiej w Polsce w czasie II wojny światowej. Niemcy zorganizowali krwawą obławę wymuszając torturami zeznania od jednego ze złapanych Żydów. Obok niemieckich żandarmów uczestniczyli w niej również Polacy, którzy, najczęściej pod groźbą śmierci, zostali zmuszeni do pracy w dowodzonej przez Niemców policyjnej formacji Polnische Polizei zwanej +policją granatową+" - zaznaczono w komunikacie.
W wyniku tej zbrodni wymordowane zostały rodziny ze wsi Wierzbica i Wolica koło Miechowa: Gądkowie, Kucharscy, Książkowie, Nowakowie, a także ratowani przez nich członkowie żydowskiej rodziny Wandersmanów oraz ich krewni. 29 stycznia przypada 81. rocznica tej zbrodni.
"W 1941 r. Niemcy przystąpili do tworzenia getta w Miechowie, nakazując Żydom z okolicznych miejscowości, w tym także z Wolicy i Wierzbicy, by się tam przenieśli. Mieszkająca tam żydowska rodzina Wandersmanów i kilka innych, jednak nie opuścili wsi i postanowili przeczekać ten czas. Wandersmanowie znaleźli schronienie u rodziny Gądków - dawnych sąsiadów. W ciągu dnia ukrywali się w sieni domu Jana i jego żony Władysławy, w wykopanej tam podziemnej jamie służącej wcześniej do przechowywania ziemniaków, wieczorami zaś przychodzili do izby. Gądkowie obawiali się, by nikt nie złożył na nich donosu do władz niemieckich, dlatego starali się zachować pełną dyskrecję przed sąsiadami i innymi członkami rodziny" - mówi w filmie dr Martyna Grądzka-Rejak.
Badaczka wskazała, że "przynajmniej od lata 1942 r. także członkowie rodziny Kucharskich ze wsi Wierzbica pomagali ukrywającym się w okolicy Żydom – głównie z rodziny Wandersmanów, swoim dawnym sąsiadom". "Byli to krewni osób, którzy ukrywali się u rodziny Gądków. Oni także pomimo rozkazu Niemców o konieczności przesiedlenia Żydów do tworzonego w 1941 r. getta w Miechowie, postanowili nie przenosić się do dzielnicy żydowskiej i poszukać możliwości schronienia się w Wierzbicy lub okolicach. Najprawdopodobniej w okresie letnim 1942 r. przebywali w pobliskich lasach. Bronisław Kucharski zanosił im od czasu do czasu pożywienie. Od późnej jesieni 1942 r. przez okres co najmniej sześciu tygodni, rodzina Kucharskich udzielała schronienia rodzinie Wandersmanów i ich zięciowi, mężowi córki Róży" - dowiadujemy się z filmu.
W świetle dostępnych materiałów trudno jest dokładnie ustalić okoliczności, w jakich doszło do odkrycia faktu udzielania pomocy. Według Tadeusza Sewryna, był to efekt donosu. Z kolei w relacji zamieszczonej w publikacji "Ten jest z ojczyzny mojej. Polacy z pomocą Żydom 1939–1945" w opracowaniu Władysława Bartoszewskiego i Zofii Lewinówny wynika, że jeden z ukrywających się u rodziny Kucharskich Żydów, w styczniu 1943 r. opuścił kryjówkę, by zaczerpnąć powietrza i rozejrzeć się po wsi. Natknął się jednak na obławę i został aresztowany.
"W domu Kucharskich zapanowała panika. Obawiano się, jakie konsekwencje to przyniesie. W piątek, 29 stycznia 1943 r., około tydzień po tym zdarzeniu, kiedy atmosfera powoli się wyciszała, we wsi Wierzbica i Wolica, nastąpiły tragiczne wydarzenia. Przybyła tam ekspedycja karna złożona z funkcjonariuszy policji niemieckiej i policjantów granatowych z policjantami Grzegorzem Furmanem (komendant posterunku policji granatowej w Kozłowie), Ludwikiem Lempke (zastępca komendanta posterunku policji granatowej w Kozłowie) z Miechowa, pod dowództwem volksdeutscha Kazimierza Nowaka. Przybył z nimi także Paweł Wandersman, jeden z Żydów który ukrywał się u rodziny Kucharskich w Wierzbicy i został zatrzymany przez niemiecki patrol. Wiedział on o miejscach schronienia innych członków rodziny. Żandarmi obiecali mu, że jeśli wskaże wszystkie kryjówki, to darują życie jemu i pozostałym ukrywającym się osobom" - powiedziała dr Grądzka-Rejak.
Jan Gądek przebywał w tym dniu poza domem; funkcjonariusze zmusili jego żonę Władysławę, by wskazała miejsce, w którym się znajdował lub przyprowadziła go do domu. Następnie za pomoc i schronienie udzielone żydowskiej rodzinie Wandersmanów, Jan Gądek, jego żona oraz obecna w gospodarstwie teściowa Jana - Balbina Bielawska, zostali rozstrzelani. Według zeznań Antoniego Kurka - brata Balbiny Bielawskiej, Władysława Gądek była wówczas ciężarna. Zwłoki zamordowanych najpierw zostały pochowane na terenie przylegającym do domu Gądków. Następnie mieszkańcy wsi przenieśli je na cmentarz w Kozłowie.
Z filmu dowiadujemy się, że w Wierzbicy ekspedycja karna przybyła najpierw do domu rodziny Książków. Zgodnie z zeznaniami świadków wydarzeń, u rodziny Książków, w budynkach gospodarczych - najprawdopodobniej w stodole - ukrywały się dwie osoby narodowości żydowskiej, przybyłe z Żarnowca. Rodzina Książków składała się z małżeństwa: Franciszka (lat 50) i Julii (lat 40), oraz ich synów Jana (lat 21) i Zygmunta (lat 18). Żandarmi dokonali egzekucji na miejscu, rozstrzeliwując złapanych Żydów oraz polską rodzinę. Zwłoki pomordowanych pozostawiono w gospodarstwie, zaś karna ekspedycja udała się do domostw: Nowaka i Kucharskich.
"Nowak - inwalida i rencista, mieszkał w Wierzbicy wraz z niespełna pięcioletnią córką. Zarówno ojciec, jak i dziewczynka także zostali zastrzeleni 29 stycznia 1943 r. Była to represja za pomoc i schronienie udzielane Żydom. Zgodnie z relacjami, schronił się u nich mężczyzna narodowości żydowskiej, a na strychu domu Nowaków ukrywała się także jego matka Helena Wandersman, jednak nie odnaleziono jej w trakcie przeszukiwania budynku i pomieszczeń gospodarczych. Po odjeździe ekspedycji uciekła ze wsi. Nie wiadomo, czy przeżyła wojnę" - opisywała badaczka.
Kolejnym miejscem, do którego udała się karna ekspedycja był dom rodziny Kucharskich, gdzie mieszkali małżonkowie Izydor i Anna Kucharscy wraz z pięciorgiem dzieci: Bronisławem (12 lat), Mieczysławem (15 lat), Bolesławem (9 lat), bliźniakami Józefem i Stefanem (5 lat). Ich najstarszy syn Stanisław przebywał od 1940 r. na robotach przymusowych w Niemczech. Ponadto mieszkała z nimi matka Anny - Julianna Ostrowska (86 lat).
Żandarmi wyprowadzili ich wszystkich na podwórze. Za pomoc i schronienie udzielone członkom rodziny Wandersmanów, skazano ich na karę śmierci. Wyrok wykonano na miejscu, nie oszczędzono dzieci. "W trakcie egzekucji Bronisław Kucharski został postrzelony w skroń, co spowodowało omdlenie, ale nie miało skutku śmiertelnego. Podobnie strzał oddany do Izydora Kucharskiego nie spowodował jego śmierci. Żandarmi nie spostrzegli, że obaj przeżyli. Izydor i Bronisław zostali ukryci przez sąsiadów, a następnie przewiezieni do szpitala w Miechowie i tam uratowani. Pozostali członkowie rodziny oraz ukrywani Żydzi zginęli, a ich zwłoki pochowano na terenie gospodarstwa. Z kolei towarzyszący żandarmom Paweł Wandersman został najprawdopodobniej po egzekucjach zastrzelony w pobliskiej wsi Żabiniec. Na koniec niemiecka ekspedycja karna zamordowała także napotkanego po drodze Polaka – Stanisława Tochowicza.
Egzekucja w Wolicy i Wierzbicy była jedną z największych egzekucji na terenie Generalnego Gubernatorstwa, wykonaną na osobach pomagających Żydom. Po wojnie ciała Kucharskich przeniesiono na cmentarz w Kozłowie. "Na wniosek Piotra Książka, wnuka zamordowanego Piotra Książka, Oddziałowe Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN w Krakowie przeprowadziło 24 maja 2022 r. ekshumację szczątków czterech osób z rodziny Książków. Natrafiono przy tym na czerwone korale jednej z ofiar, prawdopodobnie Julii" - powiedziała historyczka.
Świadectwa o wydarzeniach opisanych w filmie zostały opublikowane w "Relacjach o pomocy udzielanej Żydom przez Polaków w latach 1939–1945. Tom 2: Dystrykt krakowski Generalnego Gubernatorstwa" w wyborze i opracowaniu Sebastiana Piątkowskiego (Lublin–Warszawa 2020).
Instytut Pamięci Narodowej cyklem filmowym "Nie tylko Ulmowie" oddaje hołd ofiarom Zagłady, a także Polakom, którzy stracili życie, by chronić życie swoich żydowskich współobywateli w okresie zbrodniczej okupacji niemieckiej na ziemiach polskich.
W komunikacie podkreślono, że "Instytut Pamięci Narodowej cyklem filmowym +Nie tylko Ulmowie+ oddaje hołd ofiarom Zagłady, a także Polakom, którzy stracili życie, by chronić życie swoich żydowskich współobywateli w okresie zbrodniczej okupacji niemieckiej na ziemiach polskich". "Dobitnym przykładem tego okrucieństwa była zbrodnia dokonana przez Niemców na dziewięcioosobowej Rodzinie Ulmów. 80. rocznicę tej zbrodni będziemy obchodzili 24 marca" - przypomniano.
Kolejne odcinki cyklu "Nie tylko Ulmowie" prezentowane będą do końca maja w każdy piątek o godzinie 10.
Naukowcy oceniają, że Niemcy w czasie II wojnie światowej zamordowali za pomoc Żydom około tysiąca Polaków. Dzięki heroicznej działalności wielu mieszkańców Polski udało się uratować kilkadziesiąt tysięcy polskich obywateli pochodzenia żydowskiego. (PAP)
Autorka: Anna Kruszyńska
akr/ pat/