Poniósł śmierć w dramatycznych i do dziś niewyjaśnionych okolicznościach. W styczniu 1989 r., na chwilę przed rozpoczęciem obrad Okrągłego Stołu, najpewniej zamordowany został kapłan niepokorny, przez lata związany z opozycją antykomunistyczną. Czy jego śmierć była zemstą funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa?
Stefan Niedzielak urodził się w dniu 1 września 1914 r. w Płocku. W wieku niespełna 26 lat ukończył Wyższe Metropolitarne Seminarium Duchowne w Warszawie i otrzymał święcenia kapłańskie. Podczas II wojny światowej był wikarym w parafiach w Wiskitkach, Bolimowie koło Łowicza i samym Łowiczu. Był również kapelanem Obwodu Łowicz Narodowej Organizacji Wojskowej (pod pseudonimem „Zielony”, został nawet awansowany do stopnia kapitana), a – w czasie Powstania Warszawskiego – również Armii Krajowej.
Był również współpracownikiem Delegatury Rządu RP na Kraj na województwo łódzkie, a także kierował pracami Czerwonego Krzyża i Głównej Rady Opiekuńczej. Dzięki temu miał okazję zapoznać się z raportem MCK na temat Zbrodni Katyńskiej, co zresztą w sposób znaczący wpłynęło na jego dalsze losy. Za swoją wojenną działalność został odznaczony Krzyżem Armii Krajowej, a także Krzyżem Virtuti Civili.
Po zakończeniu II wojny światowej nie zerwał swoich związków z podziemiem – od 1946 r. był kapelanem Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. W 1946 r. wznowił również pracę duszpasterską, tym razem w Warszawie – najpierw w kościele św. Trójcy na Solcu, a w latach 1950-1956 w kościele Wszystkich Świętych na placu Grzybowskim. W 1956 r. został rektorem kościoła św. Karola Boromeusza na Powązkach i dyrektorem cmentarzy warszawskich, zaś od 1961 r. proboszczem parafii Matki Boskiej Loretańskiej w Warszawie oraz duszpasterzem służby zdrowia. W 1977 r. powrócił na Powązki, gdzie został proboszczem parafii św. Karola Boromeusza.
Ksiądz Niedzielak był autorem wielu patriotycznych kazań z okazji różnych rocznic narodowych, m.in. 17 września za poległych na Wschodzie, w ostatnią niedzielę kwietnia za oficerów polskich zamordowanych w Katyniu, 15 sierpnia za poległych w wojnie polsko-sowieckiej 1920 r., 11 listopada z okazji odzyskania niepodległości w 1918 r. czy też z okazji rocznic śmierci Józefa Piłsudskiego. Uczestniczył również w licznych uroczystościach patriotycznych, m.in. w 1985 r. uroczystego poświęcenia tablicy Piłsudskiego w kościele w Sulejówku i Władysława Andersa w kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu.
Ksiądz Niedzielak był autorem wielu patriotycznych kazań z okazji różnych rocznic narodowych, m.in. 17 września za poległych na Wschodzie, w ostatnią niedzielę kwietnia za oficerów polskich zamordowanych w Katyniu, 15 sierpnia za poległych w wojnie polsko-sowieckiej 1920 r., 11 listopada z okazji odzyskania niepodległości w 1918 r. czy też z okazji rocznic śmierci Józefa Piłsudskiego.
Niedzielak angażował się w działalność opozycji demokratycznej, czego wyrazem był fakt, że w sierpniu 1979 r. był współautorem apelu Komitetu na Rzecz Samostanowienia Narodu o wolne wybory. Przede wszystkim jednak był twórcą projektu przekształcenia kościoła św. Karola Boromeusza w sanktuarium poległych na Wschodzie. Jak mówił: „Zostawili nam testament krwi – każde pokolenie zostawia testament dla przyszłych pokoleń. Oni nam zostawili testament, w którym napisali własną krwią – abyśmy nie zawierali kompromisów z wrogiem, który za wszelką cenę chce zniszczyć nasze progi rodzinne, progi ojczyźniane; żebyśmy nie zawierali kompromisu ze złymi, z mocami szatana, żebyśmy nie zawierali kompromisu ze złem. Jednocześnie w tym samym testamencie wypisali nam, aby wobec rozmaitych zagrożeń dla naszych progów rodzinnych, progów ojczyźnianych – żebyśmy nie byli bierni”.
Sam Niedzielak nie był bierny – od 1978 r. podejmował (wraz z Wojciechem Ziembińskim) próby upamiętnienia rodaków poległych i zaginionych po 17 września 1939 r., czyli sowieckiej agresji na II Rzeczpospolitą. Kończyły się one usuwaniem – przez „nieznanych sprawców” – wbijanych w ziemię lub prowizorycznie montowanych krzyży pamięci, a także zburzeniem kopca ku czci żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza. Ksiądz nie poddawał się jednak. I w końcu – w dniu 1 listopada 1984 r. –poświęcony przez prymasa Polski Józefa Glempa został wielki, czarny granitowy Krzyż Poległych na Wschodzie, a następnie (pod osłoną nocy) wmurowany w ścianę kościoła św. Karola Boromeusza. Stamtąd nie byli go w stanie już usunąć nawet „nieznani sprawcy”. Ksiądz był również współtwórcą oraz opiekunem wspólnoty „Rodzina Katyńska - Rodzina Polska”.
Jego działalność nie podobała się władzom PRL. Interesowała się nim Służba Bezpieczeństwa, która m.in. prowadziła wobec niego tzw. działania nękające. Był prześladowany przez „nieznanych sprawców” – często zdarzały się „głuche telefony” czy listy z pogróżkami, m.in. w drzwi plebanii, na której mieszkał wetknięto kartkę o treści: „Jak nie przestaniesz, to skończysz jak Popiełuszko”. Jednak sięgano wobec niego nie tylko po te dwie najczęstsze metody nękania. Działania przeciwko niemu nasiliły się szczególnie w roku 1988. Kilka miesięcy przed śmiercią niepokornego kapłana została rozpętana przeciw niemu kampania oszczerstw – w celu skompromitowania go w oczach parafian i władz kościelnych rozpuszczano najohydniejsze plotki. Zdarzały się również pobicia, próby porwania czy napady.
Jego działalność nie podobała się władzom PRL. Interesowała się nim Służba Bezpieczeństwa, która m.in. prowadziła wobec niego tzw. działania nękające. Był prześladowany przez „nieznanych sprawców” – często zdarzały się „głuche telefony” czy listy z pogróżkami.
W końcu, w nocy z 20 na 21 stycznia 1989 r. został zamordowany we własnym mieszkaniu. Na plebanii – przy ul. Powązkowskiej – znaleźli go rano wikariusz i kościelny, po tym, jak nie pojawił się na mszy świętej, którą miał odprawiać. Tak na marginesie wiele wskazuje, że kapłan przewidział swoją śmierć, gdyż zaledwie dzień przed nią powiedział innemu księdzu: „Dopadną mnie”. Tak na marginesie była to aluzja do kolejnego „życzliwego” listu, który miał przy sobie, a którego nigdy nie odnaleziono.
Śledztwo po śmierci ks. Niedzielaka było prowadzone bardzo niechlujnie. W jego trakcie nie przesłuchano np. funkcjonariuszy Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych, którzy od lat rozpracowywali księdza. Od samego początku starano się zresztą forsować wersję, że miał to być rzekomo nieszczęśliwy wypadek – ksiądz miał spaść z fotela tak nieszczęśliwie, że skręcił sobie kark. Zachowały się nagrania z wizji lokalnej, gdzie taką sytuacją próbowano „odtworzyć”. Bez powodzenia. Ignorowano przy tym dowody wskazujące na zabójstwo, np. to, że ksiądz trzymał w ręku wyrwane włosy, a obok leżał oderwany fragment gumowej rękawiczki. Podobnie było z licznymi otarciami oraz śladami krwi na głowie i twarzy duchownego. Nie inaczej było też w przypadku śladów włamania. W śledztwie tym natomiast zdecydowanie więcej uwagi poświęcono absurdalnym wątkom, np. badaniu rzekomych związków ks. Niedzielaka z kobietami czy z nieletnimi mężczyznami, a także poszukiwaniu śladów libacji, która miała ponoć mieć miejsce przed jego śmiercią.
Trudno nie odnieść wrażenia, że esbecy po zabójstwie zdecydowanie bardziej niż do prowadzenia śledztwa przyłożyli się do obserwacji mszy pogrzebowej kapłana, która odbyła się 25 stycznia 1989 r., oraz jego pogrzebu, dzień później. Jak relacjonowali, we mszy miało wziąć udział około 500 osób, a celebrowało ją 15 księży. Z kolei dzień później stwierdzali oni, że uroczystości pogrzebowe (na terenie kościoła Karola Boromeusza i Cmentarzu Powązkowskim) „przebiegły w spokoju i nie posiadały akcentów politycznych”. W ocenie funkcjonariuszy SB wzięło w nich udział ok. 4,5 tys. osób, w tym 26 pocztów sztandarowych, głównie różnych oddziałów AK. Odnotowali też kilkanaście transparentów, m.in. „Zabijają ciało, ducha zabić nie mogą” czy „Wieczna chwała ks. S[tefanowi] Niedzielakowi – męczennikowi, a jego mordercom hańba”. Nie przeoczyli również słów prymasa Glempa, który mówił m.in: „nie jest rzeczą nadzwyczajną, gdy uczestniczy się w pogrzebie 74-letniego kapłana, jednak ks. Niedzielak nie zmarł śmiercią naturalną”.
Trudno nie odnieść wrażenia, że esbecy po zabójstwie zdecydowanie bardziej niż do prowadzenia śledztwa przyłożyli się do obserwacji mszy pogrzebowej kapłana, która odbyła się 25 stycznia 1989 r., oraz jego pogrzebu, dzień później.
Mimo śmierci niepokornego kapłana rozpoczęte przez niego dzieło – prace nad stworzeniem sanktuarium poległych na Wschodzie były kontynuowane przez ks. Zdzisława Króla, zaś w 1990 r. została zarejestrowana Fundacja im. ks. Stefana Niedzielaka, której celem jest pomoc Polakom i kościołowi na Wschodzie oraz opieka nad sanktuarium, którego budowę rozpoczął. Po latach – w dniu 8 sierpnia 2008 r. – ks. Stefan Niedzielak został „za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, za osiągnięcia w pracy zawodowej i społecznej” pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Tego samego, który niespełna dwa lata później – w kwietniu 2010 r. –zginął, lecąc na uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej.
Grzegorz Majchrzak (Biuro Badań Historycznych IPN)
Źródło: MHP