
Po mobilizacji we wrześniu 1939 r. armia polska liczyła blisko milion żołnierzy. W magazynach czekała na nich broń różnego pochodzenia, najwięcej było karabinów i karabinków produkcji polskiej, była również broń francuska pamiętająca jeszcze I wojnę światową.
Po zakończeniu I wojny światowej, w czasie blisko trzyletnich walk o kształt granicy, Polacy zdobywali broń podczas walki. Równolegle sprowadzano też do Polski broń pozyskiwaną (kupowaną lub otrzymywaną w darze) na zachodzie Europy ze składów wojskowych. Zajmowały się tym głównie Polska Wojskowa Misja Zakupów w Paryżu i jej submisje.
– W czasie swojej dwuletniej działalności misja pozyskała i dostarczyła do Polski około 775 tys. karabinów i karabinków ręcznych, ponad 10 tys. w pełni sprawnych i 2 tys. uszkodzonych karabinów maszynowych, 650 mln naboi do karabinów ręcznych, ok. 100 mln naboi do karabinów maszynowych – powiedział PAP dr Piotr Uwijała, historyk, autor książki „Polska Wojskowa Misja Zakupów w Paryżu w latach 1919-1921. Pozyskiwanie i transport zagranicznego materiału wojennego dla Wojska Polskiego w okresie wojny polsko-sowieckiej”.
Duża część broni, która trafiała do Polski w latach 1918-1921 (w ramach zdobyczy wojennych i zakupów w zachodnich demobilach), przetrwała w magazynach mobilizacyjnych do września 1939 r.
Powstanie i rozwój przemysłu zbrojeniowego były priorytetem kolejnych rządów w Polsce w dwudziestoleciu międzywojennym, jednak dynamikę tego procesu ograniczał niedostatek środków finansowych. Po zakończeniu I wojny światowej do Polski trafiło wyposażenie Królewskiej Fabryki Karabinów w Gdańsku. Pozyskane tą drogą obrabiarki przekazano do Państwowej Fabryki Karabinów w Warszawie. Był to początek powstawania polskiego przemysłu zbrojeniowego. W warszawskiej PFK wytwarzano karabiny i karabinki systemu Mauser wz. 1898. Wydajność warszawskiej fabryki była jednak dalece niewystarczająca, dlatego wiosną 1922 r. Rada Ministrów podjęła decyzję o budowie nowej fabryki broni zlokalizowanej w Radomiu.
Pod koniec listopada 1922 r. Ministerstwo Rolnictwa przekazało grunt pod budowę fabryki w Radomiu. Cztery miesiące później rozpoczęła się budowa pierwszych obiektów wytwórni. Na przełomie lat 1923 i 1924 podjęto decyzję o przekazaniu radomskiej fabryce maszyn i urządzeń pochodzących z dawnej gdańskiej fabryki karabinów Mauser oraz rozpoczęto przygotowywania planów uruchomienia produkcji.
Głównym produktem Fabryki Broni w Radomiu były karabiny i karabinki systemu Mauser wz. 1898 oraz powstały na ich podstawie polski karabinek wz. 1929. W latach 30. produkowano tu również m.in. rewolwery Nagant i pistolety Vis. W czasach wielkiego kryzysu, gdy liczba zamówień wojskowych spadała, a fabryka stanęła przez konicznością zwolnień wykawlifikowanych pracowników, aby ratować sytuację, uruchomiono w Radomiu produkcję rowerów „Łucznik”. W kolejnych latach ta działalność uboczna rozwinęła się do tego stopnia, że FB Radom stała się największym w Polsce wytwórcą tych pojazdów.
Na początku lat 20. władze wojskowe podjęły decyzję, że podstawowym uzbrojeniem strzeleckim żołnierza polskiego będą karabiny i karabinki systemu Mauser wz. 1898 i konstrukcje pochodne. W połowie lat 20. zdecydowano, że w oddziałach piechoty – które stanowiły trzon ówczesnej armii – skuteczniejsze są karabinki niż karabiny, i zaczęto wyposażać w nie żołnierzy. Po kilku latach doświadczeń wrócono jednak do poprzedniego twierdzenia, że karabiny są lepsze od karabinków, i znowu rozpoczęto przezbrajanie. Wspomniane działania wiązały się z pełnym ujednoliceniem uzbrojenia armii polskiej, co wymuszało wycofanie z oddziałów broni francuskiej z I wojny światowej.
Samo podjęcie tej czy innej decyzji nie powodowało jednak, że została ona wprowadzona w życie, głównie ze względów ekonomicznych i organizacyjnych. W latach 30. nie przezbrojono całej armii w broń systemu Mauser, nie wycofano też karabinów i karabinków francuskich z oddziałów. Złożyło się na to kilka powodów, jednym z najważniejszych był czas - Polska miała na te działania tylko 17 lat (1922 – 1939). Po zakończeniu I wojny światowej i późniejszej blisko trzyletniej batalii o granice byliśmy krajem zniszczonym i biednym. W latach 1931 – 1935 dodatkowo rząd zmagał się z ogromnymi problemami ekonomicznych spowodowanymi wielkim światowym kryzysem. Cały czas musieliśmy utrzymywać armię w stanie gotowości, a nikt, oprócz Francji, nie chciał udzielać Polsce kredytów, potrzebnych na rozwój kraju. Nie wierzono w trwałość istnienia Polski jako państwa.
Latem 1938 r., na rok przed wybuchem II wojny światowej, według dokumentów znajdujących się w Centralnym Archiwum Wojskowym, armia polska posiadała ogółem karabinów i karabinków systemu Mauser (wz. 98, 98a, wz. 29) ok. 864,5 tys. sztuk.
W magazynach wojskowych znajdowało się również ok. 76,5 tys. sztuk rosyjskich karabinów Mosin wz. 1891 zdobytych podczas wojny polsko-bolszewickiej, które w latach 20. przerobiono na amunicję mauserowską. Broń ta po przeróbce otrzymywała oznaczenia: wz.91/98/23 i wz.91/98/25.
Wojsko w magazynach posiadło też ok. 239,5 tys. karabinów i karabinków francuskich z okresu I wojny światowej i starszych. Była to broń marek Berthier i Lebel (różnych typów), która różniła się od karabinów i karabinków systemu mauser kalibrem naboju. W tej grupie najwięcej było karabinów Lebel wz. 1886/93 (ok. 145 tys.), Berthier wz. 1907/15 M16 (ok. 41 tys.), Berthier wz. 1907/15 (ok. 23 tys.).
W 1939 r. w broń francuską wyposażano oddziały Obrony Narodowej, w których służyli m.in. ochotnicy i osoby nieobjęte powszechnym poborem. Trafiała ona również do niektórych oddziałów pomocniczych i rezerwowych.
Najpopularniejszym pistoletem wśród oficerów w kampanii wrześniowej był polski Vis wz. 1935, do wybuchu wojny wyprodukowano ich ok. 49 tys. Popularny wśród kadry oficerskiej był też belgijski pistolet FN wz. 1910/22 (występowała w dwóch kalibrach – 7,65 i 9 mm). Oprócz tego broń krótką oficerów stanowiło jeszcze co najmniej kilka typów, gdyż mogli oni nabywać prywatnie pistolety różnych typów, które zgodne był z typem amunicji wskazanym przez władze wojskowe.
Tomasz Szczerbicki (PAP)
szt/ aszw/