Wczoraj przedstawiono zarzuty 25 funkcjonariuszom z ośrodka internowania w Kwidzynie. Pobicie internowanych było niegodziwością, która nie została ukarana – ocenił prezes IPN dr Karol Nawrocki na konferencji ws. pobicia ponad 100 internowanych w sierpniu 1982 roku.
W Centrum Edukacyjnym IPN "Przystanek Historia" im. Janusza Kurtyki w Warszawie we wtorek odbyła się konferencja prasowa - z udziałem prezesa IPN dr. Karola
Nawrockiego i dyrektora Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, zastępcy prokuratora generalnego Andrzeja Pozorskiego - podczas której przedstawiono informacje dotyczące śledztwa w sprawie pobicia osób internowanych w Ośrodku Odosobnienia w Kwidzynie, prowadzonego w ramach projektu "Archiwum Zbrodni".
"Wczoraj wręczono postanowienia o przedstawieniu zarzutów 25 funkcjonariuszom z ośrodka internowania w Kwidzynie, którzy odpowiadali za dręczenie niesłusznie skazanych osób" - powiedział Nawrocki. "Po 13 grudnia 1981 roku, władza komunistyczna - junta, na której czele stał Wojciech Jaruzelski - wprowadziła stan wojenny, w wyniku którego śmierć poniosło kilkadziesiąt osób. Wiele osób zostało skazanych wyrokami więzienia, a 10 tys. osób uwięziono w specjalnie do tego przygotowanych ośrodkach odosobnienia, internowania" - przypomniał.
W czasie stanu wojennego w obozie internowania, znajdującym się na terenie zakładu karnego w Kwidzynie, władze przetrzymywały przede wszystkim solidarnościowych działaczy szczebla zakładowego i regionalnego, pochodzących głównie z północno-wschodniej Polski - łącznie ok. ok. 150 osób. Panujący tam reżim więzienny uważany był za łagodniejszy niż w innych ośrodkach. Dyrekcja zgadzała się na organizowanie przez więźniów miesięcznic stanu wojennego oraz innych inicjatyw. Sytuację zmieniła zmiana naczelnika obozu internowania. "Liberalnego" majora Stefana Mikołajczyka zastąpił kpt. Juliusz Pobłocki, który wcześniej kierował więzieniem o zaostrzonym rygorze w Sztumie.
Powodem protestu, który wybuchł 14 sierpnia 1982 r., było niewpuszczenie do ośrodka rodzin w dniu odwiedzin. Reakcją władz na bunt było podjęcie wyjątkowo brutalnej akcji pacyfikacyjnej, którą przeprowadziły oddziały milicji i służby więzienne. Strażnicy zostali obrzuceni wyzwiskami i jajkami przez rodziny internowanych, które zebrały się przed bramą. Więźniowie zgromadzeni po drugiej stronie ogrodzenia zostali wepchnięci przez strażników do pawilonów.
Pacyfikacja w Kwidzynie trwała kilka godzin - funkcjonariusze milicji i służby więziennej pobili ponad stu internowanych. Blisko połowa z nich odniosła ciężkie obrażenia, których konsekwencją było trwałe kalectwo. Po zakończeniu działań funkcjonariusze przeprowadzili jeszcze w celach kilkukrotne rewizje, w trakcie których niszczyli przedmioty osobiste internowanych, książki i żywność.
Kilku internowanych, dotkliwie pobitych 14 sierpnia, oskarżonych zostało przez Prokuraturę Wojewódzką w Elblągu o czynną napaść na funkcjonariuszy służby więziennej. 23 maja 1983 r. Sąd Wojewódzki w Elblągu w pokazowym procesie skazał: Mirosława Duszaka (pracownika zakładów "Truso" w Elblągu), Zygmunta Goławskiego (rolnika z siedleckiego) na dwa lata więzienia, zaś Adama Kozaczyńskiego, przewodniczącego oddziału Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ "Solidarność" w Tomaszowie Lubelskim, Andrzeja Bobera (wiceprzewodniczącego Zarządu Regionu Warmińsko-Mazurskiego NSZZ "Solidarność"), Władysława Kałudzińskiego - pracownika "Polmozbytu" w Olsztynie i Radosława Sarnickiego - ucznia IV klasy liceum w Zamościu na kary od roku do dwóch lat więzienia.
"To głęboka niegodziwość, która nigdy nie została ukarana. Dlatego Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu już w zeszłym roku 14 sierpnia, a więc w 40. rocznicę pobicia internowanych w Kwidzynie, zainaugurował projekt +Archiwum Zbrodni+" – podkreślił Nawrocki.
Przypomniał, że "w ramach tego projektu prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej, a także archiwiści i naukowcy cofają się do postępowań z lat osiemdziesiątych". "Było to siedemnaście takich spraw" - dodał. Podkreślił, że "to nie są ostatnie podjęte śledztwa przez Instytut Pamięci Narodowej".
"Będziemy się cofać do spraw z lat osiemdziesiątych, bo jeszcze odpowiedzialni za zbrodnie komunistyczne nie poniosło odpowiedzialności, a naszą misją jest przywracanie prawdy i sprawiedliwości transformacyjnej w państw polskim. Tę misję będziemy wykonywać" – mówił Karol Nawrocki.
"Pierwszym śledztwem zainicjowanym i przeprowadzonym w ramach +Archiwum zbrodni+ była sprawa pobicia internowanych w Kwidzynie. Prokurator wydał decyzję o wydaniu 31 postanowień o przedstawieniu zarzutów dla b. funkcjonariuszy Służby Więziennej pobicia ponad stu internowanych osób oraz fizycznego i psychicznego znęcania się nad internowanymi" - powiedział prok. Andrzej Pozorski. "Od wczoraj rano 11 prokuratorów w różnych częściach Polski przesłuchiwało podejrzanych. Na 31 osób zgłosiło się 25. Trzy osoby nie stawiły się, ponieważ przebywają poza granicami kraju, jedna osoba usprawiedliwiła swoją nieobecność, jedna osoba nie stawiła się pomimo odebrania wezwania i jedna osoba nie została zatrzymana przez funkcjonariuszy policji. W tej sprawie zebrano materiał dowodowy, który pozwolili na ustalenia faktycznego i roli poszczególnych funkcjonariuszy, którzy brali udział w pobiciu" - dodał.
Pacyfikacja w Kwidzynie trwała kilka godzin – funkcjonariusze milicji i służby więziennej pobili ponad stu internowanych. Blisko połowa z nich odniosła ciężkie obrażenia, których konsekwencją było trwałe kalectwo. Po zakończeniu działań funkcjonariusze przeprowadzili jeszcze w celach kilkukrotne rewizje, w trakcie których niszczyli przedmioty osobiste internowanych, książki i żywność.
"Ustalono, że po zakończeniu protestu osoby protestujące znalazły się już w celach. Na korytarzy pawilonu urządzono tzw. +ścieżkę zdrowia+, bito internowanych pałkami szturmowymi, zmuszając do przejścia przez szpaler funkcjonariuszy. Kopano po ciele, bito także pięściami. Były przypadki stłuczenia nerek, obrzęku mózgu, rozległych krwiaków. Wiele osób straciło przytomność. Pastwiono się także, po to, by upokorzyć. Wszystko odbywało się przy wrzaskach i groźbach. Działania nie miały nic wspólnego z przywracaniem tzw. regulaminowego porządku. Był to odwet i zastraszenie internowanych" - opisywał Pozorski.
Przypomniał, że za wspomniane przestępstwa grozi kara pozbawienia wolności do ośmiu lat.
"Chcę podziękować za doskonałą pracę Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN i całego instytutu. Te wszystkie sprawy trzeba wyjaśnić, a wszystkich odpowiedzialnych postawić przed sądem" - powiedział obecny na konferencji sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Michał Woś. "Z wielką satysfakcją przyjmujemy w Ministerstwie Sprawiedliwości informacje, że funkcjonariusze komunistycznej Służby Więziennej zostali wezwani przez prokuratora i toczą się postępowania. Te wszystkie bandyckie akty muszą być szczegółowo wyjaśnione, a przeszłość jest dokładnie rozliczana. Współczesna Służba Więzienna, która odwołuje się do najlepszych tradycji dwudziestolecia międzywojennego Straży Więziennej, jest kustoszem wielu miejsc uświęconych krwią Polaków. Miejsc, gdzie po wojnie mordowano przedstawicieli organizacji komunistycznych, a także miejsc internowania i uwięzieni w stanie wojennym" -dodał.
"Funkcjonariusze Służby Więziennej w ośrodku internowania w Kwidzynie byli młodymi ludźmi. Niektórzy z nich mieli po 19-20 lat" - powiedział PAP dr Nawrocki. "W sposób bardzo brutalny przekraczali swoje obowiązki, nie tylko, by przywrócić regulaminowy porządek, ale też znęcali się nad internowanymi. Dziś są to osoby, które liczą sobie ok. 60 lat. Mieli stać na straży prawa PRL, a łamali je. Podkreślam, że internowania dokonano na mocy decyzji niezgodnych z obowiązującym w PRL prawem. Internowani nie mieli możliwości spotkania się z rodzinami, a później zostali brutalnie pobici. W 1984 r. za sprawą Sądu Wojewódzkiego w Elblągu niektórzy z nich otrzymali jeszcze dodatkowe wyroki. Kwidzyn nie był jedynym miejscem, gdzie pobito internowanych" - mówił prezes IPN.(PAP)
autor: Maciej Replewicz, Anna Kruszyńska
mr/ akr/ pat/