Benjamin Ferencz, ostatni z żyjących prokuratorów, którzy występowali na Procesach Norymberskich w końcu lat 40. ub. wieku, zmarł w wieku 103 lat – informuje w sobotę jego syn Donald. Śmierć Ferencza potwierdziło Muzum Holokaustu w Waszyngtonie.
Jak przekazał jego syn, Benjamin Ferencz zmarł we śnie w piątek wieczorem w Boynton Beach na Florydzie.
"Gdyby mój ojciec mógł złożyć ostatnią deklarację, jestem pewien, że brzmiałaby ona: prawo a nie wojna" - powiedział Donald Ferencz.
Muzeum Holokaustu w opublikowanym na Twitterze oświadczeniu stwierdziło, że "dzisiaj świat stracił przywódcę w dążeniu do sprawiedliwości dla ofiar ludobójstwa i podobnych zbrodni".
Ferencz urodzony w żydowskiej rodzinie w Transylwanii w roku 1920 wyemigrował jako dziecko z rodzicami do Nowego Jorku uciekając przed szerzącym się antysemityzmem. Ukończył tam studia prawnicze na prestiżowym uniwersytecie Harvarda a po wybuchu II wojny światowej został zmobilizowany do armii USA i brał m. in. udział w lądowaniu wojsk alianckich w Normandii w czerwcu 1944 r.
Później, wykorzystując swoje wykształcenie prawnicze, zajął się badaniem niemieckich zbrodni wojennych. Odwiedził wkrótce po wyzwoleniu hitlerowskie obozy koncentracyjne w Ohrdruf i Buchenwaldzie. Skala popełnionych tam zbrodni wywarła na nim tak wstrząsające wrażenie, że poświęcił się całkowicie ściganiu niemieckich zbrodniarzy wojennych.
"Nigdy nie zapomnę widoku pieców krematoryjnych, stosów zwłok spiętrzonych jak drewno opałowe; tych bezbronnych wychudzonych szkieletów z oznakami chorób" - napisał Ferencz w 1988r.
Po zakończeniu służby w armii został włączony do grupy amerykańskich prokuratorów, którzy oskarżali niemieckich zbrodniarzy na Procesach Norymberskich w latach 1945-49. (PAP)
jm/