99 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia na rzecz wdowy po działaczu „Solidarności” Bogusławie Śliwie i dwojga jego dzieci zasądził w piątek Sąd Okręgowy w Kaliszu. Żona byłego prokuratora domagała się 580 tys. zł. Wyrok nie jest prawomocny.
Małgorzata Chwilczyńska, wdowa po represjonowanym byłym kaliskim prokuratorze Bogusławie Śliwie, dochodziła przed kaliskim sądem odszkodowania i zadośćuczynienia od 2018 r. Wnioskowała o 580 tys. zł za krzywdy, wywołane internowaniem jej męża w związku z wprowadzeniem 13 grudnia 1981 r. stanu wojennego w Polsce oraz tymczasowym aresztowaniem.
Na rozprawy wdowa przyjeżdżała ze Szwecji, gdzie mieszka na stałe. "Ten proces jest dla mnie bardzo trudny, ponieważ porusza starą traumę, trudne przeżycia, dotyczące całej naszej rodziny. To był ciężki i przygnębiający dla nas czas" - powiedziała po jednej z rozpraw Małgorzata Chwilczyńska.
Podczas uzasadnienia wyroku sędzia Sądu Okręgowego w Kaliszu Marcin Borowiak powiedział, że "działalność Bogusława Śliwy była chwalebna, a cel, który mu przyświecał, powinien być szanowany przez kolejne pokolenia".
Podkreślił jednak, że sąd na podstawie przepisów tzw. ustawy lutowej z 1991 r. i jej nowelizacji w 2019 r. nie mógł zasądzić wnioskowanej wysokości roszczeń. Dodał, że ustawodawca "nie rekompensuje wszelkich krzywd wywołanych dla opozycjonistów".
Po wyroku w rozmowie z PAP Małgorzata Chwiliczyńska powiedziała, że "to jest ocena walki o wolność i sprawiedliwość. Mam bardzo duże poczucie krzywdy w związku z tym, co spotkało mojego męża. Jest to częściowa rekompensata, ponieważ zniszczono życie czterem osobom. Rozważę złożenie apelacji" – zapowiedziała.
Bogusław Śliwa od listopada 1975 r. pracował jako wiceprokurator w Prokuraturze Rejonowej w Kaliszu.
Przełomowym momentem w jego życiu była sprawa z 1977 r. związana ze śmiercią 21-letniego mężczyzny. Wówczas Śliwa otrzymał zadanie prowadzenia tego postępowania. Jako prokurator ustalił, że śmierć nastąpiła w wyniku morderstwa, o które podejrzewał b. funkcjonariusza MO i jego braci. Śliwę odsunięto od sprawy, a następnie ją umorzono.
Śliwę dyscyplinarnie wydalono z prokuratury. Od tamtej chwili znalazł się w kręgu zainteresowań kaliskiej służby bezpieczeństwa. W okresie stanu wojennego był aresztowany; przebywał w ośrodkach internowania w Ostrowie Wlkp., Gębarzewie koło Gniezna i w Kwidzynie.
Po wyjściu na wolność w listopadzie 1982 r. i powrocie do Kalisza miał kłopoty ze znalezieniem pracy. Zdaniem Małgorzaty Chwiliczyńskiej został skazany poza nawias życia społecznego. "By przeżyć, zajmował się nawet wyrywaniem chwastów u sąsiadów" – wspomina wdowa.
Małżonkowie wyjechali za granicę i rozpoczęli życie w Szwecji, tam b. prokurator, nie znający języka szwedzkiego, pracował nocami w drukarni. Włączył się w nurt życia politycznego polskiej emigracji. Działał w Kongresie Polaków w Szwecji, w którym został sekretarzem zarządu. M.in. po jego interwencji bracia Adam i Krzysztof Zielińscy, którzy uciekli do Szwecji ukryci w podwoziu ciężarówki, nie zostali odesłani do kraju. Na kanwie tych wydarzeń nakręcono film "300 mil do nieba".
Śliwa współpracował z działaczami KOR-u. Jako delegat na I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ "Solidarność" w Gdańsku jest autorem "Posłania do ludzi pracy Europy Wschodniej" (przyjętego przez delegatów Zjazdu 8 września 1981 r.).
Zarządzeniem prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego z 11 listopada 1990 r. Śliwa został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W 2006 r. został odznaczony pośmiertnie Krzyżem komandorskim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Bogusław Śliwa zmarł nagle na ulicy w Sztokholmie w 1989 r.; miał 45 lat. (PAP)
autor: Ewa Bąkowska
bak/ jann/