Bitwa pod Kostiuchnówką to wielka danina krwi przelanej za naszą niepodległość, stanowiła preludium do odzyskania niepodległości - mówił w niedzielę w Warszawie wicepremier Piotr Gliński podczas obchodów 100. rocznicy tej bitwy Legionów Polskich na Wołyniu.
Setną rocznicę bitwy pod Kostiuchnówką uczczono przy Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie podczas honorowej zmiany warty połączonej z apelem poległych.
Jak mówił podczas uroczystości wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński bitwa pod Kostiuchnówką stanowiła "prawdziwe preludium do odzyskania niepodległości Polski". "Skuteczne działania żołnierzy I Brygady Legionów Polskich pod dowództwem Józefa Piłsudskiego stanowiły asumpt do wydania przez cesarzy: niemieckiego i austro-węgierskiego Aktu 5 listopada 1916 roku, zawierającego zapowiedź proklamacji Królestwa Polskiego. Od tego momentu w świadomości międzynarodowej znów pojawiła się nazwa państwa polskiego" - mówił wicepremier Gliński. "Kostiuchnówka to wielka danina krwi przelanej za naszą niepodległość" - dodał.
Podkreślił, że o bohaterach spod Kostiuchnówki trzeba pamiętać także w kontekście zbliżających się obchodów 100-lecia rocznicy odzyskania niepodległości Polski. "Pamiętajmy, że to oni byli pierwsi. Bez ich czynu zbrojnego, bez decyzji i mądrej polityki Józefa Piłsudskiego, bez lat przygotowywania się do tego czynu zbrojnego nie byłoby listopada 1918 roku, nie byłoby polskiej niepodległości" - zaznaczył Gliński.
"Musimy być świadomi tego, że nie wszyscy w naszej ojczyźnie pamiętają i chcą pamiętać o tamtych bohaterach. Niektórzy dopiero niedawno dowiadywali się o rotmistrzu Pileckim, o Żołnierzach Wyklętych. Na takie zapomnienie zgody nie ma i być nie powinno. Mądry naród dba o pamięć, o przeszłość, bo tylko z niej i na niej, na wartościach pochodzących z przeszłości, na heroicznych wyborach (...) musimy budować przyszłość" - mówił Gliński.
"Bitwę pod Kostiuchnówką trzeba ponownie wydobyć z mroków niepamięci. Wydobyć również dlatego, że przyczyniła się ona do umiędzynarodowienia polskiej sprawy. Waleczność polskiego żołnierza została wtedy przez wielkich tego świata dostrzeżona i zaowocowała po raz pierwszy od blisko 100 lat umiędzynarodowieniem polskiej sprawy" - mówił w niedzielę p.o. szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk.
Walkę z wojskami carskimi pod Kostiuchnówką na Wołyniu Legiony Polskie rozpoczęły 100 lat temu - 4 lipca 1916 r. Była to najkrwawsza bitwa Legionów, w której poległo lub zostało rannych ok. 2 tys. Polaków. Pod miejscowością leżącą nad Styrem, na Polesiu Wołyńskim, rozmieszczono oddziały z wszystkich trzech legionowych brygad. Dysproporcja sił obu stron była znaczna: legioniści mieli ok. 5,5 tys. strzelców i 800 ułanów. Rosjanie dysponowali 13 tysiącami piechoty i 3 tysiącami kawalerii z 46. Korpusu Armijnego. Całością polskich sił dowodził gen. Stanisław Puchalski. Jedną z brygad osobiście dowodził przyszły marszałek - Józef Piłsudski.
Jesienią 1915 roku wzdłuż doliny Styru biegła granica frontu wojennego. Legioniści opanowali wieś już pod koniec września 1915 r.; następnie – pod naporem wroga – musieli ją opuścić. Ponad miesiąc później walki w tym rejonie stoczyła II Brygada. Zakończyły się powodzeniem – zdobyto miejscowe Wzgórze Cegielniane, przemianowane później na "Polską Górę". Latem 1916 roku Polacy otrzymali rozkaz utrzymania za wszelką cenę linii frontu.
Zadanie to było związane z planowaną przez Rosjan wielką operacją zaczepną, którą miał przeprowadzić gen. Aleksiej Brusiłow (Ofensywa Brusiłowa). Była to największa ofensywa Armii Imperium Rosyjskiego przeprowadzona na froncie wschodnim I wojny światowej przeciwko armiom państw centralnych. Ostatecznie legioniści, choć musieli zejść z pola walki, wykonali swe zadanie, znacząco opóźniając wrogą ofensywę. Dzięki temu front nie został przerwany, a wojska austro-węgierskie wycofały się unikając okrążenia nad Styrem. (PAP)
ekr/ wkt/