26.08.2010. Warszawa (PAP) - Książka "Jan Karski" Yannica Haenela, która wywołała we Francji dyskusję dotyczącą ograniczeń fikcji iterackiej oraz sprowokowała polemikę autora z Claudem Lanzmannem, twórcą filmu "Szoach", trafi do polskich księgrań w połowie września. "Jan Karski" - książka opublikowana we wrześniu zeszłego roku przez wydawnictwo Gallimard, to dzieło 42-letniego francuskiego pisarza, który połączył dwie konwencje: dokumentalną relację z literacką fikcją.
W czasie okupacji Karski, jako emisariusz Polskiego Państwa Podziemnego, szczegółowo informował aliantów o zagładzie Żydów, jednak nie dano wiary jego słowom i nie podjęto żadnych działań, by ją powstrzymać.
"Wyobraziłem sobie, że w czasie milczących i bezsennych nocy po wojnie Karski, obciążony wszystkimi doświadczeniami, mówił sobie, że w gruncie rzeczy ludzkość jest zbrodnicza, występna. Wychodząc od tej myśli, próbowałem wydobyć to, czego nigdy nie powiedział" - tłumaczył w jednym z wywiadów Haenel.
W powieści "Jan Karski" alianci w gruncie rzeczy godzą się na holokaust. W scenie wizyty Karskiego w Białym Domu, bohater przedstawia swoją dramatyczną relację wyraźnie znudzonemu Rooseveltowi, którego bardziej od zagłady Żydów interesuje biust sekretarki. W powieści Haenela Karski przeżywa załamanie, myśli o samobójstwie.
Autor książki zainspirował się postacią polskiego patrioty po obejrzeniu filmu "Shoah". Haenel zobaczył w Karskim człowieka naznaczonego piętnem klęski, spotęgowanej - jak stwierdza autor w wywiadzie udzielonym "Le Nouvel Observateur" - koniecznością ponad 30-letniego milczenia, aż do rozmowy z autorem filmu "Shoah" Claudem Lanzmannem. Francuski dokumentalista przeprowadził wywiad z Janem Karskim w latach 70. na potrzeby filmu - wywiadu rzeki ze świadkami zagłady Żydów. Był pierwszą, po ponad 30 latach, osobą, której udało się namówić Karskiego do rozmowy o holokauście. Z kilkugodzinnego wywiadu umieścił w filmie jedynie kilkanaście wybranych minut.
Haenel zarzucił Lanzmannowi, że zniekształcił sens wypowiedzi Karskiego. Haenel twierdzi, że namawiając Karskiego na rozmowę, Lanzmann obiecywał mu, że ratowanie Żydów przez Polaków będzie jednym z głównych tematów jego filmu. "Ta kwestia nie tylko nie jest jednym z tematów +Shoah+, ale też - wycinając świadomie część wywiadu, w której Karski opowiada o swojej misji ratowania Żydów - Lanzmann zmienił całkowicie obraz Polski" - powiedziała Haenel w wywiadzie.
W odpowiedzi na zarzuty autora książki Claude Lanzmann przedstawił na początku marca br. 52-minutowy film "Le Rapport Karski", który zawierać miał całość nagrania z polskim bohaterem. Pokazała go telewizja Arte. Lanzmann wyjaśniał przed premierą "Raportu Karskiego", że nie włączył do "Shoah" niektórych fragmentów świadectwa Karskiego, gdyż - jego zdaniem - nie dotyczyły one bezpośrednio głównego tematu tego dzieła, czyli eksterminacji Żydów. Według reżysera, "Raport Karskiego" uzupełnia całkowicie tę lukę, ujawniając nieznane dotąd fragmenty rozmowy sprzed ponad 30 lat.
Tydzień po emisji tygodnik "L'Express" ujawnił jednak fragmenty nagrania, których Lanzmann nie włączył do tego dokumentu. Gazeta dotarła do pełnego zapisu rozmowy Lanzmanna z Karskim w 1978 roku, który przechowywany jest w formie maszynopisu w archiwum Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie. Z porównania zapisu i filmów wynika, że ponad 4-godzinna część rozmowy nie znalazła się ostatecznie ani w "Shoah", ani w "Raporcie Karskiego". Jest to m.in. fragment rozmowy dotyczący Polaków, którzy w czasie wojny wydawali Żydów nazistom. Karski zaznacza, że Państwo Podziemne wydało rozkaz wykonywania egzekucji na tych donosicielach. Lanzmann pyta emisariusza, czy denuncjowanie Żydów było w owym czasie ryzykowne. Odpowiedź Karskiego: "Tak. (...) Począwszy od lutego czy marca 1943 roku - mam fotokopie dokumentów - miały miejsce egzekucje (denuncjatorów), a ich nazwiska zostały opublikowane. Natura tej zbrodni została sprecyzowana (przez Państwo Podziemne)".
Polemika z Lanzmannem nie zamknęła dyskusji wokół książki. Skrytykowała ją m.in. przyjaciółka Karskiego Kaya Mirecka-Ploss w wywiadzie dla dziennika "Le Figaro". Mirecka-Ploss oceniła książkę jako "nieodpowiedzialną", uznała, że Haenel włożył w usta Karskiemu myśli, które były mu obce, w szczególności dotyczące jego spotkania w 1943 roku z Rooseveltem. Podkreśliła, że wbrew "powieściowej" wersji Haenela, Karski nie twierdził, że Roosevelt przyjął z obojętnością jego relację o zagładzie Żydów w Europie.
Od powieści Haenela zdystansowało się też Towarzystwo Jana Karskiego, uznając, że źle ona służy wizerunkowi ich patrona, zwłaszcza trzecia część książki, w której autor próbuje wcielić się w postać swojego bohatera. "Monolog ów, wkładany przez autora w usta Jana Karskiego, ma niewiele wspólnego z rzeczywistością, a jeszcze mniej z poglądami samego bohatera. W większości jest to fikcja tak oddalona od prawdy, iż deformująca wizerunek Jana Karskiego" - napisali przedstawiciele towarzystwa w oświadczeniu rozesłanym do mediów.
We Francji powieść "Jan Karski" przez wiele tygodni figurowała na listach bestsellerów, nominowana też była do Nagrody Goncourtów. W związku z ukazaniem się polskiego przekładu Yannick Haenel odwiedzi Polskę - 4 października gościć będzie w Warszawie, dwa dni później odbędzie się spotkanie w Krakowie. Książka "Jan Karski" ukaże się nakładem Wydawnictwa Literackiego.(PAP)
aszw/ hes/ mow/