Na początku przyszłego roku do sądu ma trafić akt oskarżenia w sprawie izolowania działaczy NSZZ "Solidarność" w wojskowym obozie specjalnym w Chełmnie na przełomie 1982 i 1983 roku. Zdaniem opozycjonistów obozy wojskowe były formą internowania.
O wynikach tego śledztwa i wojskowych obozach dyskutowano podczas sobotniej konferencji "Niepokorni w kamasze" zorganizowanej w Łodzi przez Stowarzyszenia Osób Internowanych "Chełmniacy 1982". Skupia ono osoby przebywające w wojskowym obozie specjalnym 9. Pomorskiego Pułku Pontonowego w Chełmnie.
Według przedstawicieli IPN, pod pozorem służby wojskowej w dniach 2-6 listopada 1982 roku wcielono do wojska w całej Polsce prawie 5 tys. działaczy opozycji, głównie Solidarności: 1,5 tys. rezerwistów i prawie 3,5 tys. poborowych. Kierowani byli oni do co najmniej 10 wojskowych obozów specjalnych, nazywanych obozami tzw. inteligentnego internowania.
Według przedstawicieli IPN, pod pozorem służby wojskowej w dniach 2-6 listopada 1982 roku wcielono do wojska w całej Polsce prawie 5 tys. działaczy opozycji, głównie Solidarności: 1,5 tys. rezerwistów i prawie 3,5 tys. poborowych. Kierowani byli oni do co najmniej 10 wojskowych obozów specjalnych, nazywanych obozami tzw. inteligentnego internowania.
Jak powiedział PAP prokurator pionu śledczego gdańskiego IPN, Mieczysław Góra podstawowym celem było odizolowanie najbardziej aktywnych działaczy opozycji, głównie NSZZ "Solidarność", od dużych środowisk w zakładach pracy.
Zdaniem prok. Góry, który prowadzi śledztwo ws. obozu w Chełmnie, była to swego rodzaju pacyfikacja opozycji, bowiem - jak przypomniał - 19 grudnia 1982 roku nastąpiło zawieszenie stanu wojennego, a praktycznie do Wigilii zwolniono osoby z internowania. Natomiast w Chełmnie działacze opozycji przebywali do lutego 1983 roku.
"Władza nie chciała ukazać środowisku międzynarodowemu, że walczy nadal z opozycją i przez to wymyśliła sobie inną formę pozbawienia wolności osób, które inaczej myślały. Nie w formie internowania tylko w formie powołania do wojska" - powiedział prok. Góra.
Służba Bezpieczeństwa wytypowała osoby, które dla władzy były wówczas niewygodne. Byli oni wcielani do wojska - rezerwiści na trzymiesięczne ćwiczenia wojskowe, a poborowi na dwuletnią służbę wojskową.
W obozie specjalnym w Chełmnie przebywało przez trzy miesiące w sumie 304 działaczy Solidarności. W śledztwie zarzuty nadużycia władzy sformułowano wobec ówczesnych: szefa SB gen. Władysława C., dyrektora Departamentu V MSW gen. Józefa S. i wiceministra obrony, szefa Sztabu Generalnego WP gen. Floriana S. Grozi im kara do 10 lat pozbawienia wolności.
"Nadużycie władzy polegało na tym, że na ćwiczenia wojskowe można tylko i wyłącznie powołać w określonym celu: podniesienia specjalności wojskowej, bądź gotowości bojowej. Natomiast celem wskazanym w zarządzeniu ówczesnego szefa sztabu generalnego WP było odizolowanie tych ludzi od dużych zakładów pracy. I nie był to cel wojskowy. Było to ewidentne nadużycie władzy" - zaznaczył prokurator IPN. Zapowiedział, że akt oskarżenia powinien trafić do sądu na początku przyszłego roku.
W obozie w Chełmnie działacze Solidarności przebywali w warunkach gorszych niż internowani. Mieszkali zimą w namiotach na poligonie, byli podsłuchiwani, cenzurowano ich korespondencję, poddawano wojskowej musztrze i zlecano np. kopanie rowów.
W obozie w Chełmnie działacze Solidarności przebywali w warunkach gorszych niż internowani. Mieszkali zimą w namiotach na poligonie, byli podsłuchiwani, cenzurowano ich korespondencję, poddawano wojskowej musztrze i zlecano np. kopanie rowów.
Przewodniczący Stowarzyszenia "Chełmniacy 1982" Józef Pintera powiedział PAP, że w jednostce usłyszeli, że "to jest nowa forma internowania".
"To było upodlenie człowieka. Celowe, świadome upokarzania nas. Każdy emblemat solidarność specjalnie wulgaryzowano, żeby nas upokorzyć" - mówił. Podkreślił, że wcieleni do wojska działacze opozycji, prowadzili jednak w obozie "konsekwentną walkę", a wielkim protestem było postawienie w centrum obozu drewnianego krzyża, pomimo uzbrojonych wartowników.
"Oni chcieli nas upokorzyć, a my im pokazywaliśmy, że się nie damy.
Śpiewaliśmy pieśni patriotyczne, religijne, a nawet modliliśmy się w tych namiotach. To ich niesamowicie denerwowało. To był nasz protest" - zaznaczył Pintera. Przypomniał, że za odmowę pójścia do wojska groziły trzy lata więzienia. "Generalnie to by ich ucieszyło, bo jakby wsadzili nas legalnie do więzienia, mieliby kłopot z głowy. A tu musieli z nami się potykać" - dodał.
W konferencji wziął udział m.in. b. minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, który wręczył czterem działaczom Stowarzysznia Medale Pamiątkowe Ministra Sprawiedliwości. Konferencja "Niepokorni w kamasze" odbyła się pod honorowym patronatem Ministra Sprawiedliwości, Narodowego Centrum Kultury i Urzędu Miasta Łodzi. Zakończył ją koncert z udziałem Antoniny Krzysztoń. (PAP)
szu/ malk/