2011-02-23 (PAP) - Rok 1956 był czasem najważniejszych przełomów w relacjach Rosji sowieckiej ze światem – powiedział ekspert w dziedzinie polityki wschodniej, prof. Jerzy Pomianowski w rozmowie z PAP. 24 lutego przypada 55 rocznica wygłoszenia przez Nikitę Chruszczowa referatu "O kulcie jednostki i jego następstwach".
Zdaniem Pomianowskiego, referat „O kulcie jednostki i jego następstwach” miał – w zamyśle Chruszczowa - przede wszystkim zakończyć stalinowską politykę wyniszczania aparatu partii bolszewickiej. Ostatecznie zakończył masowe represje z okresu dyktatury Józefa Stalina, doprowadził do przemian m.in. w Polsce oraz podważył wiarę w komunizm na Zachodzie.
„Przemówienie Chruszczowa na XX zjeździe było czymś bezprecedensowym, niespotykanym w dotychczasowej historii Rosji sowieckiej” - podkreślił profesor. Zwrócił uwagę, że po śmierci Lenina nikt nie odważył się napiętnować „błędów” minionego okresu. Chruszczow mówiąc otwarcie o metodach działania aparatu represji uczynił coś, czego nikt się po nim nie spodziewał.
Pomianowski przypomniał, że Chruszczow zanim został szefem partii i państwa, był niewyróżniającym się członkiem stalinowskiego Biura Politycznego. Sam był odpowiedzialny za represje wobec Polaków, szczególnie dotkliwe w latach 1939-1941. Od niego bowiem, jako szefa partii komunistycznej na Ukrainie, zależały aresztowania i wywózki z terenów polskich kresów zajętych przez sowietów.
„Chruszczow wtedy niewiele różnił się od innych czołowych przedstawicieli owego reżimu. Zmienił się jednak - i to jest zasługa nadzwyczajna – choć nie powiem, aby przekreślała jego poważne winy. Odegrał rolę nie tylko przełomową, ale ośmielę się powiedzieć – dobroczynną” – zaznaczył. „Obejmując kierownictwo w Komitecie Centralnym KPZR, odsunął w cień najściślejszych współpracowników Stalina i odwrócił dotychczasową politykę represji” - wyjaśnił Pomianowski, dodając, że pozostała część polityki reżimu stalinowskiego pozostała niezmienna.
„Przemówienie Chruszczowa nie było podyktowane jego wyjątkową szlachetnością i nie samą tylko chęcią powiedzenia prawdy o mordercy całych narodów. Chodziło głównie o dobro aparatu partyjnego. Referat był działaniem prewencyjnym, które Chruszczow zastosował w imieniu całego aparatu partyjnego i znalazł dzięki temu jego uznanie. Dlatego jego przeciwnicy nie przerwali mu przemówienia, ani nie zemścili się na nim od razu, mimo że większość z nich była stalinowcami i wierzyła – w przeciwieństwie do niego – w batiuszkę Josipa Wissarionowicza”.
W latach stalinizmu aparat partyjny był jednym z głównych obiektów represji, a prześladowania jego członków miały charakter zapobiegawczy. Stalinowi chodziło o usunięcie wszystkich ewentualnych konkurentów, którzy przy okazji jakiegoś niebezpieczeństwa, np. wojny, masowego powstania czy klęski mogliby sprzeciwić się nieudolnej władzy. „Chruszczow z tym skończył. Po jego przemówieniu już się to (represje - PAP) nie powtórzyło” – oznajmił Pomianowski.
W jego ocenie referat „odegrał – przynajmniej w Polsce – rolę z jednej sprawy błogosławioną, a z drugiej strony także i złowrogą”. „Referat Chruszczowa był tajny, nie był udostępniany członkom partii, miało go w rękach jedynie kierownictwo. I w tym gronie wybuchły spory, czy go ujawniać, czy nie? Ofiarą tych sporów stał się Henryk Holland, znany dziennikarz, ojciec naszej znakomitej reżyserki, Agnieszki Holland” – przypomniał profesor.
„Holland został oskarżony w Polsce o ujawnienie i rozpowszechnienie tego referatu. Miał go dostać od premiera i członka Biura Politycznego KC PZPR Józefa Cyrankiewicza” – wyjaśnił Pomianowski. Henryk Holland prawdopodobnie nie wytrzymał śledztwa i popełnił samobójstwo. Inna wersja mówi, że został wypchnięty przez okno ze swego mieszkania przez funkcjonariuszy bezpieki.
Profesor zwrócił uwagę, że referat Chruszczowa podważył zaufanie do komunizmu na Zachodzie, gdzie do tego czasu partie komunistyczne np. we Włoszech czy Francji cieszyły się dużym poparciem.
„Miałem przyjemność być świadkiem wpływu referatu Chruszczowa na opinię publiczną Francji – wspominał Pomianowski. - (….) Zostałem wtedy zaproszony do Paryża na premierę nowej sztuki najsłynniejszego wówczas filozofa, pisarza i dramaturga Jeana-Paula Sartre’a. Sartre - ten król umysłów francuskiej lewicy - napisał sztukę +Niekrasow+. Jej głównym bohaterem jest pewien oszust o tym nazwisku, który podaje się za uciekiniera ze Związku Radzieckiego. Opowiada o tym, że przeżył obóz koncentracyjny w Rosji, że siedzą tam niewinni ludzie tysiącami, że tych obozów jest masa, że cudem udało mu się uciec. Ostatecznie jednak wyjaśniło się, że Niekrasow, to stary emigrant namówionym przez amerykańskich agentów do oczerniania Rosji sowieckiej. Sztuka została przyjęta owacyjnie. Ale nie minął tydzień, a trzeba było ją zdjąć z afisza, bo gazety, w tym nawet lewicowy „Le Monde” zamieściły fragmenty, a z czasem całe wystąpienie Chruszczowa z XX zjazdu. Okazało się, że istnieją obozy i że sam pierwszy sekretarz otwarcie o tym powiedział” – opowiadał prof. Pomianowski.
Od czasu wygłoszenia referatu, aż do usunięcia Chruszczowa przez ekipę Leonida Breżniewa, z gułagów wypuszczono ok. 12 mln ludzi. „Chruszczow zdołał wprowadzić w życie pewną zasadę: nielikwidowania towarzyszy na skutek rozkazu czy kaprysu wodza. On sam najbardziej na tym skorzystał. Zdjęli go ze stanowiska, ale nie trafił pod kule plutonu egzekucyjnego, ani nie poszedł do obozu koncentracyjnego, ale na emeryturę, na której napisał interesujące pamiętniki” – podsumował Pomianowski.
Wojciech Kamiński (PAP)
Zobacz wywiad z prof. Pomianowskim
wka/ mjs/ ls/