Dwaj b. członkowie plutonu specjalnego ZOMO stawili się przed katowickim sądem, by złożyć zeznania w procesie Romana S. Jest on oskarżony o strzelanie do górników podczas pacyfikacji kopalni Wujek na początku stanu wojennego. 16 grudnia 1981 r. od milicyjnych kul zginęło 9 osób.
Henryk H. i Maciej Sz., którzy we wtorek przyszli na rozprawę, już wcześniej usłyszeli wyroki po 3,5 roku więzienia. Są świadkami w sprawie Romana S., który ma osobny proces, ponieważ przez lata był ścigany Europejskim Nakazem Aresztowania. Został zatrzymany 17 maja w Chorwacji. Władze tego kraju zdecydowały o wydaniu go polskim organom wymiaru sprawiedliwości.
11 czerwca Roman S. usłyszał zarzut w katowickim oddziale IPN i został aresztowany. Prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach przesłał do sądu akt oskarżenia. Jego proces ruszył we wrześniu. S. odpowiada za popełnienie zbrodni komunistycznych, stanowiących jednocześnie zbrodnie przeciwko ludzkości. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Henryk H., który został wezwany na świadka na wniosek prokuratora IPN, był pytany m.in. o szkolenia członków plutonu specjalnego, jego strukturę i członków. H. opowiadał też o samym dniu pacyfikacji Wujka. Jak opisywał, panował tam wielki rozgardiasz. Członkowie plutonu nie wiedzieli, po co jadą pod kopalnię i jakie będą ich zadania – zeznał i przypomniał, że pluton specjalny na początku stanu wojennego był kierowany do stłumienia protestów także w innych kopalniach.
"Podczas akcji nie widziałem funkcjonariuszy plutonu specjalnego, którzy używali broni palnej. Nie mam wiedzy, czy któryś z członków plutonu takiej broni używał" – powiedział świadek.
Pytany o raport z użycia broni, w którym członkowie plutonu pisali, ile amunicji zużyli podczas pacyfikacji Wujka, H. powiedział, że też wpisał jakąś liczbę, ale – jak zaznaczył – była to nieprawda. "Ja w ogóle nie strzelałem" – stwierdził kategorycznie. "Nie przypominam sobie, że wersja o użyciu broni przez wszystkich była odgórnie narzucona" – dodał później.
Rozprawa trwa. Po odczytaniu protokołów z wcześniejszych przesłuchań H. Sąd ma odebrać zeznania od Macieja Sz.
Roman S. został oskarżony o to, iż "16 grudnia 1981 r. w Katowicach, będąc funkcjonariuszem państwa komunistycznego, (...) członkiem plutonu specjalnego Pułku Manewrowego KW MO w Katowicach, działając wspólnie z innymi członkami tego plutonu, dopuścił się zbrodni komunistycznej stanowiącej zbrodnię przeciwko ludzkości, polegającej na stosowaniu represji i naruszaniu praw człowieka".
Chodzi o udział oskarżonego "w pobiciu strajkujących górników kopalni Wujek". Roman S. - jak czytamy w akcie oskarżenia - "użył niebezpiecznego narzędzia w postaci broni palnej, oddając strzały w kierunku wyżej wymienionej grupy osób, narażając je na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia".
Roman S. na początku lat 90. wyjechał na stałe do Niemiec, jeszcze zanim sformułowano wobec niego zarzuty w sprawie pacyfikacji śląskich kopalń. Zrzekł się obywatelstwa polskiego i przyjął niemieckie. Jak podawał IPN, strona niemiecka odmówiła wydania podejrzanego. Wniosek o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania wobec byłego zomowca w 2012 r. złożył do katowickiego sądu prokurator IPN w Katowicach. Sąd Okręgowy w Katowicach 7 stycznia 2013 r. wydał taki nakaz, co umożliwiło zatrzymanie poszukiwanego w tym roku w Chorwacji.
Pacyfikacja kopalni Wujek była największą tragedią stanu wojennego. W wyniku działań sił milicyjnych śmierć poniosło 9 osób, a 21 osób doznało obrażeń ciała.
Większość członków plutonu specjalnego ZOMO, który strzelał do górników z Wujka, została prawomocnie osądzona. W czerwcu 2008 r. Sąd Apelacyjny w Katowicach skazał prawomocnie b. dowódcę plutonu specjalnego Romualda C. na 6 lat więzienia, a 13 jego podwładnym wymierzył kary od 3,5 do 4 lat więzienia. To C. dał sygnał do otwarcia ognia - wynika z procesu.
Zmowa milczenia uniemożliwiła wskazanie, kto konkretnie strzelał i zabił lub ranił górników. Wniesione kasacje oddalił w 2009 r. Sąd Najwyższy - wyrok stał się ostateczny blisko 28 lat po tragedii. (PAP)
Autor: Krzysztof Konopka
kon/ jann/