W wsi Waniewo odsłonięto w niedzielę tablicę upamiętniającą Władysławę i Stanisława Krysiewiczów, zamordowanych w 1943 r. przez Niemców za ukrywanie Żydów. W 1993 r. instytut Yad Vashem nadał małżonkom tytuł Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
Tablica w Waniewie została odsłonięta w ramach projektu "Zawołani po imieniu", realizowanego przez Instytut Pileckiego. Akcja ma przybliżać historie Polaków, którzy stracili życie za pomoc Żydom.
W czasie niemieckiej okupacji małżonkowie Władysława i Stanisław Krysiewiczowie ukrywali w swoim gospodarstwie w Waniewie znajome rodziny żydowskie, w sumie ośmioro uciekinierów z getta w pobliskich Sokołach. Ukrywali ich prawie rok w specjalnie przygotowanych kryjówkach pod budynkiem stodoły.
We wrześniu 1943 r. (prawdopodobnie nocą 8 września) żandarmeria otoczyła posesję. Dom i zabudowania gospodarcze zostały przeszukane. Stanisław Krysiewicz został zastrzelony na miejscu i pochowany razem z Żydami, których wraz z żoną ukrywał. Władysławę zamordowano kilka dni później w areszcie w Tykocinie, gdzie została zabrana przez żandarmów.
Małżonkowie osierocili pięcioro dzieci, które trafiły do sierocińców. Dwoje najmłodszych adoptowała rodzina zastępcza. Dzieci przybrały inne nazwisko. Z resztą rodzeństwa odnaleźli się dopiero po wielu latach.
25 lipca 1993 r. Władysława i Stanisław Krysiewiczowie zostali uhonorowani tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata przez instytut Yad Vashem w Jerozolimie.
Niedzielną uroczystość w Waniewie poprzedziła msza św. w miejscowym kościele. "Wiara państwa Krysiewiczów (...) była tą ogromną siłą, która dała im moc, aby w tych okropnych warunkach zachować człowieczeństwo" – mówił w homilii proboszcz parafii ks. Jan Kukowski, przypominając tragiczną historię małżonków. Podkreślał nie tylko ciągłe zagrożenie, w którym żyli, ukrywając Żydów, ale też wysiłek materialny, by wyżywić nie tylko wielodzietną rodzinę, ale też osiem innych dorosłych osób.
Ks. Kukowski mówił, że są rodziny, o których bohaterstwie wiadomo, ale przypominał też, że wiele jest takich, które "poniosły śmierć, cierpienie, całkowite zniszczenie" w całym kraju w czasie okupacji. "Do dzisiaj odkrywany te ślady, odszukujemy tych ludzi" – mówił, nawiązując do działalności Instytutu Pileckiego. Mówił też, że w całej Polsce "setki rodzin" postępowały podobnie jak Krysiewiczowie.
Po nabożeństwie przed kościołem została poświęcona i odsłonięta pamiątkowa tablica, z inskrypcją po polsku i angielsku, umieszczona na kamieniu. Przed złożeniem wieńców i kwiatów minutą ciszy uczczono nie tylko Władysławę i Stanisława Krysiewiczów, ale też Żydów, których ukrywali, a którzy zginęli wraz z nimi.
W uroczystości wzięli udział członkowie rodziny Krysiewiczów, w tym dwoje najmłodszych dzieci Władysławy i Stanisława, przedstawiciele władz państwowych – Kancelarii Prezydenta RP i rządu – oraz władz samorządowych, mieszkańcy Waniewa i okolic.
"Pomoc okazywana Żydom w czasie okupacji niemieckiej to jedna z najbardziej chlubnych kart polskiej historii" – napisał premier Mateusz Morawiecki w liście do uczestników uroczystości, odczytanym przez szefa MEN Dariusza Piontkowskiego.
Nawiązując do projektu "Zawołani po imieniu", realizowanego przez Instytut Pileckiego, szef rządu napisał, że chodzi o szczególne podkreślenie postawy "cichych, lokalnych bohaterów nieznanych ogółowi społeczeństwa". "To ich heroiczne czyny pragniemy upamiętniać. To ich chcemy zawołać po imieniu i zapisać w dziedzictwie kolejnych pokoleń" – zaznaczył w liście Morawiecki.
"Śmierć małżeństwa Krysiewiczów to cena, którą przyszło im zapłacić za akt ludzkiej solidarności. Poświęcona im tablica upamiętnia owo przejmujące świadectwo ocalenia w czasach pogardy tego, co w człowieku najpiękniejsze. Postawa rodziny Krysiewiczów, ale też tysięcy bezimiennych bohaterów, wzywa nas do pielęgnowania prawdy historycznej i wszelkich działań, by lokalne, często przechowywane wyłącznie w kręgach najbliższych, przejawy szlachetności i braterstwa Polaków, zapisać w powszechnej świadomości historycznej" – dodał premier.
Inicjatorką projektu "Zawołani po imieniu" jest wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Magdalena Gawin. "Razem z tym upamiętnieniem cała wspólnota lokalna także odzyskuje pamięć o swoich bohaterach" – mówiła w Waniewie. Podkreślała, że przez lata nie były zbierane dane o Polakach, którzy – jak to ujęła – "zapłacili najwyższą cenę" – i nie były otaczane opieką ich rodziny.
"To jest bardzo ważne, żeby pamiętać o heroizmie mieszkańców tej ziemi, tej wsi i żeby także pamiętać o cenie, jaką musiały zapłacić ich dzieci" – zaznaczyła wiceminister Gawin. Do lokalnych samorządów i księży z miejscowej parafii apelowała, by pamiętali o Narodowym Dniu Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką, przypadającym 24 marca, zwłaszcza że mają własnych, lokalnych bohaterów.
W imieniu rodziny Krysiewiczów głos zabrała prawnuczka Patrycja Wojna. Dziękowała za uroczystość, zwłaszcza w imieniu swojej babci – córki Władysławy i Stanisława. "Myślę, że w dzisiejszych czasach pamięć o tych zwykłych bohaterach nabiera szczególnego znaczenia" – mówiła, przywołując słowa Wisławy Szymborskiej "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono". "Władysława i Stanisław Krysiewiczowie sprawdzili się, zdali egzamin z człowieczeństwa, mając odwagę nieść pomoc drugiemu człowiekowi" – podkreśliła.
Zaznaczyła, że cała rodzina jest z nich bardzo dumna.
Instytut Pileckiego upamiętnił dotąd osiem rodzin w ramach projektu "Zawołani po imieniu". Kolejna taka uroczystość planowana jest za kilka tygodni, również w województwie podlaskim.(PAP)
Autor: Robert Fiłończuk
rof/ joz/