17 września przypada rocznica sowieckiej napaści na Polskę w 1939 r. Przez lata – w Polsce ludowej – była ona rocznicą zakazaną, nieobecną publicznie. O tym, o czym nie chciała pamiętać ludowa władza, pamiętało jednak wielu Polaków.
Przez lata jedynym miejscem, w którym można było przypominać i przypominano o tym smutnym fakcie, były kościoły. Jednak do czasu. Tworząca się w drugiej połowie lat siedemdziesiątych opozycja nie skupiała się jedynie na bieżącej sytuacji w kraju. Pamiętała również o historii, a zwłaszcza białych plamach w naszych najnowszych dziejach, w tym II wojnie światowej. Był to zresztą dla niej ważny temat. Tak na marginesie: „Biuletyn Dolnośląski”, najważniejsze pismo wydawane we Wrocławiu poza zasięgiem cenzury przed powstaniem „Solidarności”, swój dział historyczny zainaugurowało przypomnieniem publikacji artykułów z sowieckiej „Prawdy” opublikowanych w pierwszą rocznicę paktu Ribbentrop-Mołotow, na którego podstawie m.in. został dokonany czwarty rozbiór Polski.
O dziwo milczenie wokół rocznicy 17 września 1939 r. przerwały również peerelowskie władze, a co więcej, kwestia ta zagościła na ekranach telewizorów. Jak się można domyślać, komuniści postanowili w ten sposób uprzedzić działania opozycji – znali jej plany dzięki działalności Służby Bezpieczeństwa. W sobotę (15 września 1979 r.) w TVP wystąpili dwaj partyjni historycy – Włodzimierz Kowalski i Marian Wojciechowski, którzy oczywiście usprawiedliwiali sowiecką agresję. Ich występ był fragmentem szerszej kampanii propagandowej – w tym samym tonie pisały organ Komitetu Centralnego PZPR „Trybuna Ludu” i organ prasowy Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego „Dziennik Ludowy”. Było to wydarzenie na tyle niezwykłe, że odnotowały je zachodnie media. Jak potem podsumowywały: „Była to dyskusja niezwykła z dwóch zasadniczych względów. Tematem jej była właśnie napaść Związku Radzieckiego na Polskę w dniu 17 września 1939 r. Był to niewątpliwie wyłom w stosowanej dotychczas praktyce zupełnego pomijania tej daty, wykreślania jej z podręczników szkolnych i urzędowego kalendarza historycznego wydarzeń lub w najlepszym razie kwitowania wymijającymi ogólnikami”.
Za jeszcze bardziej niezwykły uznano przebieg tej dyskusji i wypowiedzi obu historyków, którzy „wystąpili otwarcie w obronie radzieckiej agresji na wschodnie ziemie Rzeczypospolitej”. Jak stwierdzano przy tym: „Obaj ocenili zdradziecką napaść na walczącą z Niemcami Polskę za posunięcie słuszne i uzasadnione nie tylko punktu widzenia samej Rosji, ale i w interesie walki z Hitlerem”.
Dużo więcej uwagi niż oficjalne media rocznicy poświęciła prasa drugoobiegowa. To na jej łamach, a dokładniej „Opinii”, w maju 1979 r. jeden z jej czytelników zaproponował nawet, aby 17 września proklamować Dniem Pamięci Narodowej. „Dnia pamięci o zbrodniach popełnionych na narodzie polskim przez system radziecki. Dnia pamięci o milionach zamordowanych, zamęczonych, zamorzonych głodem, wyniszczanych chorobami w radzieckich łagrach, więzieniach, obozach jenieckich i zsyłkach” – jak pisał. I swój pomysł uzasadniał: „Ofiarom faszyzmu poświęcamy miesiąc, miejmy choć dzień dla ofiar bolszewizmu”. Niestety jego wezwanie skierowane do środowisk kombatanckich, Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR”, Polskiego Porozumienia Narodowego, a także „innych środowisk niezależnych” nie doczekało się realizacji. Nie oznacza to absolutnie, że opozycja nie pamiętała o rocznicy sowieckiej inwazji na II Rzeczpospolitą. Poświęcono jej wiele artykułów, głównie o charakterze rocznicowym. Największy chyba rezonans przyniósł tekst Jerzego Łojka (pod pseudonimem Leopold Jerzewski) na łamach „Głosu”, opublikowany jeszcze w 1978 r. Wywołał on w kolejnych miesiącach polemikę w tym nielegalnie wydawanym czasopiśmie. Adwersarzom Łojka nie spodobał się przede wszystkim jego krytyczny stosunek do postawy władz II RP we wrześniu 1939 r.
Oczywiście działacze opozycji nie ograniczali się do rocznicowych artykułów, ale wydawali również specjalne, okolicznościowe oświadczenia. Najgłośniejsze z nich było chyba te wydane przez KSS „KOR”. Zostało ono nie tylko przedrukowane przez prasę opozycyjną, lecz i nagłośnione przez zachodnie media, zwłaszcza przez polskie stacje radiowe, np. Radio Wolna Europa. Przypominano w nim, że II wojna światowa rozpoczęła się nie tylko od agresji hitlerowskich Niemiec na Polskę 1 września, lecz także od zaatakowania naszego kraju przez Związek Radziecki 17 września. Wyliczano w nim też zbrodnie sowieckie wobec Rzeczypospolitej i jej ludności – od paktu Ribbentrop -Mołotow po „systematyczną akcję eksterminacji ludności zajętego kraju” w latach 1939–1941. Przypominano, że „rząd ZSRR do dnia dzisiejszego nie uznał stalinowskiego reżimu” za winnego tych zbrodni, a tym bardziej nie podjął ścigania ich sprawców. Stwierdzano też, że „zbrodnie ludobójstwa popełnione przez ZSRR muszą zostać wyświetlone i podane do wiadomości publicznej”. I dodawano: „Obowiązek ten spada także na władze PRL”. Na to jednak oczywiście jeszcze przez wiele lat nie było szans.
Z okazji 40. rocznicy 17 września okolicznościowe oświadczenie wydał – o czym była mowa – nie tylko KSS „KOR”, lecz i Komitet Porozumienia na rzecz Samostanowienia Narodu, Konfederacja Polski Niepodległej oraz Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela. W tym sygnowanym przez KPN pisano m.in.: „Napaść ZSRR stała się główną przyczyną klęski Polski w kampanii 1939 r. i następnej wieloletniej okupacji kraju”. Podobnie jak w oświadczeniu KSS „KOR” przypominano w nim zbrodnie sowieckie, których symbolem – jak tłumaczono – jest „bezprzykładny mord w Katyniu”. Notabene do zbrodni tych działacze Konfederacji zaliczali także umożliwienie Niemcom zdławienie Powstania Warszawskiego i dokonanie masakry ludności cywilnej stolicy.
Opozycja próbowała zorganizować również niezależne i oczywiście nielegalne obchody rocznicowe. Jak utrzymywano później w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych: „Elementy antysocjalistyczne, głównie ze środowiska nowo powołanej KPN oraz innych odłamów środowiska ROPCiO przygotowywały spektakularne imprezy o wybitnie antyradzieckim charakterze w Warszawie, Gdańsku, Łodzi i innych ośrodkach kraju, planując manifestacyjne przemarsze, składanie wieńców w miejscach pamięci narodowej, kolportaż okolicznościowych materiałów propagandowych”. I dodawano: „W wyniku podjętych przez organa porządku i bezpieczeństwa publicznego przedsięwzięć profilaktycznych i prewencyjnych udaremniono całkowicie zamiary przeprowadzenia tych imprez”.
Jednak SB nie zawsze była równie skuteczna. Jej funkcjonariuszom nie udało się uniemożliwić rozrzucenia „70 ulotek o treści antyradzieckiej” 16 września 1979 r. we Wrocławiu czy też rozklejenia w dniach 16–17 września na murach katedry i kościoła św. Anny w Warszawie „ulotek o akcentach antyradzieckich”. A także wykonania tej samej w nocy na murze radzieckiej misji wojskowej w Warszawie napisu „Przypominamy rok 1939”. Tak na marginesie: Służba Bezpieczeństwa – w ramach przeciwdziałań próbom organizowania obchodów 40. rocznicy inwazji sowieckiej na Polskę – zatrzymała, według danych MSW, 21 „aktywistów grup antysocjalistycznych”, dokonała 23 przeszukań osobistych i pomieszczeń, a także zakwestionowała 3 tys. „nielegalnych wydawnictw” i 600 okolicznościowych ulotek. Działania SB to jednak nie wszystko.
Niepokornych represjonował też „wymiar sprawiedliwości”. I tak np. Adam Wojciechowski został ukarany przez kolegium ds. wykroczeń dzielnicy Warszawa Śródmieście (bez wysłuchania świadków obrony) dwoma miesiącami aresztu za to, że „głośnym krzykiem zakłócił porządek publiczny”. Taki był efekt najścia funkcjonariuszy na mieszkanie jego ojca Stanisława 15 września, owszem, z nakazem rewizji, ale wystawionym na mieszkanie, nie Adama, co wywołało protesty Wojciechowskich. Ten kuriozalny wyrok odbił się zresztą szerokim echem. W obronie skazanego wystąpiły Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela oraz Amnesty International, którego apel nagłośniły media zachodnie.
Represje nie spotkały natomiast księży, których postawa w związku z 40. rocznicą inwazji sowieckiej na Polskę nie spodobała się władzom, tym bardziej że często nie byli to szeregowi kapłani, lecz hierarchowie. „Biskupi: [Tadeusz] Błaszkiewicz, [Jan] Michalski, [Władysław] Miziołek, [Franciszek] Musiel, [Wacław] Skomorucha, [Ignacy] Tokarczuk nawiązując w kazaniach do rocznicy wybuchu wojny, używali następujących sformułowań: wkroczenie wojsk radzieckich na tereny polskie w 1939 r. oznaczało dokonanie IV rozbioru Polski, Armia Czerwona skutecznie przeszkodziła prowadzeniu przez Wojsko Polskie wojny obronnej na zachodzie kraju, groby polskie znajdują się na wschodzie i zachodzie Europy, obecnie przy pomocy środków masowego przekazu usiłuje się wymazać z historii Polski datę 17.09.1939 r.”– raportowała czujna SB.
Grzegorz Majchrzak
Autor jest pracownikiem Biura Badań Historycznych IPN
Źródło: MHP