Tajemnica Bożego Narodzenia polega na tym, że Bóg w Jezusie Chrystusie stał się Emmanuelem – Bogiem z nami, z nami wszystkimi. Przyszedł, aby zbawić każdego, bez wyjątku – podkreśla w liście pasterskim na Boże Narodzenie kard. Kazimierz Nycz.
List metropolity warszawskiego będzie czytany w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia we wszystkich kościołach archidiecezji.
"Przyszedł jako małe, bezbronne dziecko. Narodził się w stajni, nie w pałacu, by każdy mógł do Niego przyjść, bez wcześniejszej zapowiedzi i zaproszenia. Tej nocy Bóg w Jezusie osobiście wszedł pomiędzy ludzi i pozostał z nami na zawsze, uczestnicząc w naszej historii. Oto dobra Nowina, którą niesie ze sobą Boże Narodzenie" – napisał w liście do wiernych kard. Nycz.
Podkreślił w nim jednocześnie, że przeżywając radość tego święta, jesteśmy przynagleni do refleksji i do dania osobistej odpowiedzi na ile to, że Bóg stał się człowiekiem, zmienia nasze życie.
"Bo nie o estetyczne przeżycie Bożego Narodzenia i związaną z nim tradycję chodzi. Święty Paweł poucza nas, że +skoro ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom, to mamy wyrzec się bezbożności i żyć rozumnie i sprawiedliwie na tym świecie+. A tyle dzisiaj w świecie i naszej ojczyźnie zawiści, gniewu, podejrzeń i oskarżeń. Tak łatwo zniszczyć drugiego człowieka. Czy można wtedy spokojnie śpiewać kolędy?" – pyta w liście metropolita warszawski.
Nawiązując do słowa, które stało się ciałem, stało się miłością, kard. Nycz pyta w liście o nasze słowa.
"Czy są to słowa prawdy, pojednania, przebaczenia i miłości, czy może słowa kłamstwa, gniewu i nienawiści. Mamy prawo wymagać, aby język sprawujących władzę w Kościele i państwie, język w naszych mediach, a także w rodzinach i wspólnotach był językiem prawdy i pokoju, wspólnego budowania, a nie niszczenia. Boże Narodzenie nie jest okazją, by raz w roku być dobrym i kochającym. To początek drogi, aby dzięki łasce narodzonego Jezusa na nowo przemyśleć swoje chrześcijańskie powołanie" – podkreślił metropolita warszawski.
Boże Narodzenie to czas prezentów i darów. "Chciałem podzielić się z wami wspaniałym darem, który w tym roku Bóg dał Kościołowi i naszej ojczyźnie. Jak już pewnie wiecie, Ojciec Święty Franciszek podpisał dekret beatyfikacyjny kardynała Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski. Jeśli Bóg pozwoli, 7 czerwca 2020 r. na placu Piłsudskiego w Warszawie będziemy przeżywać radość beatyfikacji człowieka, który do końca zaufał Bogu i Matce Najświętszej, i który tego zaufania uczy nas całym swoim życiem" – przypomniał w liście kard. Nycz.
Nawiązując do postaci kard. Wyszyńskiego, metropolita zwrócił uwagę, że przyszły prymas urodził się w Zuzeli 3 sierpnia 1901 r., kiedy Polska była jeszcze pod zaborami. Rodzice uczyli go miłości do Kościoła i ojczyzny, szacunku do drugiego człowieka i poszanowania dla pracy ludzkiej. 3 sierpnia 1924 r. otrzymał święcenia kapłańskie we Włocławku, a 4 marca 1946 r. Pius XII mianował go biskupem lubelskim. 12 listopada 1948 r. został arcybiskupem gnieźnieńskim i warszawskim i jednocześnie prymasem Polski, a w 1953 r. otrzymał godność kardynalską.
"Przez swoją posługę Kościołowi kard. Stefan Wyszyński dał się poznać jako wybitny duszpasterz, zatroskany nie tylko o sprawy wiary, lecz także o kraj i wszystkich jego obywateli, również rodaków żyjących poza jego granicami" – czytamy w liście kard. Nycza.
Podkreślił w nim, że po słynnym memoriale episkopatu Polski i zawartych w nim słowach "Non possumus", wskazujących, że "kompromisu ze złem nie będzie", 25 września 1953 r. prymas został aresztowany i przewieziony do Rywałdu, a następnie do Stoczka Warmińskiego, później zaś do Prudnika i Komańczy.
"Czas więzienia i odosobnienia – przez teksty, które wówczas napisał – odsłaniają głębię duchowej sylwetki kard. Wyszyńskiego. Mając świadomość wyrządzonego mu zła, i zła, jakie spotkało Kościół przez fakt jego uwięzienia, ani przez chwilę nie przestał wierzyć w Boże prowadzenie. Całkowicie zjednoczony z Bogiem, nieustannie z Niego czerpał, aby potem dawać innym" – napisał kard. Nycz.
Dodał, że ten zwykły człowiek był niezwykły swoją wiarą, swoim zaufaniem Bogu i Matce Najświętszej. "Trzy lata zamknięcia i odsunięcia od powierzonej mu przez Boga misji traktował jako Jego szczególny dar – przygotowanie na późniejszą służbę Kościołowi i Polsce. Dzięki więziennym zapiskom poznaliśmy wielkiego prymasa jako nauczyciela, ale przede wszystkim jako pokornego świadka, który swoją moc czerpie z Eucharystii. Eucharystia rodzi nowy rodzaj ludzki. Ona pozwala zapomnieć o sobie, aby żyć tylko dla Tego, który nie przyszedł, aby potępić, ale aby zbawić. Eucharystia sprawia, że człowiek przestaje się lękać o siebie" – czytamy w liście kard. Nycza.
W jego ocenie powrót kard. Wyszyńskiego z więzienia w Komańczy i rozważne, pozbawione triumfalizmu zachowanie pozwoliły krajowi uniknąć rozlewu krwi, a kardynał, tak jak przed więzieniem, podjął rozmowy z rządem.
"Ta postawa, z jednej strony sprzeciwu wobec zła, a z drugiej – zachowania ładu społecznego, była obecna w życiu i nauczaniu prymasa do końca jego posługi. Idzie tu o ostateczny prymat osoby ludzkiej w życiu społecznym – stwierdził. Dopiero z tego wyrasta twórcza funkcja oraz rola społeczna rodziny, która jest podstawowym miejscem życia i spełnienia się człowieka jako osoby. Stefan Wyszyński w swoim nauczaniu rodzinę ukazywał jako podstawową i naturalną wspólnotę. Jej rola w wychowaniu religijnym i obywatelskim jest najważniejsza" – głosi list metropolity warszawskiego.
Zdaniem kard. Nycza wzrost autorytetu prymasa Wyszyńskiego najbardziej dał się zauważyć w czasie kryzysów społecznych, które przyszło przeżywać Polakom w powojennej historii Polski.
"Jak bardzo ważne było działanie prymasa na płaszczyźnie społecznej w tych czasach, świadczy fakt, że gdy ksiądz prymas skończył 75 lat i złożył na ręce Ojca Świętego przepisaną prawem rezygnację ze swych funkcji kościelnych, ówczesne władze państwowe prosiły Stolicę Apostolską, aby jej nie przyjmowała ze względu na dobro kraju" – przypomina w liście metropolita warszawski. (PAP)
Autor: Stanisław Karnacewicz
skz/ joz/