W Mińsku odbyła się w sobotę premiera filmu fabularnego „Żółty piaseczek”, którego akcja opowiada o masowych represjach sowieckiego NKWD na terenie Białorusi i o egzekucjach w Kuropatach w pobliżu białoruskiej stolicy.
„Na Białorusi w ramach represji stalinowskich zginęło 800 tys. ludzi. Ich miejsca pochówku czy kaźni są często wciąż nieznane. Nakręciłem ten film, żeby uczcić pamięć ich wszystkich” – oświadczył reżyser filmu Alaksiej Turowicz.
Obecny na premierze opozycjonista Mikoła Statkiewicz mówił, że „skala terroru w latach 30. była niewyobrażalna”. „Jeśli w domu nie było tych, których NKWD chciało aresztować, często zabierano sąsiadów. Oprawcy musieli wykonać plan. O tym, że są +polskimi agentami+ dowiadywali się ci, którzy nawet nie rozumieli znaczenia tego słowa. Gromadzimy się tu, by podobna katastrofa nigdy nie powtórzyła się na Białorusi – powiedział.
Paweł Siewiaryniec z Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji nazwał Kuropaty – miejsce zbiorowej kaźni ofiar – „narodową nekropolią Białorusi”. „W odróżnieniu od innych nekropolii nie jest ona jednak czczona przez państwo. Chcemy to zmienić” – oświadczył.
Film jest oparty na opowiadaniu białoruskiego pisarza Wasila Bykaua pod tym samym tytułem. Przedstawia ostatnie godziny życia kilku mężczyzn, pochodzących z różnych środowisk – są to chłop, poeta, kryminalista, dawny carski oficer, poeta oraz śledczy NKWD – którzy nocą są wiezieni na egzekucję do lasu pod Mińskiem. Wszyscy wiedzą, co ich czeka, każdy na swój sposób próbuje zmierzyć się z nieuchronnym wyrokiem śmierci.
Jedną z najbardziej wstrząsających postaci w opowiadaniu Bykaua jest właśnie enkawudzista, który został skazany „za nadużycia”. Bohater ten, do ostatnich chwil przekonany o słuszności swoich działań, brzydzi się swoimi współtowarzyszami, których uważa za słusznie ukaranych wrogów władzy sowieckiej. Na miejscu kaźni prosi swojego kata – do niedawna kolegę z pracy – o możliwość wykopania sobie oddzielnego dołu.
Film będzie pokazany w mińskim kinie Moskwa jeszcze raz – w niedzielę. Później będzie można go obejrzeć w internecie. Zdjęcia do filmu trwały zaledwie pięć dni. Powstał on jedynie za prywatne środki zebrane przez reżysera i zarazem wykonawcę jednej z głównych ról.
Na terenie uroczyska w Kuropatach na obrzeżach Mińska od lat 30. XX wieku aż do początku wojny niemiecko-sowieckiej w 1941 roku stalinowskie NKWD rozstrzeliwało represjonowanych. Według różnych szacunków w tamtejszych masowych grobach spoczywa od kilkudziesięciu tysięcy do 250 tys. ofiar, wśród których są także Polacy. Uroczysko w Kuropatach ma status państwowego zabytku, ale nie stworzono tam dotąd oficjalnego miejsca pamięci. Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka dotychczas nie odwiedził tego miejsca.
Z Mińska Justyna Prus (PAP)
just/ kot/ ap/