W 1970 r. istniał ważny czynnik osłabiający pozycję Gomułki i jego otoczenia: PRL była w propagandzie określana jako państwo robotników i chłopów. „Klasa robotnicza” to wyrażenie pojawiające się wówczas niemal przy każdej okazji. Prawda była dokładnie odwrotna. Rządzący nazywali robotników „robolami”. Ta pogarda przyczyniła się do buntu, który rozpoczął się 14 grudnia w Gdańsku – mówi PAP prof. Jerzy Eisler, historyk, dyrektor warszawskiego oddziału IPN.
Zachodnioeuropejscy dyplomaci cynicznie podeszli do Grudnia ’70. Jednak po powstaniu węgierskim czy Praskiej Wiośnie trudno było oczekiwać, że Zachód mógłby – w jakikolwiek sposób – wesprzeć grudniową rewoltę – mówi PAP prof. Tytus Jaskułowski, politolog z Uniwersytetu Zielonogórskiego oraz IPN.
Wiedza, jaką o tragicznych wydarzeniach Grudnia 1970 r. w Gdyni możemy zdobyć po lekturze „Zbrodni bez kary”, jest równie bolesna i wstrząsająca jak obrazy przekazane w filmie „Czarny czwartek” czy „Ballada o Janku Wiśniewskim”. Obok opisu krwawo stłumionego przez komunistów protestu robotników i ich represjonowania poznajemy życie codzienne ówczesnego Wybrzeża czy – m.in.- konsekwencje buntu stoczniowców dla kraju i odpowiedzialnej za masakrę robotników PZPR.
„Tragedia na polskim wybrzeżu, w Gdańsku, sprzed 50 lat, składa się na wspólnotę losów Europy Środkowej, uciskanej przez komunistów” – pod takim tytułem w niedzielę, w rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego, na litewskim portalu 15min.lt ukazał się artykuł szefa IPN Jarosława Szarka.
14 grudnia 1970 r. w Stoczni Gdańskiej wybuchł strajk wywołany ogłoszonymi podwyżkami na artykuły pierwszej potrzeby, zwłaszcza na żywność. Rozpoczął on falę protestów i manifestacji ulicznych, które objęły większość Wybrzeża i przybrały charakter powstania robotniczego, krwawo stłumionego przez komunistyczne władze.
O wydarzeniach grudnia '70 r. na Wybrzeżu opowiada spektakl „Cena władzy” Roberta Miękusa i Sławomira Kopra. Obchodzimy w tym roku 50-lecie tych krwawych zdarzeń, dlatego postanowiliśmy jeszcze raz do nich wrócić - mówi dyr. Agencji Kreacji Teatru Kalina Zalewska. Premiera - 14 grudnia w TVP1.
Przed Urzędem Miasta Gdyni stanęła wystawa upamiętniająca 50. rocznicę krwawej pacyfikacji robotniczych protestów na Wybrzeżu, dokonanej przez władze PRL. Prowadzą do niej rozwieszone nad ul. Świętojańską czarne flagi i wstęgi symbolizujące tragiczne losy uczestników tamtych wydarzeń.
W grudniu 1970 r. doszło do jednych z najtragiczniejszych wydarzeń w powojennej historii Polski. Przeciwko zdesperowanym ludziom, którzy zaprotestowali, bo władza przed świętami Bożego Narodzenia drastycznie podniosła ceny, a co się wiązało z nagłym spadkiem dochodów, władze wysłały czołgi, żołnierzy, samoloty i milicjantów. Użyto broni, zabito 45 osób, ponad tysiąc zostało rannych, a ofiary chowano po kryjomu w nocy, jak w latach stalinowskich.
Instytut Pamięci Narodowej zaprasza do zapoznania się z historią grudnia 1970 r. Na portalu w całości poświęconemu wypadkom na Wybrzeżu zgromadzono m.in.: kopie meldunków operacyjnych, postulatów robotniczych, stenogramów rozmów telefonicznych czy ulotek antyreżimowych. IPN zapraszam także do prześledzenia kalendarium i listy ofiar oraz do obejrzenia galerii zdjęć.
Szczeciński oddział IPN udostępnił na swojej stronie internetowej najważniejsze ustalenia zakończonego śledztwa ws. śmierci szer. Stanisława Nadratowskiego podczas wydarzeń grudniowych 1970 r. w Szczecinie. Śledczy uznali, że nie ma dostatecznych dowodów na popełnienie zbrodni komunistycznej.