Wielki Głód na Ukrainie z lat 1932–1933 pochłonął do 7 mln istnień ludzkich. „Historia nie zna drugiej równie okrutnej zbrodni przeciw całemu narodowi” - napisał świadek tamtych wydarzeń Miron Dolot w książce „Zabić głodem. Sowieckie ludobójstwo na Ukrainie”.
Klęska głodu na Ukrainie w latach 1932-1933 miała podłoże polityczne i była efektem działań podjętych przez Sowietów jeszcze w 1929 roku. „W rzeczy samej, był to głód ludobójczy, wykorzystany przez Stalina i jego popleczników w charakterze narzędzia zniewolenia ukraińskich rolników” – napisał we wstępie autor.
Przymusowa kolektywizacja ukraińskich wsi pozbawiała chłopów wszelkiej własności, którzy zaczęli od razu stawiać zaciekły opór. „Trzymali się swoich pól i dobytku rękami i nogami a walka o nie stała się dla nich walką na śmierć i życie. Ale nieuzbrojeni, niezorganizowani i pozbawieni przywódcy rolnicy nie mieli szans w konfrontacji z siłami rządowymi” – napisał Miron Dolot.
Chłopi zostali wybrani przez Stalina na ofiary bo byli przywiązani do swojej tożsamości narodowej, a Moskwa prowadziła kampanię, która miała zniszczyć Ukrainę jako odrębny kraj. Jednocześnie likwidowano wszelkie ukraińskie instytucje naukowe, kulturalne, aresztowano, wysyłano do łagrów lub mordowano tych, którzy bronili prawa Ukrainy do samostanowienia.
„Program kolektywizacji został zsynchronizowany w pierwszym Planie Pięcioletnim, którego celem była pospieszna industrializacja kraju do tej pory opierającego swój byt przede wszystkim na rolnictwie. Zasadniczym elementem planu było pozyskanie zagranicznych maszyn, patentów i specjalistów. (…) Władze z coraz większą bezwzględnością eksploatowały i tak już wyniszczoną i zubożałą wieś, aby wymusić od niej zboże nie tylko na potrzeby rosnącej populacji miejskiej Związku Radzieckiego, ale także na eksport” – napisał we wprowadzeniu Adam Ulam, dyrektor Centrum Badań Rosyjskich Uniwersytet Harvarda.
Chłopi zostali wybrani przez Stalina na ofiary bo byli przywiązani do swojej tożsamości narodowej, a Moskwa prowadziła kampanię, która miała zniszczyć Ukrainę jako odrębny kraj. Jednocześnie likwidowano wszelkie ukraińskie instytucje naukowe, kulturalne, aresztowano, wysyłano do łagrów lub mordowano tych, którzy bronili prawa Ukrainy do samostanowienia.
Gdy w 1932 r. stało się jasne, że rolnicy nie dostarczą wyznaczonej ilości zboża, Stalin nakazał zarekwirować wszystkie zapasy, nie bacząc na los paru milionów ludzi. Szacuje się, że w czasie Wielkiego Głodu 1932-1933 zmarło od 5 do 7 mln osób.
Miron Dolot był świadkiem wydarzeń i jako młody chłopak mieszkał w małej wiosce, w obwodzie czerkaskim, na północnym brzegu rzeki Tiasmyn, jednego z dopływów Dniepru. „Pod koniec maja nasza wieś była jak wymarła. Z każdej chaty i zagrody wiało grozą. Czuliśmy, że cały świat o nas zapomniał. Główna droga, niegdyś arteria handlowa i centrum życia naszej wsi, zarosła trawą i chwastami. Tylko z rzadka pojawił się na niej człowiek lub zwierzę. Wiele chat opustoszało i popadło w ruinę. Ich okna wyglądały jak puste oczodoły” – wspomina Dolot.
Ci, którzy przeżyli Wielki Głód i mieli jeszcze resztkę sił, mogli zbierać owoce i warzywa, które w 1933 roku szczególnie obrodziły. Potrzebni byli robotnicy do pracy w kołchozach i sowchozach. Za swoją pracę otrzymywali przydział żywności: kawałek chleba, łyżkę kaszy gryczanej. Tym, którzy nie byli w stanie pracować, pozostało jedynie żyć na łasce rodziny lub znajomych.
Autorowi udało się wyrwać ze wsi, ukończył szkołę średnią, brał udział w II wojnie światowej, a potem zamieszkał w Niemczech Zachodnich, skąd wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Jego mama i brat pozostali na wsi, pracowali w kołchozie. Wojna rozdzieliła ich na zawsze. Dolot nigdy nie dowiedział się, co się z nimi stało.
Miron Dolot to pseudonim pisarski, pod którym autor publikował w USA, Niemczech, Szwajcarii artykuły i broszury poświęcone tematyce Wielkiego Głodu. Jest nauczycielem języków słowiańskich, mieszka w Kalifornii.
Książkę opublikowało Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Ewelina Steczkowska