Weterani II wojny światowej, którzy 75 lat temu podjęli walkę o Wilno, upamiętnili w stolicy Litwy operację „Ostra Brama”. Chłopcy walczyli do ostatniej kropli krwi – wspominała ppłk Stanisława Kociełowicz „Iskierka”, która w czasie okupacji mieszkała na Wileńszczyźnie.
Operacja "Ostra Brama", która rozpoczęła się w nocy z 6 na 7 lipca, była podjętą przez Armię Krajową próbą wyzwolenia Wilna spod niemieckiej okupacji przed wkroczeniem do miasta Armii Czerwonej.
Ceremonia - uroczysty apel pamięci połączony ze składaniem wieńców - odbyła się w niedzielę na wileńskiej Rossie - jednym z najważniejszych polskich cmentarzy, tuż przy Mauzoleum Matki i Serca Syna, gdzie znajdują się także groby żołnierzy Armii Krajowej. Hołd polskim bohaterom z lipca 1944 r. złożyli m.in. przedstawiciele polskich władz, w tym MSWiA, MON, MKiDN, Wojska Polskiego, duchowni, harcerze i licznie przybyli Polacy z Wileńszczyzny.
"To jest miejsce święte. To jest jedno z tych miejsc, które kształtowało i kształtuje naszą tożsamość. To jest jedno z tych miejsc, bez których nie można zrozumieć dziejów Rzeczypospolitej. To jedno z tych miejsc, które tworzą nasz polski kod kulturowy - grób Marii z Billewiczów Piłsudskiej i serce twórcy niepodległej Polski marszałka Józefa Piłsudskiego" - powiedział szef Urzędu ds. Kombatantów Jan Józef Kasprzyk, który z okazji rocznicy zorganizował dla weteranów drugiej wojny światowej kilkudniową podróż patriotyczną na Wileńszczyznę, by mogli oddać hołd poległym w lipcu 1944 r. kolegom.
Szef Urzędu ds. Kombatantów podkreślił, że Piłsudski był wychowawcą nie tylko pokolenia tych, którzy wywalczyli Polsce niepodległość w 1918 r. i bronili jej przed nawałą bolszewicką, ale także pokolenia Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej. Przypomniał też słowa marszałka zainspirowanego dziełami Juliusza Słowackiego, że "rzeczą żołnierza jest stworzyć dla ojczyzny piorun co błyska, a gdy trzeba - uderzy". "I wierni temu przesłaniu byli ci, którzy 75 lat temu, w nocy z 6 na 7 lipca 1944 roku, rozpoczęli bój o Wilno. Bój zakończony zawieszeniem biało-czerwonej flagi na wzgórzu zamkowym 13 lipca 1944 roku" - powiedział Kasprzyk, przypominając też, że na Rossie pochowani są obok siebie żołnierze AK i żołnierze broniący Polski w pierwszych latach po 1918 r.
Minister dodał też, że wolą marszałka Piłsudskiego było to, żeby Polacy dbali o niepodległość z równym poświęceniem jak ci, którzy 75 lat temu w Wilnie - jak mówił Kasprzyk - zawołali, że "+Polska ma prawo do wolności+, że +Polska jest tutaj+". "Boże, błogosław Polsce. Boże, błogosław Litwie. Boże, błogosław Rzeczypospolitej Obojga Narodów" - zakończył przemówienie Kasprzyk, którego słowa przyjęto oklaskami.
Podczas uroczystości wydarzenia sprzed 75 lat przypomniał pochodzący z Wilna sędzia Bogusław Nizieński - weteran Armii Krajowej i Narodowej Organizacji Wojskowej; w latach 1999-2004 Rzecznik Interesu Publicznego. "To tu, na ulicach tego miłego miasta, rozległ się znowu szczęk broni i złowrogi świst kul. Rozgorzała uliczna walka na śmierć i życie. To garnizon wileński Armii Krajowej wsparty oddziałami nowogródzkiej AK stanął do śmiertelnej rozprawy z niemieckim okupantem, wystawiając mu rachunek krzywd" - opowiadał Nizieński i apelował do młodszych pokoleń Polaków o pamięć o tych wydarzeniach.
Walki o swoje ukochane miasto - w rozmowie z dziennikarzami - wspominali również weterani Armii Krajowej i uczestnicy walk o Wilno.
"Była chęć walki, na pewno. Chłopcy szli z entuzjazmem, nawet ten +Szczerbiec+ podbudowywał wszystkich. Był dumny, szczęśliwy, że ma piękne, umundurowane wojsko, choć to wojsko, no cóż, z szabelką szło w porównaniu do tak dobrze uzbrojonej armii. Dwa razy tyle (co nas) było Niemców. Ale chłopcy walczyli do ostatniej kropli krwi" - wspominała ppłk Stanisława Kociełowicz "Iskierka", która w czasie okupacji mieszkała na Wileńszczyźnie. W czasie Operacji "Ostra Brama" pełniła funkcję sanitariuszki w 3. Wileńskiej Brygadzie AK Gracjana Fróga "Szczerbca" w Kolonii Wileńskiej. Pomagała przy opiece nad rannymi, zdobywała żywność i materiały opatrunkowe.
Weteranka zwróciła uwagę, że Niemcy mieli przewagę nad polskim wojskiem ze względu na artylerię i lotnictwo, stąd też decydujące uderzenie przeprowadziła Armia Czerwona. Podkreśliła jednak, że dowódcy AK nie powinni zgadzać się na tak daleko idącą współpracę z Sowietami, co skończyło się dla polskich żołnierzy aresztowaniami i rozbrojeniem. "Co tutaj mówić? Właśnie dowódcy, te aresztowania... Właściwie gdzie był ten wywiad?" - pytała ppłk Kociełowicz.
Jej zdaniem można było przewidzieć sowiecką zdradę, tak jak przewidział ją legendarny dowódca AK Zygmunt Szendzielarz, który bezpiecznie wyprowadził swoją brygadę z Wileńszczyzny. "Tylko jeden +Łupaszka+ nie wierzył tej czerwonej zarazie, jak to mój tatuś ich nazywał. A tak to wszyscy godzili się na spotkania (z Sowietami); ciągle nie wierzyli i nie mogli uwierzyć, że to jest zdrada" - dodała "Iskierka". Również ona za swoją działalność została w 1951 r. aresztowana w Moskwie przez NKWD i była więziona m.in. na osławionej Łubiance. Następnie została zesłana do łagru na Syberię, gdzie spędziła osiem lat.
Z opiniami ppłk Kociełowicz zgadza się kpt. Edward Klonowski "Cuhalt" - jak mówił - "chłopiec spod wileńskiej wioski", który służył w oddziale mjr. Antoniego Olechnowicza "Pohoreckiego" i brał udział w operacji "Ostra Brama". "Nie była (ta operacja) dobrze dowodzona. Rzucili piechotę na bunkry, a jeszcze czołgi sowieckie nie podeszły, a jeszcze samoloty (niemieckie) z wierzchu" - opowiadał. "Nadzieja była, a nadzieja prędko pękła, no co zrobić" - dodał weteran, przypominając zdradę Sowietów.
Przed uroczystością na Rossie odbyła się w kościele św. Teresy uroczysta msza w intencji poległych w walce o Wilno żołnierzy AK z okręgów wileńskiego i nowogrodzkiego, po której weterani i inni uczestnicy obchodów mogli pomodlić się przed obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej.
Obchody 75-lecia operacji "Ostra Brama" - zorganizowane przez UdsKiOR i Ambasadę RP w Wilnie - trwają od soboty. Uroczystości odbyły się w Skorbucianach, gdzie upamiętniono poległych w walce o Wilno żołnierzy AK, a także w Boguszach, gdzie z kolei przypomniano o podstępnym aresztowaniu przez Sowietów dowódców Armii Krajowej. Kulminacją sobotnich uroczystości była ceremonia w Kalwarii Wileńskiej z udziałem marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, który przypomniał, że słynna akcja AK jest świadectwem bohaterstwa Polaków i ich poświęcenia dla odzyskania niepodległości.
W poniedziałek obchody zakończy uroczystość złożenia kwiatów w kwaterze poległych żołnierzy AK na cmentarzu w Kolonii Wileńskiej.
Walki żołnierzy Armii Krajowej z Niemcami o Wilno trwały do 13 lipca i zakończyły się zdobyciem miasta. Początkowo oddziały dowodzone przez ppłk. Aleksandra Krzyżanowskiego "Wilka" zamierzały przejąć Wilno przed wkroczeniem Armii Czerwonej. Ostatecznie polscy żołnierze, którzy spotkali się z zaciętą obroną Niemców, walczyli wspólnie z Sowietami. Krótko jednak po wyzwoleniu Wilna sowieccy funkcjonariusze dokonali aresztowań polskich żołnierzy; dowódcy i żołnierze AK zostali rozbrojeni; większość z nich trafiła do więzień lub została zesłana w głąb Związku Sowieckiego.
Według badaczy, straty poszczególnych stron w wyniku walk o Wilno są trudne do oszacowania. Leszek Kania w publikacji pt. "Wilno 1944" podaje jednak, że Rosjanie w ciągu kilku dni stracili ok. 5 tys. żołnierzy, Niemcy - ok. 3-4 tys., a Polacy co najmniej 550 żołnierzy.
"Likwidacja oddziałów Armii Krajowej od początku była głównym celem Sowietów, a okres pozornego sojuszu był niezbędny jedynie do rozpoznania polskich sił i zgromadzenia odpowiedniej ilości wojsk NKWD niezbędnych do przeprowadzenia operacji rozbrojeniowej. W ten sposób powtórzyła się sytuacja, która wcześniej miała miejsce na Wołyniu. Późniejsze wypadki we Lwowie i na kolejnych zajmowanych przez Armię Czerwoną ziemiach polskich nie odbiegały od tego schematu. Akcja +Burza+ na wschód od Wisły wszędzie miała podobny finał. Ujawniona kadra dowódcza AK i funkcjonariusze Delegatury Rządu trafiali do sowieckich więzień i obozów, szeregowi żołnierze zaś byli wcielani do armii Berlinga, Armii Czerwonej albo wywożeni do obozów w ZSRS" - napisał historyk dr Paweł Rokicki.
Z Wilna Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ mc/