Bracia Lucjan i Zygmunt Marchelowie – żołnierze NZW skazani w 1946 roku przez komunistów w pokazowym procesie na śmierć i rozstrzelani – uroczyście zostali pochowani w niedzielę po południu na cmentarzu w Ciechanowcu (Podlaskie). Ponad dwa lata temu w tym miejscu ich szczątki odnalazł IPN.
Uroczystość odbyła się w ramach wojewódzkich obchodów Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych w Ciechanowcu. Wziął w nim udział m.in. minister edukacji Dariusz Piontkowski, prezes IPN Jarosław Szarek, wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski, rodzina braci Marchelów oraz mieszkańcy.
Po uroczystej mszy św. w miejscowym kościele, w kondukcie w asyście wojskowej przemaszerowano na cmentarz, tam szczątki rozstrzelanych żołnierzy złożono do grobu.
"W końcu doczekaliśmy momentu, kiedy duża część tych żołnierzy niezłomnych może być z honorami, w pogrzebie państwowym pochowana, że możemy im oddać cześć" - mówił podczas przemówienia Piontkowski, który podkreślał, że przez kilkadziesiąt lat władze komunistyczne starały się przedstawiać ich jako bandytów i zbrodniarzy, a ich ciała pochować w nieznanych miejscach by zatrzeć o nich pamięć. Dziś - jak mówił - "można głośno mówić, że ci, którzy byli bohaterami zasługują na pamięć, zasługują na pomniki, zasługują na cześć".
Zaapelował też by czcić żołnierzy niezłomnych nie tylko 1 marca, w ich dzień, ale też przybywając na miejsca ich pochówku i miejsca pamięci i - jak mówił - "zawsze wołajmy: +Cześć i chwała bohaterom+".
"Dzisiaj stajemy u grobu Lucjana i Zygmunta Marchelów. Młodzi chłopcy, marzyli o wolnej, niepodległej Polsce, marzyli o końcu niemieckiej okupacji, marzyli o tym, że jak wojna się skończy będą mieć młyn, będą młynarzami. Nie dane im to było, nie wiedzieli, że staną się ziarnem, z którego wyrośnie wolna, niepodległa Polska" - mówił prezes IPN Jarosław Szarek. Powiedział, że zamordowano ich w szczególnym czasie dla Polaków, okresie świąt Bożego Narodzenia. Przypominając ten moment, mówił, że Lucjana zabrano 21 grudnia, a Zygmunta - w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia; żołnierze zostali rozstrzelani 27 grudnia 1946 roku na podwórku własnego domu.
Szarek mówił, że tuż przed egzekucją bracia objęli się i tak zostali pochowani. Dodał, że tak też, w objęciach, zostali odnalezieni podczas ekshumacji. "Dziś ich rozdzielamy, ale dzisiaj w objęcia bierze ich wolna, niepodległa Rzeczpospolita i z tych objęć nigdy więcej ich nie wypuści" - powiedział Szarek.
Wojewoda Bohdan Paszkowski podkreślał, że trzeba dzisiaj oddać hołd tym młodym żołnierzom, a oddając hołd im, oddajemy też hołd tysiącom ludzi, których grobów - jak mówił - jeszcze nie znamy. Dodał, że wciąż mamy do spłacenia dług. "Mamy ten dług do spłacenia, aby tę pamięć chronić, tę pamięć utrwalać, upowszechniać i aby te wartości, o których myśleli, dla których żyli, dla których walczyli bracia Marchelowie, również nam były bardzo bliskie" - mówił Paszkowski.
Według ustaleń IPN, 27 grudnia 1946 roku, na plac w środku wsi Wojtkowice-Glinna, rodzinnej wsi Marchelów, spędzono okolicznych mieszkańców, aby byli świadkami procesu braci, którzy zostali oskarżeni o nielegalne posiadanie broni oraz przynależność do Narodowego Zjednoczenia Wojskowego.
Obaj skazani zostali w trybie doraźnym na śmierć, po dwugodzinnej rozprawie, bez możliwości odwołania się. Wyrok wykonano od razu, na oczach zebranych. Jak ustalił IPN, świadkowie mówili, że nie było plutonu egzekucyjnego, a nad brzeg rzeki Bug skazanych odprowadził jeden żołnierz, który Marchelów zastrzelił. Po wykonaniu wyroku śmierci ciał zmarłych nie wydano rodzinie, ale kilka miesięcy po zbrodni, kilkanaście kilometrów od miejsca jej dokonania, odnaleziono zwłoki. W nocy rodzina pochowała ciała w nieznakowanej mogile na cmentarzu w Ciechanowcu (Podlaskie), a proboszcz parafii poświadczył to wpisem do księgi zgonów. IPN odnalazł szczątki braci Marchelów we wrześniu 2017 roku.
W stolicy Podlaskiego, w Białymstoku, miejskie obchody odbyły się w niedzielne południe przy pomniku Danuty Siedzikówny "Inki". "Mieliśmy bohaterów, których przez wiele lat nie tylko, że nie zauważano, ale przede wszystkim obśmiewano, opluwano (...) Dlatego oddajemy hołd tym, którzy umiłowali ojczyznę ponad własne życie" - mówił w czasie uroczystości prezydent miasta Tadeusz Truskolaski.
Pomnik poświęcony "Ince" - 18-letniej sanitariuszce AK, w 1946 r. skazanej na śmierć i rozstrzelanej, został odsłonięty w Białymstoku dokładnie dwa lata temu, w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Pomnik powstał jako projekt zgłoszony do budżetu obywatelskiego na 2016 r.; znajduje się w Parku Planty, na Skwerze im. Lecha i Marii Kaczyńskich.
Rano na cmentarzu wojskowym w Białymstoku wieniec złożył m.in. wojewoda w asyście służb mundurowych, odbył się tam też apel pamięci. Kilkaset osób wzięło udział w Biegu Tropem Wilczym, którego trasa przebiegała w Parku Konstytucji 3 Maja.
Po południu ulicami miasta przeszedł Białostocki Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych. To inicjatywa - jak mówili o sobie sami organizatorzy - środowisk patriotycznych i kibicowskich, w tym np. Młodzieży Wszechpolskiej i Klubu Więzionych i Represjonowanych. Według szacunków policji, wzięło w nim udział ok. 500 osób.
W tym roku marsz szczególnie upamiętniał majora Zygmunta Szendzielarza "Łupaszkę". W mieście jest spór o tę postać, chodzi o ofiary cywilne akcji oddziałów Szendzielarza. Różnicę zdań było widać przy nadawaniu imienia "Łupaszki" jednej z ulic. Rada poprzedniej kadencji takie imię nadała, ale obecna zmieniła tę nazwę. Uchwałę rozstrzygnięciem nadzorczym uchylił wojewoda, sprawa jest w sądzie administracyjnym.
W miniony czwartek Rada Miasta Białystok przyjęła stanowisko, by uczcić pamięć żołnierzy powojennego podziemia. Podkreślono w nim, że nawet jeśli żołnierzom wyklętym udało się przeżyć, to przez kolejnych 45 lat żyli z piętnem "bandytów" czy "faszystów". Jednocześnie rada złożyła hołd cywilnym ofiarom, które "w czasie walk z komunistyczną dyktaturą" straciły życie; zarówno z rąk władzy komunistycznej, jak i wskutek działań niepodległościowego podziemia. "Krew niewinnych ofiar - często kobiet i dzieci - nie znajduje usprawiedliwienia w żadnych okolicznościach" - głosi to stanowisko.(PAP)
autorzy: Sylwia Wieczeryńska, Robert Fiłończuk
swi/ rof/ aj/