Apelem pamięci, salwą honorową i złożeniem wieńców pod pomnikiem 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK na stołecznym Skwerze Wołyńskim z udziałem przedstawicieli władz państwowych, samorządowych i kombatantów uczczono w sobotę 72. rocznicę zbrodni wołyńskiej.
"Spotykamy się w dniu szczególnym, w dniu 72. rocznicy tzw. krwawej niedzieli na Wołyniu i w miejscu szczególnym, na Skwerze Wołyńskim. Spotykamy się by uczcić, oddać honor i objąć modlitwą ponad 100 tysięcy ofiar zbrodni ukraińskich nacjonalistów Ukraińskiej Powstańczej Armii. Zbrodni dokonanych w 2136 miejscowościach siedmiu województw II Rzeczpospolitej na Kresach Południowo-Wschodnich" - podkreślił sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Krzysztof Kunert.
Jak zaznaczył, to niezwykły dzień, miejsce i rocznica, ponieważ po raz pierwszy "mamy honor obchodzić tę rocznicę wspólnie ze środowiskiem 27. Dywizji Piechoty Armii Krajowej".
Prezes zarządu Okręgu Wołyńskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Anna Lewak podkreśliła, że to spotkanie jest "świadectwem prawdy o Kresowianach II Rzeczpospolitej, o ludności polskiej, która przeżyła dwie okupacje - sowiecką i niemiecką, o ofiarach ludobójczych czystek na Wołyniu, Polesiu, Podolu, ziemi lwowskiej, stanisławowskiej i tarnopolskiej, którzy zginęli z rąk OUN-UPA".
Prezes zarządu Okręgu Wołyńskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Anna Lewak podkreśliła, że to spotkanie jest "świadectwem prawdy o Kresowianach II Rzeczpospolitej, o ludności polskiej, która przeżyła dwie okupacje - sowiecką i niemiecką, o ofiarach ludobójczych czystek na Wołyniu, Polesiu, Podolu, ziemi lwowskiej, stanisławowskiej i tarnopolskiej, którzy zginęli z rąk OUN-UPA".
Szczepan Siekierko, prezes Zarządu Głównego Stowarzyszenia Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów we Wrocławiu przyznał, że takie uroczystości przeżywa bardzo osobiście, boleśnie i z wielkim wzruszeniem jako "bezpośredni świadek wspominający śmierć 16 członków najbliższej rodziny w wyniku zbrodni wołyńskiej".
"Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu na podstawie zeznań świadków jednoznacznie potwierdziła, że było to ludobójstwo zaplanowane i wykonane na bezbronnej ludności polskiej. Takiej świadomości ugruntowanej w świadomości Polaków nikt nie zmieni. Szanuję suwerenne prawa Ukrainy do niepodległości i wyboru własnej drogi rozwoju, ale niepokoi nas powrót do ideologii stosowanej u podstaw zbrodni dokonywanej w latach 1939-1947. Musimy wyciągać wnioski z przeszłości, żeby w przyszłości nasi potomkowie odczytywali tę historię w sposób prawidłowy" - mówił Siekierko.
Podczas uroczystości odmówiono modlitwę ekumeniczną w intencji ofiar zbrodni oraz odczytano apel pamięci. Po trzykrotnej salwie honorowej przed pomnikiem 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej złożono wieńce i zapalono znicze.
Płk rezerwy Zygmunt Maguza wspominał w rozmowie z dziennikarzami, że 11 lipca 1943 r. zapisał się w jego pamięci niezwykle okrutnie, ponieważ zginęło wielu jego znajomych. "Kiedy rodzice zostali zesłani na Sybir, ojciec był w Wojsku Polskim, bronił Warszawy w 1939 r., ja jako 18-letni chłopak zamieszkałem u bliskich. Wszyscy mnie jednak ostrzegali, dlatego nie spałem w domu, tylko w zbożu, w lesie, w stodołach, na strychach, u sąsiadów, ale tak, żeby o tym nie wiedzieli. Byłem zaszczuty, bo nacjonaliści wydali na mnie wyrok śmierci. Kilkakrotnie udało mi się wyrwać z ich rąk" - opowiadał.
"Polacy byli mordowani w sposób okrutny. Z rodziny stryjecznego brata mojej matki przeżyły dwie dziewczynki, które matka zasłaniała poduszkami przed strzałami Ukraińców. Sama zginęła, podobnie jak jej matka i maleńka półtoraroczna córeczka. Miałem być chrzestnym w innej rodzinie. Przyszli tam i to dziecko rozerwali i na stole położyli. Zabili też matkę. Ojciec schował się w świerkach i potem kiedy byliśmy razem w 27. Wołyńskiej Dywizji trzeba było go bardzo pilnować, bo dostawał szału na widok Ukraińca, a nie wolno nam było się mścić, taki był rozkaz. Zamordowano ludzi, którzy spokojnie żyli i pracowali, w zgodzie z ukraińskimi sąsiadami. Musimy o tym wszystkim pamiętać" - powiedział płk Maguza.
Według szacunków polskich historyków ukraińscy nacjonaliści zamordowali w latach 1943-1945 na Wołyniu i w Galicji Wschodniej ok. 100 tys. Polaków. 40-60 tys. zginęło na Wołyniu, 20-40 tys. w Galicji Wschodniej, co najmniej 4 tys. na terenie dzisiejszej Polski. Kulminacja tych wydarzeń, określanych mianem zbrodni wołyńskiej, nastąpiła 11 lipca 1943 r., gdy oddziały UPA zaatakowały ok. 150 polskich miejscowości. (PAP)
akn/ pz/