Zniesienie stanu wojennego tak naprawdę niewiele zmieniało, było głównie ruchem propagandowym obliczonym na Zachód – powiedział PAP historyk IPN dr Grzegorz Majchrzak. 35 lat temu, 22 lipca 1983 r. w Polsce zniesiono stan wojenny.
Piłka nożna, w PRL-u wykorzystywana na różny sposób, dawała też nadzieję. Choćby Solidarności. W czasie mundialu w 1982 r. głównym dylematem internowanych była sprawa oglądania meczów. Innym przykładem jest pojedynek Lechia Gdańsk–Juventus Turyn w Pucharze Zdobywców Pucharów w 1983 r., gdy w przerwie zorganizowano manifestację poparcia dla Wałęsy – mówi PAP dr Grzegorz Majchrzak z Biura Badań Historycznych IPN.
Letnie i zimowe igrzyska olimpijskie, będące największymi i najbardziej prestiżowymi zawodami sportowymi, ściągają przed telewizory miliony widzów. Zmagania „czempionów sportu” budzą emocje, niekiedy zresztą bardzo silne. Jednak olimpiady po II wojnie światowej były nie tylko zmaganiami sportowców, ale również polem konfrontacji dwóch wrogich obozów – z jednej strony państw kapitalistycznych (na czele ze Stanami Zjednoczonymi), z drugiej zaś krajów tzw. demokracji ludowej – tu prym wiódł oczywiście Związek Sowiecki. To zaś powodowało, że igrzyskami interesowali się również „smutni panowie”. W przypadku PRL głównie ze Służby Bezpieczeństwa i – w mniejszym zakresie – Wojskowej Służby Wewnętrznej.
Kopalnia Węgla Kamiennego „Wujek” w Katowicach była jednym z około 200 zakładów pracy, w których w reakcji na wprowadzenie stanu wojennego zorganizowano strajk okupacyjny. A także jednym z 40 protestów spacyfikowanych siłą – jak się później okazało najbardziej krwawo.
Przez kilkanaście miesięcy legalnej działalności NSZZ „Solidarność” towarzyszyły obawy przed pacyfikacją siłową, czy to przez peerelowskie władze, czy też jak w 1956 r. na Węgrzech i w 1968 r. Czechosłowacji przez wojska sowieckie. Co najmniej dwukrotnie wydawało się, że ten drugi scenariusz jest bliski realizacji - w grudniu 1980 r. oraz w marcu 1981 r. Szczególnie realna „bratnia interwencja” wydawała się w czasie tzw. kryzysu bydgoskiego, spowodowano pobiciem przez milicję działaczy „Solidarności” zaproszonych na sesję Wojewódzkiej Rady Narodowej w Bydgoszczy w dniu 19 marca 1981 r.
Władze komunistyczne bardzo długo liczyły, że „odbudują” Solidarność i do tego był potrzebny Lech Wałęsa - powiedział PAP historyk IPN Grzegorz Majchrzak. Dodał, że w związku z tym przywódca "S" podczas internowania był trzymany w lepszych warunkach niż inni, można powiedzieć w "złotej klatce".
W latach PRL sportowcy, w tym piłkarze, nie byli dobrymi kandydatami na agentów SB - ocenił historyk dr Grzegorz Majchrzak, którego książka "Tajna historia futbolu. Służby, afery i skandale" miała promocję we wtorek wieczorem w Warszawie.
W latach PRL sportowcy, w tym piłkarze, nie byli dobrymi kandydatami na agentów SB - ocenił historyk dr Grzegorz Majchrzak, którego książka "Tajna historia futbolu. Służby, afery i skandale" miała promocję we wtorek wieczorem w Warszawie.
8 października mija 35. rocznica uchwalenia przez Sejm PRL nowej ustawy o związkach zawodowych. Ustawy, która kładła kres nie tylko działalności robotniczego i rolniczego związku – po 13 grudnia 1981 r. „jedynie” zawieszonych – ale też oznaczała rezygnację z pomysłu ich „odbudowy” przez peerelowskie władze.
Pomarańczowa alternatywa była nietypowym przejawem działalności opozycyjnej. W przeciwieństwie do jej „poważnej” części walczyła z komuną poprzez śmiech, głównie uliczne happeningi. I hasła w rodzaju: „Znajdzie się pała na dupę generała”. Co ciekawe – należała do najdłużej zwalczanych przejawów sprzeciwu. W czasach, gdy inne, „poważne” demonstracje nie były już niepokojone przez zbrojne ramię partii, czyli ZOMO, za udział w imprezach przez nią organizowanych można było trafić na dołek, a w najlepszym razie dostać wspomnianą wcześniej pałą …