„Cóż bowiem znaczą słowa, że kardynał Wyszyński był nieugięty, stanowczy czy nawet zachowawczy, że został nazwany +kardynałem z żelaza+? Odpowiedź może być tylko jedna: nie chodziło o upór jako cechę jego charakteru, ale o trwanie w decyzjach głęboko przemodlonych i przemyślanych” – pisze Czesław Ryszka.
Prosta, podręcznikowa opowieść o „wydarzeniach nowohuckich” jest dość szeroko znana: żądania wzniesienia kościoła, fatalna decyzja władz partyjnych o usunięciu z przestrzeni publicznej kilkumetrowego krzyża, która doprowadziła do przepychanek, błyskawicznie eskalujących do zamieszek, a wreszcie walk ulicznych. „Bitwa o krzyż” sprzed 60 lat zwykle wpisywana jest w jeden z trzech nurtów wydarzeń i przemian składających się na historię PRL. W rzeczywistości jednak jest zjawiskiem trochę osobnym – i nadal nie do końca wyjaśnionym.
„Rok 1959 w Polsce był trzecim rokiem po odwilży październikowej, uwidocznionej w relacjach państwo–Kościół uwolnieniem z internowania Prymasa Tysiąclecia i ponownym nawiązaniem wzajemnych kontaktów przez stworzenie Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu. Jednakże ten krótki okres normalizacji dawno już się zakończył, o czym informował również w swoich zapiskach kard. Wyszyński” – czytamy we wstępie.
70 lat temu, 19 kwietnia 1950 r., władze powołały Urząd ds. Wyznań. Formalnie jego funkcją było regulowanie stosunków państwa i Kościoła. W rzeczywistości przez niemal cały okres PRL organ ten był narzędziem walki ateistycznego państwa z religią.
„Po zakończeniu drugiej wojny światowej chyba żadna rocznica historyczna nie wywołała w naszym kraju tylu emocji co tysiąclecie chrztu Polski. Wokół żadnej innej nie rozgorzał tak otwarty i ostry spór, który pogłębił antagonizm między komunistycznym państwem a hierarchicznym Kościołem rzymskokatolickim” – uważa Bartłomiej Noszczak.
„Polscy biskupi od początku istnienia Polski +ludowej+ nie ukrywali swojego sceptycznego, a nawet negatywnego stanowiska wobec komunistycznych władz, narzuconych przez sowieckiego okupanta” – czytamy we wstępie.