13 lutego 2014 r. zmarł Zbigniew Romaszewski, fizyk, działacz opozycji antykomunistycznej, członek KSS KOR i kierownik Biura Interwencyjnego; od 1980 r. w NSZZ „Solidarność”; współtwórca Radia Solidarność w stanie wojennym, senator III RP, kawaler Orderu Orła Białego.
„Był doktorem fizyki, ale życie poświęcił sprawom ludzkim. Niestrudzenie pokazywał, że solidarność to walka o wolność razem z innymi. Myślą i sercem był zawsze z tymi, którzy walczyli o szacunek, godność i prawa człowieka” - napisał prezydent Bronisław Komorowski w kondolencjach.
„Zbigniew Romaszewski był jednym z ojców praw człowieka nie tylko w PRL, ale również we wszystkich krajach bloku wschodniego. Swoją bezkompromisową działalnością wielokrotnie udowodnił, jak doskonale rozumiał, że bez wolności obywatelskiej nie będzie wolnej i solidarnej Polski” - przypomniał premier Mateusz Morawiecki w piątą rocznicę śmierci "legendy opozycji antykomunistycznej".
„Służbę publiczną postrzegał przez pryzmat całkowitej bezinteresowności. Mało znana jest historia prowadzonego na początku lat dziewięćdziesiątych Biura Interwencji przy nowo powołanym Senacie. Senator Zbigniew Romaszewski przez pewien czas finansował jego działalność z własnych środków” - powiedział wówczas PAP Piotr Skwieciński, autor wywiadu rzeki z Zofią, Agnieszką i ze Zbigniewem Romaszewskimi (2014).
Sam Romaszewski nie czuł się dobrze jako bohater laurek. „A kogo ja broniłem w Radomiu w 1976 roku?! Myśli pan, że to byli robotnicy jak z posągów spod Pałacu Kultury i Nauki?” - mówił Robertowi Mazurkowi w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” (2011). „Przecież prawdziwych uczestników podpalenia komitetu partii nie zatrzymano, więc władza wmontowała w proces recydywistów. Powiedzmy sobie szczerze, że w procesach radomskich nie było ludzi wcześniej niekaranych” - wyjaśnił.
„Jeździłem do Radomia do końca, byłem tam 43 razy" - opowiadał. „A kto miał jeździć? Normalni obywatele Radomia łącznie z Kościołem jakoś się do pomocy im nie palili. Dlaczego? Bo zbudowano tam atmosferę społeczną, że to warchoły” - przypomniał okoliczności w jakich funkcjonował KSS KOR.
„Poczułem, że jestem tym ludziom po prostu potrzebny. Oni byli wyklęci, skopani, poniżeni i tu nagle ktoś do nich przyjeżdża. Ta otwartość tych ludzi, wdzięczność powodowały, że naprawdę chciałem tam przyjeżdżać. Poza tym tworzyło się środowisko tu, w Warszawie. Myśmy bardzo lubili ze sobą przebywać, nie było tych podziałów: Konrad Bieliński, Krzyś Hagemejer, Kelusy – to byli nasi sąsiedzi z Ochoty, systematycznie wpadał na kolację Teoś Klincewicz, który na Inżynierskiej miał manufakturę drukarską… Piękne czasy” - wspominał.
Zbigniew Romaszewski urodził się w Warszawie 2 stycznia 1940 r. - to oficjalna, zapisana w metryce urodzenia data; inna, najprawdopodobniej prawdziwa, podawana przy różnych okazjach przez samego polityka, to 12 grudnia 1939 r. Po Powstaniu Warszawskim został wywieziony wraz z matką do obozu pracy w Gross Rosen. Jego ojciec zginął w obozie w Sachsenhausen.
W 1964 r. ukończył studia na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. W październiku 1980 r. obronił doktorat w Instytucie Fizyki Polskiej Akademii Nauk, w którym pracował od ukończenia studiów do 1983 r.
W PRL był aktywnym opozycjonistą. W 1967 r. wraz z żoną Zofią zbierał podpisy pod petycją pracowników naukowych w obronie Adama Michnika. W 1976 r., po protestach robotniczych w Radomiu i Ursusie, wywołanych przez drastyczną podwyżkę cen żywności, uczestniczył w organizowanej przez Komitet Obrony Robotników akcji pomocy represjonowanym.
Od 1977 r. był członkiem Komitetu Samoobrony Społecznej - KOR; wraz z żoną prowadził Biuro Interwencyjne, rejestrujące przypadki łamania praw człowieka i niosące ofiarom bezprawia pomoc prawną i materialną.
Na przełomie 1979 i 1980 r. zorganizował Komisję Helsińską, nadzorującą wprowadzanie w życie postanowień Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (KBWE). Pod jego redakcją Komisja opublikowała Raport Madrycki, omawiający stan przestrzegania praw człowieka w PRL.
W latach 1980-81 kierował Komisją Interwencji i Praworządności NSZZ „S”, został wybrany do Prezydium „S" Zarządu Regionu Mazowsze, a następnie do Komisji Krajowej.
„Zbigniew i Zofia Romaszewscy w swoim sposobie myślenia byli bardzo bliscy polskiej inteligencji lat zaborów i międzywojnia, która żyła w etosie służby publicznej. Uważali, że państwu i społeczeństwu należy oddać własny wysiłek i nie oczekiwać w zamian żadnych osobistych korzyści" - ocenił Piotr Skwieciński.
W stanie wojennym ukrywał się, poszukiwany przez SB. Zorganizował podziemne Radio Solidarność. Pierwszą audycję nadano 12 kwietnia 1982 r. w Warszawie.
Aresztowany w sierpniu 1982 r., Romaszewski był sądzony w dwóch kolejnych procesach: twórców Radia Solidarność i Komitetu Samopomocy Społecznej KOR. Został skazany w lutym 1983 r.; wyszedł na mocy amnestii w sierpniu 1984 r.; uniewinniono go w 1991 roku.
Po zwolnieniu z więzienia, władze PAN uniemożliwiły mu dalszą pracę w Instytucie Fizyki w Warszawie. Dzięki kolegom fizykom przeniósł się do Krakowa, do Instytutu Fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie został zatrudniony jako redaktor „Acta Physica Polonica”. Kierował też - reaktywowaną w podziemiu - Komisją Interwencji i Praworządności NSZZ „S", która dokumentowała przypadki represji i pomagała ich ofiarom. W 1988 r. Komisja organizowała pomoc dla strajkujących robotników (Stalowa Wola, Nowa Huta, kopalnie Górnego Śląska, Szczecin, Gdańsk).
„Zbigniew i Zofia Romaszewscy w swoim sposobie myślenia byli bardzo bliscy polskiej inteligencji lat zaborów i międzywojnia, która żyła w etosie służby publicznej. Uważali, że państwu i społeczeństwu należy oddać własny wysiłek i nie oczekiwać w zamian żadnych osobistych korzyści” - ocenił Piotr Skwieciński.
W 1987 r. otrzymał, wraz z żoną, Nagrodę Praw Człowieka Fundacji Aurora przy Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii.
W 1988 r. zorganizował I Międzynarodową Konferencję Praw Człowieka w kościele w Mistrzejowicach pod Krakowem. II Międzynarodowa Konferencja Praw Człowieka odbyła się w 1990 r. w Leningradzie w ZSRS. W 1989 r. Romaszewski brał udział w obradach tzw. podstolików w ramach Okrągłego Stołu; był ekspertem w zespole ds. wymiaru sprawiedliwości.
Po wyborach 4 czerwca 1989 r. trafił do odrodzonego wówczas Senatu, z listy Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie.
„Godził się z zawartym wówczas kompromisem. Przyjął propozycję kandydowania do Senatu" - przypomniał Skwieciński. "Można jednak powiedzieć, że ów kompromis z 1989 r. budził w nim wiele zastrzeżeń. Nigdy nie uznawał tych ustaleń jako takich, które mają obowiązywać `wiecznie`. Nie należał do tego środowiska, które uważało, iż umowę okrągłostołową należy realizować, mimo że warunki polityczne w Polsce uległy całkowitej zmianie, m.in. z powodu `zniknięcia` PZPR i ZSRS” - dodał.
W Senacie Zbigniew Romaszewski zasiadał nieprzerwanie do 2011 r. W latach 2007-11 był wicemarszałkiem Izby.
Angażował się w sprawę lustracji. Jako szef senackiej Komisji Praw Człowieka i Praworządności VI kadencji proponował wiele poprawek do ustawy lustracyjnej, które nie znalazły jednak uznania partyjnych kolegów i przepadły podczas głosowania w Senacie.
Według Romaszewskiego, ustawa lustracyjna wyszła z Senatu „niespójna i obciążona wieloma błędami”. W maju 2007 r. Trybunał Konstytucyjny uznał za niekonstytucyjne 39 zapisów nowego prawa lustracyjnego z października 2006 r.
W 2008 r. za wspieranie w latach 90. litewskich dążeń niepodległościowych został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu „Za zasługi dla Litwy”.
W lutym 2010 r. Romaszewski, wraz z innym senatorem PiS Piotrem Andrzejewskim, został zawieszony w prawach członka klubu PiS - głosowali przeciw uchyleniu immunitetu senatorowi Krzysztofowi Piesiewiczowi. Prokuratura chciała zarzucić senatorowi popełnienie przestępstw opisanych w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii: posiadania kokainy i nakłaniania innych osób do jej zażycia. Wkrótce po ogłoszeniu decyzji o zawieszeniu Romaszewski wystąpił z klubu PiS. W lipcu 2010 r. wrócił do klubu; argumentował wtedy, że „ideowo zgadza się i popiera" PiS.
W kolejnych wyborach - w 2011 r. wystartował do Senatu w okręgu obejmującym pięć prawobrzeżnych dzielnic stolicy - Pragę Północ i Pragę Południe, Rembertów, Targówek i Wesołą. Pokonał go popierany przez SLD i PO były marszałek Sejmu Marek Borowski.
„Te wybory to koniec pewnej historii, etosu, pewnego systemu aksjologicznego" - mówił Romaszewski Mazurkowi, komentując wygraną Borowskiego. „To osobiście miły człowiek, ale jednak oportunista. Jak widać, wyborcom to nie przeszkadza" - ocenił.
Przed tymi wyborami Romaszewski odwiedził w areszcie Piotra S., ps. Staruch, nieformalnego szefa kibiców warszawskiej Legii. To zaangażowanie w sprawę „Starucha" było wymieniane jako jedna z przyczyn przegranej - że „bronił łobuza". „Pomaszerowałem do aresztu 6 sierpnia, jako wicemarszałek Senatu. Więc podnoszenie tego dwa miesiące później, pod sam koniec kampanii, nie jest nawet świństwem, jest kurewstwem!" - skomentował Romaszewski w rozmowie z Mazurkiem. „Zawsze bliski jest mi los krzywdzonych, ale proszę spojrzeć na to, co tu się dzieje. Staruchowicz jest zatrzymany, wszystkie dowody podobno zgromadzone, są świadkowie, a sprawa dotyczy pobicia. Można by go sądzić następnego dnia, a orzeka się trzy miesiące aresztu. To ja pytam: z jakiego powodu? Widać, że tu wszystko jest od początku do końca dęte" - ocenił.
„Demonstracje, na których krzyczano `Tusk, ty matole`, były normalnymi, legalnymi manifestacjami! Pan im odmawia praw politycznych i obywatelskich? I jak w takim razie mamy oceniać te grzywny, które poleciały ze strony naszych niezawisłych sądów grodzkich, te akcje prokuratury i policji?" - pytał Romaszewski Mazurka w rozmowie zatytułowanej "Będę jak starszy pan z KOR-u". „Pan sobie wyobraża, że senator, widząc taką bezprzykładną dyspozycyjność wymiaru sprawiedliwości i organów porządku publicznego, powinien milczeć?! To jest właśnie różnica w etosie, bo ja w takich sytuacjach nigdy nie będę milczał!" - mówił.
W 2011 r. został wybrany przez Sejm na członka Trybunału Stanu a prezydent Bronisław Komorowski odznaczył Romaszewskiego Orderem Orła Białego.
W 2013 r. Sąd Okręgowy w Warszawie zasądził na jego rzecz 240 tys. zł (192 tys. zł zadośćuczynienia i 48 tys. zł odszkodowania) za krzywdy wyrządzone mu w wyniku wyroku 4,5 lat więzienia, wydanego w 1983 r. przez sąd wojskowy za zorganizowanie podziemnego Radia Solidarność. Romaszewski wnosił o 85 tys. zł odszkodowania i "stosowne" zadośćuczynienie.
W procesie o odszkodowanie Romaszewski zeznał, że był w więzieniu szantażowany przez władze, które uzależniały amnestię dla wszystkich ówczesnych więźniów politycznych od emigracji - lub rezygnacji z działalności - kilku czołowych opozycjonistów. Sąd uznał, że Romaszewskiemu z powodu doznanych krzywd należy się wyższe zadośćuczynienie niż zwykle przyznawane w takich sprawach. Przyznano mu za każdy miesiąc więzienia 8 tys. zł, choć z reguły było to od 3 do 5 tys. zł.
Przyjęcie przezeń odszkodowania spotkało się z negatywną oceną niektórych przedstawicieli opozycji w PRL, m.in. Lecha Wałęsy, Waldemara Kuczyńskiego i Grzegorza Schetyny. Bronili go m.in. Jan Rulewski, Józef Pinior i Stanisław Śmigiel.
„Nie ma niczego nagannego, ani tym bardziej niemoralnego w tym, by osoby represjonowane korzystały ze swoich praw i zabiegały w sądach o odszkodowanie czy zadośćuczynienie" - powiedział Śmigiel Grażynie Raszkowskiej z „Rzeczpospolitej” (2013), odnosząc się jednocześnie do słów Lecha Wałęsy, który w TVN 24 stwierdził, że wstydzi się za Zbigniewa Romaszewskiego. „Osoby, które czerpią profity z tego powodu, że zajmowały w przeszłości wysokie stanowiska polityczne, jeżdżą na zagraniczne, dobrze płatne wykłady organizowane przez rozmaite organizacje, instytucje i partie polityczne, nie powinny w ogóle pouczać innych w sprawach korzyści majątkowych” - ocenił były członek gdańskiego Studenckiego Komitetu Solidarności i współpracownik KSS KOR.
„Romaszewski mówił, że te pieniądze pozwolą mu na godne życie. Dziś ma ponad 4 tys. zł emerytury, jego żona – ok. 1,7 tys. zł” - napisała Grażyna Zawadka w "Rzeczpospolitej" (2013).
W 2013 r. Zbigniew Romaszewski został honorowym obywatelem Warszawy. „Rodzina Romaszewskich sprowadziła się tutaj spod Grodna po powstaniu styczniowym. Od tego czasu byliśmy w Warszawie, uczestniczyliśmy we wszystkich ważnych wydarzeniach. Tu chyba przeżyłem najważniejsze momenty mojego życia" - mówił podczas uroczystości.
Zmarł 13 lutego 2014 r. w Warszawie. Spoczął w Alei Zasłużonych na Powązkach Wojskowych.
Msza święta w intencji Zbigniewa Romaszewskiego zostanie odprawiona we wtorek o godz. 18, w kościele pod wezwaniem Świętej Trójcy w Warszawie przy ul. Solec 61.(PAP)
pat/