Niemcy nic nie robią, żeby można było odzyskać to, co ukradli. Mają prawo, które umożliwia w zasadzie przedawnienie – mówił w poniedziałek w Radiu Gdańsk wicepremier, szef MKiDN Piotr Gliński. Takie prawo to jest zbójeckie prawo, niezgodne z dyrektywami europejskimi – ocenił.
Minister kultury i dziedzictwa narodowego, który był poniedziałkowym gościem Radia Gdańsk, był pytany m.in. o ubiegłotygodniowe spotkanie z minister ds. kultury i mediów Niemiec Claudią Roth, podczas którego dyskutowano m.in. o kwestiach restytucji polskich dóbr kultury i odszkodowań za straty poniesione przez Polskę w czasie II wojny światowej.
„Niemcy nic nie robią, żeby można było odzyskać to, co ukradli. Mają prawo, które umożliwia w zasadzie przedawnienie" - ocenił Gliński. Jak mówił, chodzi o to, że ktoś, kto przez 30 latach coś posiada, co w dobrej wierze uzyskał, może stać się tego właścicielem. "Nawet jeżeli to jest rzecz zrabowana, czy też skradziona, jak w przypadku grafiki Kandinsky’ego, która została ukradziona w 1984 roku z Muzeum Narodowego w Warszawie. Trzydzieści lat minęło i ktoś tam w Niemczech uważa, że jest właścicielem tego. Takie prawo to jest zbójeckie prawo, niezgodne z dyrektywami europejskimi” – wskazał.
Zaznaczył, że Polska w czasie II wojny światowej Polska straciła ponad pół miliona dzieł sztuki. „Niemcy dalej, w sposób arogancki odnoszą się do tych spraw i szukają jakiegoś symetryzmu. Wyraźnie powiedziałem, że nie ma symetrii między sprawcą a ofiarą, między złodziejem a okradzionym. Apeluję także do polskiej opozycji i do pana (szefa PO) Donalda Tuska, żeby się w tej sprawie wypowiedział, bo gdy był wysokim urzędnikiem europejskim i przyjacielem pani (kanclerz Niemiec) Angeli Merkel, nic nie zrobił, żeby Niemcy zmienili to prawo i żeby zaczęli wreszcie oddawać to, co ukradli” – podkreślił Gliński.
Prowadzący rozmowę dziennikarz nawiązał także do innej kwestii poruszonej podczas spotkania z minister Claudią Roth, jaką jest kwestia pomnika polskich ofiar II wojny światowej w Berlinie. „Na spotkaniu musiałem mówić o stratach wojennych oraz o raporcie dotyczącym odszkodowań. Te dwa punkty wypełniły godzinę naszego spotkania, choć była to rozmowa bez sensownego oddźwięku z drugiej strony. Praktycznie nawet nie rozpoczęliśmy na dobre rozmowy o tym pomniku. Gdy zaproponowałem pani minister, żeby została jeszcze pięć minut, to przynajmniej wymienimy stanowiska, usłyszałem, że delegacja niemiecka nie ma na to czasu” – powiedział minister.
Dodał, że w Berlinie jest kilka pomników ofiar różnych narodowości, natomiast pomnika polskich ofiar niestety nie ma do dnia dzisiejszego. „Ostatni pomysł obecnie rządzącej (w Niemczech) koalicji jest taki, żeby może już nie budować tego miejsca pamięci, tylko zbudować niemiecko-polski dom, który będzie się koncentrował na opowieści o tysiącletniej historii wzajemnych relacji. Usłyszałem od pani minister, że sześć lat wojny nie może dominować nad tysiącletnią relacją polsko-niemiecką. Faktycznie, tego rodzaju podejście do interpretacji historii i do wzajemnych relacji zdumiewa i niepokoi. Upamiętnienie ofiar, to powinien być obowiązek i powinno to być dawno zrealizowane” – wskazał.
Wicepremier był także pytany o ocenę mechanizmu tzw. paktu migracyjnego przyjętego w głosowaniu przez ministrów spraw wewnętrznych krajów Unii Europejskiej. „To jest kolejna wrzutka polityczna, bo przecież sprawa została zamknięta. Niemcy już raz się z tego wycofali, bo jest to zupełnie absurdalne. Tym bardziej, że miałoby to obciążać wszystkie kraje europejskie w równym stopniu. Nie wszystkie kraje europejskie są odpowiedzialne za pewne zjawiska pokolonialne czy też zapraszanie imigrantów ekonomicznych do Europy. Nie każda gospodarka jest też nastawiona na tego typu funkcjonowanie” – stwierdził.
„Po tym, co Polska zrobiła dla uchodźców wojennych z Ukrainy, tego rodzaju pomysły to jest po prostu potwarz (…). Pomagamy w bardzo wielu wymiarach i zawsze będziemy pomagać, natomiast ten projekt ma cel czysto polityczny, żeby odwołując się do zasad moralnych, mówić, że to jest niedobry kraj, bo nie chce przyjąć tych biednych ludzi” – dodał Gliński. (PAP)
autor: Dariusz Sokolnik
dsok/ itm/