Inwazja na północną Francję, wolne ręce Stalina w Europie Wschodniej i na Bałkanach – to główne ustalenia tzw. wielkiej trójki: Churchilla, Roosevelta i Stalina. 75 lat temu, 1 grudnia 1943 r., po czterech dniach zakończyła się konferencja w Teheranie.
Jesień 1943 r. była trudna dla wojsk niemieckich. W Afryce ostatnie ich oddziały skapitulowały już w maju, od początku listopada trwał zwycięski pochód amerykańskiej floty, która pod koniec miesiąca wyzwoliła wyspy Salomona i Gilberta, a Rosjanie, po zwycięstwie w bitwie pancernej na Łuku Kurskim, ruszyli z impetem na zachód. Walki miały trwać jeszcze długo, ale pod koniec listopada 1943 r. było już jasne, że inicjatywa przeszła w ręce aliantów i nic już tego nie powinno zmienić.
28 listopada przywódcy sił alianckich spotkali się w stolicy Iranu: Teheranie, by porozmawiać o dalszych ruchach, podzielić świat na strefy operacyjne, a przy okazji ustalić wstępne warunki przyszłego pokoju.
Winston Churchill, Józef Stalin i Franklin Delano Roosevelt byli zgodni co do jednego – w ciągu najbliższych miesięcy należy utworzyć w Europie drugi front. Operację „Overlord”, jak nazwano planowany desant z wysp brytyjskich do północnej Francji i wspierający go nieco późniejszy desant na jej południe, zdecydowano się przeprowadzić najwcześniej w maju, a najpóźniej w lipcu roku następnego.
Drugą sprawą, która mogła mieć decydujący wpływ na przebieg całej II wojny światowej, było namówienie Turcji do przystąpienia do działań wojennych po stronie aliantów. Pomijając aspekt czysto militarny – miałoby to ogromne znaczenie logistyczne: zapewniłoby to aliantom kontrolę nad cieśninami czarnomorskimi, a to znacznie ułatwiłoby zaopatrzenie zaplecza rosyjskiego. Było również prawdopodobne, że opowiedzenie się Turcji po stronie aliantów oderwałoby ostatecznie od państw osi Bułgarię, Węgry i Rumunię, które już wówczas prowadziły wstępne, tajne negocjacje pokojowe.
O ile jednak konieczność przeprowadzenia operacji „Overlord” była dla wszystkich oczywista i dyskutowano jedynie o jej terminie, o tyle sprawa Turcji była bardziej skomplikowana. Stanowisko Konstantynopola było zasadniczo niechętne i ewentualne przekonanie tureckich władz oznaczało jednocześnie zapewnienie im gwarancji wsparcia – to zaś mogło oznaczać znaczne przesunięcia sił na frontach.
Zakulisowe przesuwanie Polski
Pierwszego dnia konferencji o Turcji mówił jednak wyłącznie Churchill, który oprócz tego zachęcał do materialnego wsparcia jugosłowiańskich partyzantów Josipa Broza Tito. Zwracał uwagę, że koncentrują oni aż trzydzieści dywizji bułgarskich i niemieckich, a koszt ich wsparcia jest minimalny – partyzanci oczekują jedynie sprzętu i jedzenia. Tego dnia, podczas oficjalnego spotkania, trzej przywódcy raczej zreferowali sytuację na frontach, nie podejmując wiążących decyzji.
Znacznie ważniejsze ustalenia zapadły za kulisami, podczas wieczornej rozmowy Churchilla i Stalina. Ustalili oni wówczas, że przede wszystkim należy osłabić Niemcy, rozbijając je na kilka drobniejszych organizmów, a także wprowadzając znaczne ograniczenia w kwestii przemysłu. Tego wieczora pomyślano też o Polsce, którą – jak założono – należało „przesunąć” na zachód. Zachodnią granicę widziano na linii Odry, wschodniej w tamtym momencie jeszcze nie ustalono, było jednak jasne, że Stalin nie przepuści takiej okazji do zagarnięcia spornych terytoriów.
Drugi dzień rozpoczął się zgodnie z planem, od spotkania szefów sprzymierzonych sztabów, podczas którego omawiano głównie kwestie techniczne związane z planowaną inwazją. Zgadzano się zasadniczo, że największym problemem jest nie brak ludzi czy broni, lecz specjalistycznego sprzętu do przeprowadzania desantów morskich, zwłaszcza na tak kapryśnym pogodowo akwenie, jak kanał La Manche.
Kłopot tkwił w tym, że niemal cały taki sprzęt wykorzystywany był przez Amerykanów podczas walk w Azji, gdzie zapotrzebowanie na niego było w zasadzie nieograniczone. Lekceważąco odniósł się do tych problemów sowiecki marszałek Klimient Woroszyłow, powołując się na rosyjskie doświadczenia w pokonywaniu wielkich rzek Ukrainy, czym dał dowód swojej skrajnej niekompetencji.
W tym samym czasie, gdy wojskowi ustalali kwestie techniczne, przywódcy sprzymierzonych państw dyskutowali o powojennym porządku w Europie, podkreślając konieczność stworzenia międzynarodowych organizacji, pilnujących porządku ustalonego w przyszłym traktacie pokojowym. W sprawach wojskowych Churchill podkreślił wagę walk na Półwyspie Apenińskim, które chwilowo utknęły w martwym punkcie, głównie z powodów trudnych, górskich warunków terenowych. Ich kontynuowanie uważał jednak za konieczne, choćby z tego powodu, że wiązały one znaczne siły wroga. Przypomniał w tym kontekście wcześniejsze ustalenia, mówiące o tym, że operacja „Overlord” będzie możliwa jedynie w przypadku, kiedy w północnej Francji będzie nie więcej niż dwanaście niemieckich dywizji, a także kiedy w ciągu dwóch miesięcy Niemcy nie będą w stanie przegrupować w miejsce lądowania aliantów piętnastu kolejnych dywizji.
Stalin bierze wszystko
Drugi dzień konferencji teherańskiej zakończył się bankietem, ale nie zapominano o polityce. Następnego dnia, nieoficjalnie, przy śniadaniu poinformowano Stalina, że termin operacji „Overlord” ustalono na maj 1944 r., a kwestię głównodowodzącego desantem obiecano rozstrzygnąć w najbliższych dniach. Ta sprawa wypełniła program oficjalnej konferencji trzeciego dnia. Stalin był zadowolony z tych ustaleń – „Overlord” wyraźnie miał odciążyć armię rosyjską, a skupienie alianckiej uwagi na Francji zapewnić mu swobodę działania na wydzieranych Niemcom terenach. A ich los rozstrzygnął się następnego, ostatniego dnia spotkania.
Po omówieniu w godzinach porannych sprawy tureckiej, po południu poruszono temat Niemiec i Polski. Do jego narzucenia dążył zwłaszcza Roosevelt, z pewnością myśląc już o czekających go wyborach prezydenckich i głosach amerykańskiej Polonii. Wiaczesław Mołotow początkowo zbył to pytanie, poruszając kwestię włoskich okrętów wojennych, które przynajmniej do końca wojny powinny być wykorzystywane przez Armię Czerwoną. Churchill i Roosevelt nie stawiali przeszkód. Kiedy jednak te sprawy ustalono, amerykański prezydent powrócił do Polski.
Intencje Stalina były jasne. Już osobiście, bez pośrednictwa Mołotowa, oznajmił, że nie zamierza pertraktować z polskim rządem emigracyjnym, gdyż uważa go za wrogi. Churchill uspokajał go, podkreślając, że w Polsce rozpoczęła się wojna i Wielka Brytania wzięła udział w walkach, będąc związana z Polską sojuszem. Obaj z Rooseveltem zaznaczali, że zależy im na silnej Polsce przy granicy z Niemcami, przy czym granice kraju widzieli kompromisowo – między Linią Curzona a Odrą, z przyznanymi Polsce Prusami Wschodnimi i Opolszczyzną. Stalin zgodził się na to, wykrajając jednak dla siebie Królewiec i Kłajpedę jako niezamarzające porty na Bałtyku. Jeśli zaś chodzi o Niemcy, wszyscy byli zgodni, że należy je rozbić na drobniejsze elementy, omawiano jedynie ich liczbę i ewentualne granice.
W głowie Churchilla
Teheran był z pewnością największym sukcesem Stalina, który zyskał dokładnie wszystko, czego chciał. Żeby dobrze to zrozumieć, trzeba zdać sobie sprawę, z jakimi intencjami przybyli na konferencję trzej przywódcy. Churchillowi zależało przede wszystkim na zbliżeniu z Rooseveltem.
„Od chwili, kiedy został premierem w 1940 r., Churchill postawił wszystko na jedną kartę – musiał zdobyć przyjaźń Roosevelta. U podstaw jego systemu leżał sojusz Wielkiej Brytanii z Ameryką. W drodze do Teheranu premier ze łzami w oczach zwierzył się nawet swojej córce: »Kocham tego człowieka«. Obiekt jego uczuć przybył jednak na szczyt w Teheranie, mając jeden podstawowy cel – zyskać zaufanie Stalina. W związku z tym Roosevelt był zdecydowany powstrzymać się od wszystkiego, co mogłoby zasugerować chorobliwie podejrzliwemu dyktatorowi, że trzyma stronę Brytyjczyków, nawet jeśli miałoby to oznaczać afront wobec Londynu” – pisał w książce „Alianci” brytyjski historyk Jonathan Fenby, dodając, że świadomy tego Stalin przez cały czas konferencji dosłownie kpił z Churchilla, pozwalając sobie na mocno niewybredne żarty.
„Marszałek Stalin korzystał z każdej sposobności do przytyku pod adresem Churchilla. Niemal wszystkie jego uwagi skierowane do premiera zawierały uszczypliwości” – głosiła cytowana przez Fenby’ego oficjalna amerykańska notatka ze spotkania.
W tej sytuacji Stalin wygrał wszystko. Przede wszystkim obietnicę drugiego frontu w Europie, ale też zminimalizowania zaangażowania alianckiego na Bałkanach. To ostatnie stworzyło mu pole bezpiecznego manewru w tym regionie i stało się początkiem powojennego dramatu zamieszkujących go narodów – podobnie jak Polski oddanej komunistycznej Rosji. Los Polski też bowiem został przesądzony w Teheranie. W kwestii granic, i ustroju. Obietnica, iż sowiecka strefa okupacyjna Niemiec będzie graniczyć właśnie z Polską, a także to, że Stalin oficjalnie podważył wiarygodność polskiego rządu – jako „faszystowskiego” i wrogiego – sprawiły, że rosyjski dyktator mógł w tej sprawie działać metodą faktów dokonanych. Kolejne konferencje alianckich przywódców tylko to potwierdzały.
jiw / skp /